Disneyland pod Paryżem znalazł się na celowniku Komisji Europejskiej. Bruksela poprosiła o wytłumaczenie, dlaczego obcokrajowcy płacą za bilety więcej niż mieszkańcy Francji. Jeśli będzie ono niesatysfakcjonujące, Komisja Europejska rozpocznie postępowanie, które może się skończyć pozwem do Trybunału Sprawiedliwości.
KE zainteresowała się sprawą, bo otrzymała wiele skarg na zawyżone ceny w słynnym parku rozrywki pod Paryżem.
Francuzi kupują w internecie bilety wstępu znacznie taniej aniżeli obywatele innych, unijnych krajów. Specjalne oferty na stronach internetowych są także dostępne tylko dla Francuzów, ewentualnie jeszcze Belgów, ale na przykład Niemcy muszą zapłacić dwa razy więcej.
Według komisarz do spraw rynku wewnętrznego Elżbiety Bieńkowskiej, jest to dyskryminacja ze względu na narodowość. Jeśli popularny Disneyland pod Paryżem nie przedstawi przekonującego uzasadnienia, będzie albo musiał zrezygnować z praktyki różnicowania cen, albo sprawa trafi do Trybunału.
To część szerszej strategii Komisji walki z blokadą geograficzną w internecie oraz z podziałem jednolitego rynku. A w przyszłości pod lupę mogą trafić też oferty dla obcokrajowców, którzy odwiedzają Wenecję i muszą płacić drożej za atrakcje turystyczne czy toalety. Sprawa dotyczy też oferty dla narciarzy w niektórych austriackich ośrodkach.