Polska firma zwróciła się do Komisji Europejskiej w sprawie nadużywania pozycji rynkowej przez Velux w 2012 r. Bruksela nie wszczęła jednak postępowania przeciw Veluxowi. W 2015 r. Komisja przekazała polskiej spółce notyfikację wstępnego zamiaru odrzucenia skargi, ale do tej pory nie podjęła ostatecznej decyzji.
- To skarga na bezczynność. Została ona złożona w toku postępowania, które prowadzi Fakro w Komisji - powiedziała pełnomocniczka Fakro Anna Radkowiak-Macuda.
Jak podkreśliła, od złożenia skargi mija prawie pięć lat. - Komisja nie podjęła żądnej decyzji, nie podjęła według nas działań zmierzających do sprawdzenia naszych zarzutów - zaznaczyła Radkowiak-Macuda.
Polska spółka potrzebuje ostatecznej decyzji Komisji Europejskiej, żeby - jeśli będzie ona negatywna - iść z nią do Trybunału Sprawiedliwości.
W styczniu tego roku Fakro zwróciło się oficjalną drogą do Komisji Europejskiej o działania w tej sprawie. W świetle unijnego prawa po dwóch miesiącach przy braku reakcji spółka mogła wystąpić do sądu UE ze skargą na zaniechanie działania.
Spór nowosądeckiej spółki ze światowym potentatem toczy się prawie dekadę. Już w 2007 roku polska firma zarzuciła Veluxowi stosowanie nieuczciwych praktyk handlowych, z powodu których Fakro miało ograniczone możliwości oferowania swoich produktów w znacznej części Europy Zachodniej.
Jednym zarzutów wobec Veluxu jest stosowanie tzw. drapieżnych cen. Chodzi o to, że duński koncern ma sprzedawać swoje produkty poniżej kosztów ich produkcji, żeby uniemożliwić polskiemu konkurentowi wejście na dany rynek. Velux zapewnia, że zarzuty są bezpodstawne.
- Zależy nam w szczególności na tym, żeby małe i średnie polskie firmy były traktowane w równy sposób na terenie całej UE. Zarówno w przypadku sektora branży transportowej i logistycznej, jak i wielu innych branż, mamy do czynienia z barierami - w prawie europejskim nazywa się to barierami pozataryfowymi - i ten protekcjonizm, zwłaszcza w Europie Zachodniej nas oczywiście niepokoi - powiedział na konferencji w Brukseli.
Rozmowa dotyczyła też poszczególnych inwestorów nierówno traktowanych, między innymi właśnie Fakro czy polskich dystrybutorów branży oświetleniowej, jak również innego podejścia do pomocy publicznej w Europie Zachodniej i Europie Środkowej. Morawiecki powołał się na jeden z raportów na ten temat, według którego w Europie Zachodniej trzy raz rzadziej nakazuje się zwrot pomocy publicznej.