Miko ma tylko pięć lat. Razem z rodzicami mieszka w Berlinie. Jest wyjątkowym dzieckiem – został wylosowany do pewnego eksperymentu społecznego. Stoi za nim niemiecki startup Mein Grundeinkommen. Dzięki temu co miesiąc przez rok chłopiec dostaje tysiąc euro.
Miko jest jednym z dziesięciorga dzieci w Niemczech, które dostają takie pieniądze. Poza nimi taką kwotę dostaje też 75 dorosłych. Wszyscy zostali wylosowani, żeby sprawdzić, jak zadziała na ludzi wypłacanie im tzw. dochodu podstawowego.
Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia jest Michael Bohmeyer, założyciel Mein Grundeinkommen. Dzięki temu projektowi chce udowodnić, że dochód podstawowy to dobre rozwiązanie.
Skąd wziął pieniądze na to, żeby przez rok utrzymywać 85 osób? Zebrał je na platformie crowdfundingowej. Do zbiórki przyłożyło się aż 55 tys. osób, które uwierzyły w sens tego eksperymentu.
- Bez codziennej presji można być bardziej kreatywnym i próbować różnych rzeczy – powiedziała agencji AFP jedna z uczestniczek tego eksperymentu Valerie Rupp. Dzięki pieniądzom mogła rozpocząć pracę nad doktoratem.
Niemcy już kiedyś zastanawiali się nad wprowadzeniem w swoim kraju dochodu podstawowego. Z takim pomysłem w 2009 roku wyszło 50 tys. obywateli, jednak niemiecki parlament go odrzucił. Badania wskazują, że 40 proc. Niemców popiera pomysł wprowadzenia dochodu podstawowego.
Zresztą Niemcy nie są jedynym krajem, który rozważał wprowadzenie dochodu podstawowego, który należy się każdemu obywatelowi niezależnie od tego czy pracuje czy nie. Podobny eksperyment, z tym że na poziomie rządowym, prowadzi od 2016 roku Finlandia.
Początkowo pomysł był taki, by do pilotażowego projektu wylosować aż 10 tys. Finów. Władze zapowiadały, że nie będą sprawdzać, jaki jest status materialny osób zakwalifikowanych do projektu, ani na co wydają otrzymane pieniądze. Kwota, jaką mieli otrzymać Finowie, to ok. 800 euro, a całkowity koszt tego eksperymentu to 20 mln euro.
Ostatecznie projekt ruszył dopiero w styczniu 2017 roku i dotyczy jedynie dwóch tysięcy bezrobotnych, którzy co miesiąc otrzymują 560 euro. Chodzi o to, by kwota była wyższa niż zasiłki, jakie otrzymują bezrobotni (500 euro). Nie muszą przy tym nawet udowadniać, że szukają pracy.
Władze uznały, że bezrobotni jej nie szukają, bojąc się utraty zasiłków. Jeśli podstawowy dochód będą dostawać i tak, będą jej szukać skuteczniej.
Eksperyment ma potrwać do końca 2018 roku. Jeśli przyniesie pozytywne skutki, podstawowy dochód mógłby zostać wprowadzony w skali całego kraju. Mówi się o kwocie nawet 800 euro dla każdego, co kosztowałoby budżet Finlandii 52,2 mld euro rocznie.
Podobne pomysły miała również Szwajcaria, która w czerwcu 2016 roku zorganizowała nawet referendum. Mieszkańcy głosowali, czy chcą, by każdy obywatel otrzymywał 2,5 tys. franków miesięcznie (dla niepełnoletnich 625 franków). 78 proc. Szwajcarów było przeciwnych i pomysł przepadł.