Po szczycie w Bratysławie, na którym w połowie września europejscy liderzy - w tym premier Beata Szydło - obradowali nad konsekwencjami Brexitu, przywódcy Niemiec i Francji postanowili dogadywać się dalej, ale we własnym gronie. W środę w Berlinie odbędzie się miniszczyt poświęcony konkurencyjności europejskiej gospodarki. Wezmą w nim udział Angela Merkel, Francois Hollande, szef komisji europejskiej Jean-Claude Juncker oraz dwudziestu z największych europejskich przedsiębiorców.
W centrum zdarzeń będzie tzw. Agenda Cyfrowa, ambitny projekt, który ma na celu ujednolicenie rynku europejskiego i stworzenie Doliny Krzemowej „starego kontynentu”. Obecny będzie również komisarz ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa, też zresztą Niemiec - Günther Oettinger. Nie będzie natomiast premiera trzeciej gospodarki strefy euro, czyli Włoch - Matteo Renziego. Prasa na Półwyspie Apenińskim jest oburzona i pisze o rozłamie w relacjach.
„To kolejne wyłączenie Włoch z forów w tematach, które się liczą, zwłaszcza takich jak cyfrowe, które premier na sercu. Być może to kara za wybuchy Matteo Renziego przeciwko Merkel i Hollande'owi po Bratysławie?” - pisze „Corriere Della Sera”.
Spięcie nastąpiło, gdy w Bratysławie Renzi w reakcji na stanowisko Niemiec i Francji o odmowie pomocy dla południowych krajów nie chciał uczestniczyć we wspólnej konferencji prasowej.
- Nie mogę wziąć udziału w konferencji z Merkel i Hollande, bo kompletnie nie zgadzam się z ich stanowiskiem w sprawie imigracji i gospodarki - powiedział Renzi w Bratysławie.
Dolina Krzemowa Europy. Ale gdzie?
Kilka dni po referendum w Wyspach, w którym zdecydowano o opuszczeniu Unii przez Wielką Brytanię, po ulicach środkowej dzielnicy Londynu Westminster jeździła biała ciężarówka. Na każdym boku miała wypisana hasło „Drogie start-upy, zachowajcie spokój i przenoście się do Berlina”.
Reklama, opłacona przez niemiecką Partię Wolnych Demokratów, miała zachęcić przedsiębiorców do przenoszenia się do ich kraju i nieryzykowania izolacji od Wspólnego Rynku.
Londyn, Berlin i Dublin - to od lat najwięksi pretendenci do tytułu europejskiej Doliny Krzemowej. Sprawę badał kilka lat temu Colliers International i z raportu wynikało, że Londyn wygrywa w wyścigu o pozyskiwanie firm z sektora nowych technologii i mediów. Ale jego wiodąca pozycja nie jest bezpieczna, w wyścigu po spółki gonią go stolice Niemiec i Irlandii.
Według raportu, Berlin miał zachęcać firmy z branży technologicznej relatywnie niskimi kosztami wynajęcia powierzchni biurowej, wysoką jakością życia, m.in. nocnego, centralną lokalizacją, a także uproszczoną polityką imigracyjną dla wykwalifikowanych pracowników. W mieście swoje siedziby mają tacy potentaci branży jak Amazon, Microsoft czy Zalando.
Jak wskazał tegoroczny raport firmy Ernst and Young, z ostatnich danych wynika, że fundusze venture capital, czyli takie, które inwestują pieniądze w przejmowanie spółek pozagiełdowych, zebrały dla start-upów w Berlinie 2,4 mld euro - więcej niż w Londynie, Paryżu czy Sztokholmie.
Przedsiębiorców straszy się perspektywą utraty środków z Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego (EIF), który angażuje środki m.in. w fundusze venture capital. Jak podawał niedawno amerykański "Forbes", Wielka Brytania skorzystała do końca 2015 r. z 655,8 mld euro funduszy EIF.
Brexit powoduje, że Dolinę Krzemową Europy z prawdziwego zdarzenia chce najwyraźniej przejąć stolica Niemiec (nie bez powodu trzy z ostatnich spotkań grupy ERT i polityków unijnych odbyły się właśnie tam), a apetyty na przyciągnięcie firm z Londynu mają też z pewnością Francuzi. Z racji rozmów z politykami wnioskować należy, że oczekiwania kierowane są również do działań legislacyjnych oraz wsparcia rządowego.
Okrojony Okrągły Stół Przemysłowców
W spotkaniu w Berlinie oprócz polityków uczestniczyć ma dwudziestu prezesów firm z grupy Europejskiego Okrągłego Stołu Przemysłowców (ERT). Normalnie ta grupa liczy około pięćdziesięciu członków - niestety bez udziału żadnej z polskich firm - dokonano więc selekcji.
Jak podaje włoska prasa, co prawda w spotkaniu nie weźmie udział żaden z włoskich polityków, ale pięciu Włochów ze spółek „okrągłostołowych” tam jednak będzie, w tym Vittorio Colao z brytyjskiego Vodafone, John Elkann z Fiat Chrysler Automobiles, Carlo Bozotti z STMicroelectronics, Rodolfo De Benedetti z Compagnie Industriali Riunite i Claudio Descalzi z ENI.
Wśród około 50 firm okrągłego stołu ERT osiem jest z Francji, siedem z Niemiec i cztery z Włoch.
Spotkania pomiędzy politykami europejskimi a grupą ERT odbywają się zresztą corocznie od 33 lat. W ciągu ostatniego półtorej roku nastąpiło jednak przyśpieszenie. Były dwa spotkania w czerwcu 2015 roku w Berlinie, a w październiku tego samego roku w Paryżu. Teraz jest kolejne w Berlinie.
Europejski Okrągły Stół Przemysłowców to forum zrzeszające szefów głównych międzynarodowych spółek z siedzibą w Europie, obejmujące firmy z szerokiego wachlarza branż przemysłu i technologii. Ich łączne obroty przekraczają 2 biliony euro, zatrudniają 6,8 milionów pracowników i inwestują ponad 55 mld euro rocznie w badania i rozwój, głównie w Europie.
Od swojego początku grupa wspierała i lobbowała zwiększanie Unii Europejskiej. Promowała i przewodziła dialogowi pomiędzy Unią a kołami biznesowymi w USA i Japonii, ale również w krajach rozwijających się. ERT chwali się też rozpoczęciem dyskusji w kwestii globalnego ocieplenia i propozycją kontroli emisji dwutlenku węgla. Ostatnie działania „Okrągłego Stołu” skupiają się na emeryturach i standardach międzynarodowych.
Wśród członków ERT jest spółka z Węgier (MOL), Grecji (Titan Cement) czy Turcji (Sabanci Holding), nie ma jednak żadnej z Polski, choć większy od dwóch pierwszych, a z trzecim porównywalny jest PKN Orlen.