Przywódcy 19 państw strefy euro dyskutowali nad nową propozycją kompromisu w sprawie programu pomocy dla Grecji od niedzieli. Po całonocnych rozmowach premier Belgii Charles Michel ogłosił właśnie porozumienie na szczycie strefy euro w Brukseli.
Aktualizacja 9:15
"Osiągnęliśmy jednomyślne porozumienie w czasie szczytu strefy euro ws. Grecji. Jesteśmy gotowi na rozmowy o programie EMS dla Grecji, z poważnymi reformami i pomocą finansową" - napisał na twitterze Donald Tusk potwierdzając tym samym informację premiera Belgii o zawarciu porozumienia w sprawie pomocy dla Grecji.
- Pozostaje już teraz tylko jedna "otwarta kwestia" w sprawie Grecji - informował jeszcze niedawno słoweński premier Miro Cerar, który musiał opuścić naradę szefów państw i rządów w Brukseli i wrócić do Słowenii ze względu na wizytę szefa NATO Jensa Stoltenberga.
Według premiera Słowenii sporna kwestia dotyczyła utworzenia specjalnego funduszu, który miałby przeprowadzić prywatyzację greckiego mienia. Środki uzyskane z tego tytułu miałyby następnie służyć spłacie zadłużenia Aten.
Niemcy chcą, aby fundusz opiewał na wartość 50 miliardów euro. Grecja uważa, że posiada majątek państwowy jedynie na wartość 17 miliardów. Francja z kolei miała wyjść z kompromisową propozycją - 25 miliardów.
Obecnie trwają konsultacje w tej sprawie w gronie czterech liderów: szefa Rady Europejskiej, kanclerz Niemiec, francuskiego prezydenta oraz premiera Grecji. Wypowiedź premiera Cerara oznaczałaby, że udało się zaś osiągnąć porozumienie w innej spornej sprawie dotyczącej zaangażowania Międzynarodowego Funduszu Walutowego w nowy program wsparcia dla Grecji.
Władze w Atenach chciały się uwolnić od instytucji źle kojarzonej z polityką oszczędności, czemu sprzeciwiali się z kolei liderzy eurolandu. Ci ostatni chcą także, aby Grecja wprowadziła część reform, jakie obecnie są na stole - w tym między innymi zmiany w systemie podatkowym i emerytalnym - do najbliższej środy. Dopiero na tej podstawie zapadnie decyzja o otwarciu negocjacji w sprawie programu pomocowego.
Nocne rozmowy
Choć przed godz. 5 nad ranem Tusk wznowił obrady szczytu w gronie 19 państw eurolandu i propozycja kompromisu trafiła na stół, to godzinę później źródła dyplomatyczne poinformowały, że Ateny wciąż mają zastrzeżenia do uzgodnień.
Wcześniej przez blisko cztery godziny obrady były zawieszone i trwały konsultacje w węższym gronie. Tusk spotkał się z premierem Grecji Aleksisem Ciprasem, kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Francois Hollandem, aby wypracować projekt kompromisu.
Wśród propozycji pojawiła się także ta o czasowym wyjściu Grecji ze strefy euro. Berlin zaproponował taki wpis na wypadek braku porozumienia z Atenami w sprawie przyznania kolejnego pakietu pomocowego. Zakładała opuszczenie przez Ateny eurolandu co najmniej na pięć lat i zrestrukturyzowanie zadłużenia. Grecja pozostałaby członkiem Unii Europejskiej i nadal otrzymywałaby wsparcie "stymulujące wzrost gospodarczy, a także pomoc humanitarną i techniczną".
Zdecydowanie na taki pomysł zareagował prezydent Francji Francois Hollande. Oświadczył, że "nie ma czegoś takiego jak tymczasowe wyjście ze strefy euro". - Grexit oznaczałby, że Europa się cofa. Nie chcę tego - podkreślił Hollande. Zadeklarował, że Francja zrobi wszystko, aby Grecja pozostała w strefie euro, ale zastrzegł, że aby tak się stało muszą zostać spełnione odpowiednie warunki. W podobnym tonie wypowiadał się również szef KE Jean-Claude Juncker. Propozycja Niemiec w tej sprawie została ostatecznie wykreślona z projektu dokumentu, który przywódcy eurolandu mają przyjąć na szczycie w Brukseli.
Choć propozycje rozwiązania problemu greckiego trafiły na stół, to już godzinę później źródła dyplomatyczne poinformowały, że Ateny wciąż mają zastrzeżenia do uzgodnień. Sprzeciwiają się zapisowi, że udział Międzynarodowego Funduszu Walutowego w programie pomocy miałby być warunkiem wstępnym zgody eurolandu na nowe wsparcie.
Drugie zastrzeżenie - jak wynika z nieoficjalnych informacji - dotyczy propozycji, by Grecja przekazała do specjalnego funduszu powierniczego majątek państwowy wart do 50 mld euro.
Dochody z jego prywatyzacji byłyby przeznaczone na pokrycie spłat zadłużenia Aten. Fundusz miałby być zarządzany przez Greków, ale pod nadzorem instytucji europejskich.
Dyplomaci podali, że Grecja byłaby w stanie zgodzić się na zapis o przekazaniu do funduszu majątku o wartości 17 mld euro.
Podstawą do dyskusji był dokument, przedłożony w niedzielę przez ministrów finansów państw strefy euro i przewidujący dodatkowe warunki, od których uzależniono zgodę na rozpoczęcie negocjacji nad trzecim programem pomocowym dla Grecji.
Zobacz, jak na grecki kryzys reaguje europejska waluta src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1428900225&de=1436738400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Ateny miałyby zobowiązać się m.in do przyjęcia już do 15 lipca kilku ustaw, wprowadzających reformy m.in. podatku VAT i systemu emerytalnego.
Długie spory toczyły się o źródła finansowania pożyczek pomostowych dla Grecji na spłatę należności wobec Europejskiego Banku Centralnego, a także o prywatyzację, w tym o wspomniany fundusz powierniczy.
W minionym tygodniu zagrożona bankructwem Grecja poprosiła strefę euro o wsparcie w wysokości 53,5 mld euro na okres trzech lat. Pieniądze mają pochodzić z Europejskiego Mechanizmu Stabilności.