Dyskusja o przyjęciu przez Polskę wspólnej waluty trwa przynajmniej od podpisania przez Polskę akcesji do Unii Europejskiej. Wówczas nasz kraj zobowiązał się do podjęcia takiej decyzji. Jak przypomina szefowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbieta Mączyńska, nikt tamtego zobowiązania nie unieważnił.
Po grudniowej zmianie na stanowisku premiera temat porzucenia złotówki na rzecz euro wrócił do debaty publicznej ze wzmocnioną siłą. Podczas pierwszego posiedzenia Rady Europejskiej, w której brał udział Mateusz Morawiecki, liderzy państw unijnych dyskutowali bowiem o stabilności eurozony.
Szef polskiego rządu wyraźnie zaznaczył wówczas, że temat przyjęcia przez Polskę wspólnej waluty "nie jest tematem, który jest na stole".
Konwergencja
Jak wówczas tłumaczył Polskę czeka "daleka droga do osiągnięcia bardzie realnej konwergencji z twardym rdzeniem strefy euro". To niejako powtórzenie jego słów z marca ubiegłego roku, gdy mówił, że myśleć o euro będzie można za 10-20 lat, gdy nasze wskaźniki mikro- i makroekonomiczne będą zbliżone do zachodnioeuropejskich.
W tym kontekście ciekawie brzmią słowa szefowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbiety Mączyńskiej. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej mówiła o tym, że Polska co do zasady spełnia warunki konwergencji.
Równocześnie przytoczyła argumenty podobne do argumentów Morawieckiego przeciwko wspólnej walucie. Chodzi o pozbawienie się przez państwo możliwości prowadzenia polityki monetarnej, która jest niezbędna do zwalczania sytuacji kryzysowych.
- Tuż po kryzysie 2008 r. Polska m.in. dzięki temu [prowadzeniu polityki monetarnej – red.] mogła osłabić następstwa kryzysowe dla naszego rynku. Byliśmy jednym z krajów, w których te następstwa były względnie łagodne - wyjaśniła.
Prof. Mączyńska zaznaczyła także, że wspólna waluta w Polsce przyniosłaby znaczące umocnienie pozycji Polski we wspólnocie. Jak przypomniała "zobowiązaliśmy się do wejścia do strefy euro" i "nikt tego nie odwołał". Zapis w sprawie porzucenia złotówki na rzecz euro znajduje się w traktacie akcesyjnym przyjętym przez społeczeństwo w referendum z 2003 r.
Zmiana konstytucji
Sama dyskusja o euro w Polsce jest o tyle trudna, że aby można było poważnie rozważyć wprowadzenie w Polsce euro, konieczny byłby konsensus polityczny. Z praktycznego punktu widzenia wprowadzenie nowej waluty wymagałoby bowiem zmiany konstytucji, a przewidziana do tego procedura mówi o zgodzie 2/3 głosujących posłów z zastrzeżeniem, że na sali sejmowej musi znaleźć się przynajmniej połowa uprawnionych parlamentarzystów.
Przed kilkoma dniami apel do premiera o decyzję ws. przyjęcia euro podpisany przez grono ekonomistów wydrukował na pierwszej stronie dziennik "Rzeczpospolita".