Choć u podstaw Unii Europejskiej leżą swobody gospodarcze, nie wszystkie kraje ich przestrzegają. Ograniczanie możliwości importu żywności m.in. do Niemiec i Czech uderza w polskich rolników.
- Rynek Unii Europejskiej jest najważniejszym rynkiem eksportowym dla polskich producentów żywności. Jego wartość w 2017 roku wyniosła 21 mld euro, w stosunku do 27 mld euro polskiego eksportu żywności na całym świecie - mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Jak wyjaśnia, nawet najmniejsze próby ograniczania dostępu do poszczególnych rynków mają natychmiastowy i gigantyczny wpływ na polskich eksporterów i producentów.
Unia Europejska zakazuje swoim członkom ustanawiania wewnętrznych barier celnych. Zamiast nich pojawiają się również zakazane, ale trudniejsze do wyśledzenia, "pozataryfowe bariery". Np. kontrole sanitarne o podwyższonej częstotliwości, konieczność wieloletniego przechowywania dokumentów, wymogi posiadania dodatkowych certyfikatów, krótkie terminy ważności zezwoleń czy obowiązkowe umieszczanie na opakowaniu określonych oznaczeń.\
W opinii polskich eksporterów najwięcej barier stawiają Czechy, Niemcy, Słowacja, Hiszpania, Węgry, Holandia i Wielka Brytania. Ponad 30 proc. produktów eksportowanych do krajów, które stawiają takie bariery, spotyka się z dyskryminacją.
– Stosowane bariery protekcjonistyczne spowodowały, że Czechy z trzeciego importera polskiej żywności spadły na pozycję piątą. To zarówno przez czarny PR, jak i konkretne rozwiązania w zakresie urzędowej kontroli żywności, wprowadzanie nieprecyzyjnych kryteriów co do jakości produktów, stosowanie strony internetowej opartej na nieużywanych w UE określeniach jakości. Takie działania powodują, że faktycznie rok po roku, stosując te metody, można osiągnąć spadek importu z danego kraju. Polscy producenci padli ofiarą takich praktyk – ocenia Gantner.
I choć w teorii każde z państw stosujące pozataryfowe blokady, łamie unijne prawo, to często pozostaje ono bezkarne. Z raportu opracowanego przez kancelarię Dentons w ramach programu Single Europe Varied Food "Wsparcie promocji polskiej żywności poprzez niwelowanie barier w eksporcie" wynika, że w grudniu 2017 roku toczyło się 674 postępowań w sprawie naruszenia prawa UE przez kraje członkowskie. Średnia długość pierwszego etapu postępowania (ma na celu szybkie rozwiązanie sporu) wynosi 36,9 miesiąca, zaś drugiego etapu (postępowanie sądowe) – 22,4 miesiąca. Średni czas oczekiwania na rozstrzygnięcie to już ponad 5 lat.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl