Do końca miesiąca Komisja Europejska zajmie stanowisko w sprawie niemieckich regulacji dotyczących płacy minimalnej. Od 1 stycznia za Odrą obowiązują nowe przepisy, która zakładają, że stawka za godzinę musi wynosić co najmniej 8,50 euro za godzinę. I dotyczy to zarówno Niemców, jak i obywateli innych państw pracujących w tym kraju.
Europejska Komisarz do spraw Rynku Wewnętrznego i Usług Elżbieta Bieńkowska powiedziała, że przeciwko tym regulacjom zaprotestowało już 17 państw Wspólnoty. Dodała, że w przyszłości z pewnością zostanie podjęta jednoznacznie rozstrzygająca decyzja, czy regulacje niemieckie są zgodne z prawodawstwem europejskim.
Elżbieta Bieńkowska zapewniła, że Komisja Europejska bardzo poważnie podeszła do sprawy, a zajmują się nią przede wszystkim komisarz do spraw transportu oraz komisarz odpowiedzialny za zatrudnienie. Powiedziała, że pytanie Komisja skierowała do niemieckiego rządu już w styczniu, dając krótki czas na odpowiedź. Ta nadeszła i obecnie jest analizowana.
Europejska Komisarz do spraw Rynku Wewnętrznego i Usług nie chciała spekulować, czy niemieckie prawo zostanie zakwestionowane. Oceniła jednak, że regulacje te - jak się wyraziła - wyglądają dość niebezpiecznie dla wspólnego rynku.
Niemieckie regulacje dotyczące płacy minimalnej uderzyły w szczególności w polskie firmy transportowe. Według nich, obecna rozwiązanie narusza swobodę świadczenia usług, o której mówi artykuł 56. Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Niemiecka ustawa może też być niezgodna z kilkoma unijnymi rozporządzeniami dotyczącymi dostępności do usług autokarowych i autobusowych.
Eksperci są zdania, że niemieckie przepisy stanowią także sondowanie KE i badanie gruntu pod nowe rozwiązania unijne. Bo choć spodziewany pakiet drogowy ma być zaproponowany dopiero w połowie przyszłego roku, to już w tej chwili państwa i zrzeszenia transportowe z krajów UE próbują wpływać na Komisję. Negocjacje między krajami członkowskimi rozpoczną się dopiero po zaproponowaniu przepisów przez KE. Prace nad poprzednim pakietem drogowym uchwalonym w 2009 r. trwały kilka lat.
Dla Polski najważniejsze są przewozy drogowe towarów do i z danego kraju, ale tranzyt i kabotaż to także znaczna część świadczonych usług. Szacuje się, że w przypadku polskich ciężarówek w Niemczech połowa (około 4 mln) to przewozy dwustronne, czyli do i z Niemiec, a drugą połowę stanowią przewozy kabotażowe wykonywane wewnątrz Niemiec przez polskich przewoźników i tranzyt.
Wykonywanie usług kabotażowych jest sposobem na eliminowanie pustych przebiegów ciężarówek. Jest to działanie na rzecz środowiska, bo ogranicza emisję CO2 - gdyby nie taka możliwość, musiałyby jechać dwie ciężarówki: jedna pusta, druga z ładunkiem.
Czytaj więcej w Money.pl