Niesprawiedliwe naciski na relokację uchodźców, protekcjonalny ton i stosowanie podwójnych standardów, dodatkowo wątpliwy mandat demokratyczny do narzucania swojej woli politycznej. Niemiecki dziennik "Die Welt" ostro skrytykował postępowanie Brukseli wobec Polski i innych rajów "nowej Unii".
Jak pisze Deutche Welle, Dirk Schuemer z "Die Welt" w ostrym tonie rozprawia się z UE za wywieranie nacisków na biedniejsze kraje wschodnioeuropejskie w sprawie przyjmowania uchodźców.
- Naciski Brukseli, aby rozdzielić uchodźców na wszystkie kraje, są niesprawiedliwe i przeciwskuteczne wobec biedniejszych mieszkańców Europy Wschodniej oraz są stosowaniem podwójnych standardów - pisze Schuemer w "Die Welt".
Według dziennikarza, Europejczycy ze Wschodu są obecnie "nielubiani w UE" za odmowę przyjmowania uchodźców i głośne domaganie się uszczelnienia europejskich granic zewnętrznych. Dirk Schuemer przekonuje, że zachowanie mieszkańców Europy wschodniej jest uzasadnione.
- Jak rumuński polityk ma przekonać obywateli, że w jakiejś wiosce mają być rozlokowani Irańczycy, Afgańczycy czy Nigeryjczycy, jeśli mieszkańcy tej wioski w większości wyjeżdżają pracować za granicę, aby uniknąć nędzy? - pyta Schuemer.
*Wideo: * *Donald Tusk na przesłuchaniu w prokuraturze *
Dziennikarz zwraca uwagę na uzasadniony historycznie opór krajów dawnego bloku wschodniego wobec prób narzucania woli politycznej z zewnątrz. - Unia musi uważać, żeby nie zachowywać się podobnie arogancko wobec małych państw członkowskich na Wschodzie, jak ongiś Pakt Warszawski - wskazuje.
Schuemer nie stroni od jeszcze mocniejszych argumentów historycznych. Uważa, że "Polska słusznie uważa się za ofiarę II wojny światowej", która nie tylko spowodowała miliony ofiar i zniszczenia, lecz także skazała ją na cztery dekady sowieckiej dyktatury.
- Pieniądze, które UE teraz przelewa, są dla wielu Polaków co najwyżej późnym i niepełnym zadośćuczynieniem, a nie jałmużną z brukselskiej kasy dla biednych - przekonuje dziennikarz "Die Welt".
Według Schuemera niezadowolenie Brukseli wynika też z "podjętej przez prawicowe partie rządzące Fidesz Orbana i PiS Kaczyńskiego przebudowa państwa prawa. Podkreśla, że dopóki unijne postępowanie w sprawie naruszenia przepisów UE przez Polskę, Węgry czy Słowację nie zakończą się sukcesem, kraje te pozostają pełnoprawnymi członkami UE.
Od niemieckiego dziennikarza dostaje się też głównym rozgrywającym w Brukseli. Schuemer szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera nazywa "odwołanym premierem Luksemburga", komisarzowi Fransowi Timermannsowi przypomina, że jego socjaldemokraci zostali w Holandii "sproszkowani", a szefowi Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi, że polski rząd wycofał dla niego poparcie.
Schuemer wskazuje, że mandat demokratyczny krytykowanych przez Brukselę rządów takich krajów jak Polska czy Węgry jest silny, "niezależnie od tego, czy nam podoba się ich polityka czy nie".
Dziennikarz też Brukseli stosowanie podwójnych standardów wobec nowych i starych członków UE. - Żadnemu komisarzowi w Brukseli nie przyjdzie do głowy skrytykowanie obsadzenia Trybunału Konstytucyjnego przez polityków, czy wpływów polityki partyjnej na media publiczne takie jak ARD czy ZDF- pisze Dirk Schuemer.