* We wtorek na rządzie dyskutowana była sprawa porozumienia o wolnym handlu z Kanadą. Czy czeka nas zalew produktów modyfikowanych genetycznie, obniżenie standardów produkcji, czy norm w zakresie ochrony środowiska i praw pracowniczych? - Tu chodzi o miliardy dolarów, a skrupuły nie grają roli - podkreśla Marcin Wojtalik, ekspert Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. *
Z nieoficjalnych informacji, które ukazują się w mediach wynika, że wśród członków rządu zwolennikiem zawarcia umowy CETA jest wicepremier Mateusz Morawiecki. Natomiast Zbigniew Ziobro, stojący na czele resortu sprawiedliwości, ma najwięcej zastrzeżeń.
*Przemysław Ciszak, money.pl: Komisja Europejska podkreśla, że CETA doprowadzi do likwidacji 99 proc. ceł między UE a Kanadą. Dzięki temu można liczyć na korzyści rzędu 11 mld euro dla Uni oraz 8 mld dla Kanady. Nawet polski rząd dowodzi, że zyskamy 450 milionów dolarów w ciągu 5 lat na eksporcie. To chyba dobra wiadomość dla nas? *
*Marcin Wojtalik, Instytut Globalnej Odpowiedzialności: *To jedynie bardzo optymistyczne szacunki. Gdyby brać tylko je pod uwagę, nie byłoby o czym dyskutować. Jednak umowa CETA to nie tylko spodziewane zyski, ale i realne zagrożenia. Dla równowagi posłużę się amerykańskimi badaniami opublikowanymi zaledwie trzy tygodnie temu. Eksperci wykorzystali model prognozowania ekonomicznego dla umowy CETA. Wniosek nie był tak optymistyczny. Okazuje się, że skutkiem podpisania tego porozumienia może być utrata nawet 200 tys. miejsc pracy w Europie.
Przed podpisaniem umowy przestrzegają sami Kanadyjczycy. Maude Barlow, * *laureatka alternatywnego nobla i aktywistka w walce o sprawiedliwe traktaty handlowe, apeluje, by europejskie organizacje traktowały priorytetowo umowę CETA, która obecnie jest bardziej niebezpieczna niż TTIP. Skąd takie stanowisko?
W przypadku CETA negocjacje zostały zakończone. Nie ma już czasu, ani możliwości, aby cokolwiek w niej zmienić. Możemy ją w całości przyjąć lub zablokować. W sprawie TTIP negocjacje wciąż trwają, mimo że na razie przystanęły. Mówię "na razie", bo nie wierzę w doniesienia o tym jakoby TTIP była już martwa.
Mimo że sprzeciw wobec niej jest znacznie silniejszy niż w przypadku CETA?
Sądzę, że jest to taktyczne zagranie, mające na celu stępienie czujności wobec jej kanadyjskiego odpowiednika. Amerykanie traktują CETA jako forpocztę dla TTIP.
Pojawiają się nawet głosy mówiące o tym, że CETA może zostać wykorzystana jako tylna furtka w razie fiaska TTIP dla amerykańskich firm, które działają na terenie Kanady w ramach spółek-córek?
Nawet bardzo konkretne głosy. Na takim stanowisku stoi np. Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych, który określa CETA jako polisę ubezpieczeniową dla międzynarodowych korporacji w razie fiaska TTIP. Definicja inwestora zagranicznego w umowie z Kanadą pozwala wielu amerykańskim firmom zaskarżać kraje europejskiej. To bardzo istotne, zwłaszcza, że los TTIP jest wciąż nieznany, a CETA stoi już u bram.
No dobrze, ale wydawałoby się, że standardy kanadyjskie powinny być bliższe naszym - europejskim niż amerykańskie, przed którymi tak się bronimy. Mamy się więc rzeczywiście czego obawiać?
Kanada jaką znamy - dbająca o środowisko i przyjazna ludziom pracy - już nie istnieje, a stało się to właśnie w ciągu ostatnich 20 lat na skutek umowy Północnoamerykańskiej Strefy Wolnego Handlu tzw. NAFTA. Dzisiejsze rolnictwo Kanady jest bardzo podobne do amerykańskiego. Zarówno jeśli chodzi o skalę, jak i pod względem stosowanych technik. To właściwie produkcja przemysłowa żywności.
A więc powraca kwestia stosowania mączek mięsno-kostnych, hormonów czy też zalew rynku żywnością GMO?
Trzeba pamiętać, że Kanada jest jednym z trzech największych producentów żywności zmodyfikowanej genetycznie na świecie. CETA może więc doprowadzić do zwiększenia importu na rynek europejski zmodyfikowanego genetycznie oleju rzepakowego, kukurydzy, soi i buraków cukrowych.
W ubiegłym roku Kanadyjczycy podobno zezwolili również na sprzedaż jabłek modyfikowanych genetycznie, a w maju tego roku genetycznie zmodyfikowany łosoś firmy AquaBounty został tam dopuszczony do sprzedaży jako produkt spożywczy. To właściwie pierwszy przypadek kiedy zwierzę modyfikowane genetycznie dopuszczone zostało do spożycia przez człowieka i zwierzęta. W momencie, kiedy CETA doprowadzi do zniesienia stawek celnych możemy się spodziewać łososia kanadyjskiego w Europie?
Według założeń, standardy w Europie mają pozostać nie zmienione. Kanadyjski eksporter nie będzie mógł w teorii wprowadzać na rynek tego, co w UE jest niedopuszczone. W praktyce pojawi się potężna presja na europejskich regulatorów, aby dopuszczać coraz więcej produktów uznanych w Kanadzie za zdrowe. Nie odbędzie się to przez jakiś konkretny zapis w umowie CETA, ale przez zwiększone naciski eksporterów, firm i potężnych korporacji.
I nie chodzi tylko o nacisk zewnętrzny. Dla korporacji narodowość nie ma znaczenia. Głośna fuzja Monsanto z Bayerem pokazuje, że prężna firma europejska może mieć bardzo zbieżne cele z ogromnym koncernem amerykańskim.
To potwierdza, że konsekwencje umowy Unii Europejskiej z Kanadą będą miały wymierny wpływ na obywateli.
Tu chodzi o miliardy dolarów, a skrupuły nie grają roli. CETA, to nie tylko pakt gospodarczy. Dwustronne umowy handlowe tego typu, podobnie jak amerykańsko-europejska TTIP, regulują wiele stref życia społecznego. To bardzo konkretne narzędzie obecnej formy globalizacji, z jej zaletami i wadami. Na początku lat 90. również obiecywano, że NAFTA, przyniesie wymierne zyski. Społeczne skutki tej umowy okazały negatywne dla wszystkich stron i w Meksyku, Kanadzie i USA odczuwalne są do dziś.
*W ramach umowy CETA istnieje zapis, mówiący o tym, że państwo nie ma prawa wprowadzić regulacji ograniczających wielkość banku. Czy to nie niepokojący sygnał dla Europy, która dopiero podnosi po kryzysie finansowym? *Konkretnie mówią o tym zapisy rozdziału 13. tej umowy. To narzędzie do pogłębiana mechanizmów globalizacji rynków finansowych, które dotychczas istniały - i jak pokazał światowy kryzys - zawiodły. W tym samym rozdziale jest również mowa o nieograniczaniu kapitału zagranicznego w instytucjach finansowych.
W przypadku obu umów, zarówno TTIP, jak i CETA, wiele kontrowersji wzbudza kwestia trybunałów arbitrażowych. W kanadyjskiej wersji mechanizm ISDS ( Investor-state dispute settlement - czyli * *mechanizm rozstrzygania sporów państwo-inwestor) został zmodernizowany. Zastąpił go jednak nowy mechanizm tzw. ICS, który ma poddawać sprawy większej kontroli i stać się bardziej transparentnym.
To raczej kosmetyczna zmiana. Pod przykryciem kilku pozytywnych zmian przemyca się główną wadę arbitrażu, która pozostała niezmieniona. Wciąż daje ona większe prawa i przywileje inwestorom zagranicznym, których jednocześnie odmawia się firmom krajowym. Obecnie 21 spośród 28 krajów UE nie ma relacji arbitrażu inwestycyjnego w kontaktach z Kanadą. Stanowią one 95 proc. gospodarki UE. Po podpisaniu umowy CETA z 5 proc. gospodarki Unii wyrokom sądu arbitrażowego będzie podlegać europejska gospodarka w 100 proc.
Kwestia sądu arbitrażowego poruszyła również ministra Ziobrę, który za argument przeciwko CETA stawia brak gwarancji, że kiedy dojdzie do arbitrażu, to wśród sędziów nie będzie przedstawiciela Polski.
To bardzo mało realny scenariusz, aby udało się obsadzić Polaka w składzie sędziów arbitrażowych. Zwłaszcza, że nie ma żadnego w elicie sędziów dotychczasowego mechanizmu ISDS. W przypadku umowy CETA ze strony UE wybranych zostanie pięciu sędziów, pięciu spośród niezależnych krajów i pięciu z Kanady. Nawet gdyby udało się umieścić w tej piątce Polaka, to nic nie zmienia. Oznaczałby to, że w panelu trzyosobowym będzie jeden arbiter, który może uwzględniać polską specyfikę. To za mało, aby mieć na cokolwiek wpływ. To jedynie iluzja kontroli.
We wtorek na rządzie dyskutowana była sprawa CETA. Pana zdaniem Polska i Unia wyrażą poparcie dla porozumienia o wolnym handlu z Kanadą ?
Fundamentalne zastrzeżenia do tej umowy na szczeblu rządowym są w kilku krajach europejskich np. w Belgii, Austrii, na Węgrzech. Polska byłaby czwartym ogniwem, gdyż w polskim rządzie nie ma zgodności co do przyjęcia CETA. Jeśli choć w jednym z nich zapadnie decyzja o zablokowaniu tej umowy, przy jednym głosie przeciw, umowa nie zostanie przyjęta na poziomie Unii i konieczne będą dalsze dyskusje.
Istnieje kompromis, który zabezpieczałby interesy państw, społeczeństw i zadowolił jednak wielki biznes i korporacje?
Parcie, aby ta umowa doszła do skutku jest ogromne. Hipotetycznie istnieje taka forma umowy z Kanadą, która byłaby korzystna dla społeczeństw, ale wymagałaby ona wielu zmian i ustępstw ze strony globalnych biznesów. A jak wiadomo to oznacza dla nich koszty.