We wtorek w Luksemburgu unijni ministrowie mają zdecydować czy upoważnić europejskich liderów do podpisania umowy handlowej z Kanadą. Jednomyślna zgoda stoi od znakiem zapytania, bo parlament Walonii, jednego z belgijskich regionów, odrzucił kilka dni temu porozumienie. Problem próbował rozwiązać rząd federalny Belgii, ale do poniedziałku nie było wiadomo, czy jest to możliwe.
Premier Belgii nie może zignorować walońskiego "nie", w przeciwnym razie doprowadziłby do kryzysu konstytucyjnego w kraju. Dlatego w poniedziałek Charles Michel próbował przekonywać władze francuskojęzycznego regionu do zmiany decyzji.
W negocjacje włączyła się też Komisja Europejska, która przygotowała dodatkową deklarację. Ma ona być dołączona do umowy, ma ją doprecyzować i wyjaśniać wątpliwości. W poniedziałek poprawioną wersję otrzymał premier Walonii.
- Przeanalizuję dokładnie dokument pod kątem gwarancji wysokich norm socjalnych, środowiskowych i rolnych. Jestem przekonany, że jest możliwe konstruktywne rozwiązanie problemu i że wspólnie je znajdziemy - powiedział premier Walonii Paul Magnette.
We wtorek Walonia ma dać odpowiedź, czy akceptuje unijno-kanadyjską umowę. Jeśli jednak podtrzyma swój sprzeciw i spotkanie ministrów do spraw handlu zakończy się fiaskiem, to pozostaje ponad tydzień do szczytu Unia Europejska - Kanada. Właśnie na nim, 27 października, zaplanowano podpisanie umowy. Zgodę mogą jeszcze dać przywódcy unijnych krajów na rozpoczynającym się pojutrze dwudniowym spotkaniu w Brukseli.
Więcej na temat CETA przeczytasz tutaj.