Od początku roku we Francji weszły w życie nowe przepisy, które uprawniają lekarzy do tego, żeby przepisywali swoim pacjentom... zajęcia sportowe. Za wszystko zapłaci tamtejszy odpowiednik naszego NFZ.
O sprawie donosi RMF FM.Od tej pory francuska Krajowa Kasa Chorych zwróci pieniądze za karnety na siłownię, basen czy inne zajęcia poprawiające kondycję, które przepisze pacjentowi lekarz.
Pomysł ma spowodować, że państwowy fundusz na tym zaoszczędzi. Francuzi liczą bowiem, że dzięki lepszej ogólnej kondycji obywatele będą rzadziej chodzić do lekarza. I sport kosztować będzie mniej niż specjalistyczne leczenie chorób, wynikających z siedzącego trybu życia.
Wcześniej na podobny pomysł wpadły władze nadmorskiego kurortu Biarritz, które przeprowadziły pilotażowy program w 2015 roku, o którym pisał brytyjski "Telegraph".
Lekarze w tym miasteczku mogli przepisać pacjentom na przykład 12-tygodniowy kurs treningowy. Najpopularniejsze były zajęcia surfingu, ale w grę wchodziły też bardziej klasyczne aktywności, jak pływanie czy nordic walking.
System ubezpieczeń społecznych na pomyśle nie ucierpiał ani trochę. Program, którego koszty oszacowano na ok. 300 tys. euro, został pokryty ze środków własnych Biarritz, dołożyły się również dwa prywatne stowarzyszenia. Pacjenci musieli tylko zapłacić 10 euro za osobę.
- Po sześciu miesiącach już widzimy pozytywne efekty naszej akcji - mówił pod koniec 2015 roku Nicolas Guillet z miejskiego urzędu. - Mało kto rezygnował w pół drogi. Niemal wszyscy, którzy przetrwali 12 tygodni, kontynuowali aktywność sportową również później.
Jak pisał "Telegraph", do urzędników z Biarritz zgłosili się wówczas przedstawiciele ponad 20 innych miast we Francji, żeby zapytać o wskazówki dotyczące programu. Dziś został on rozszerzony na cały kraj.