Ustępstwa Gazpromu w batalii z Komisją Europejską nie pomogą w rozwiązaniu sporów wokół gazociągów Nord Stream 2 i Opal - ocenia w środę "Niezawismaja Gazieta". Dziennik podkreśla, że rosyjski koncern "zadowolił wszystkich Europejczyków oprócz Polski".
Ustępstwa, jakie poczynił Gazprom wobec Komisji Europejskiej w odpowiedzi na zarzuty o nadużywanie pozycji monopolisty na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej, przyniosą koncernowi nieznaczne szkody - ocenia "NG" powołując się na opinię ekspertów. "Jednak firma nie otrzyma również ulg w rozwiązaniu sporów wokół projektu Nord Stream 2 czy warunków wykorzystania Opal" - dodaje dziennik.
Gazeta wybija wypowiedź szefa polskiego PGNiG Piotra Woźniaka dla dziennika "Financial Times", podkreślając, że Polska "nazwała działania Gazpromu dotyczące uregulowania sprawy antymonopolowej nadzwyczaj niewystarczającymi".
Jednakże - jak mówi gazecie Michaił Krutichin z firmy RusEnergy - decyzje Gazpromu pozwoliły koncernowi "na zachowanie swojej niszy rynkowej jako mniej lub bardziej przewidywalnemu graczowi". Zdaniem innej ekspertki, Anny Kokoriewej z firmy Alpari, bardziej liberalna i elastyczna polityka cenowa Gazpromu sprawi, że spadnie liczba pozwów przeciwko koncernowi składanych przez klientów żądających zrewidowania cen gazu.
Jak podkreśla wiceszef firmy 2K Iwan Andrijewski, Gazprom nie zdoła przeszkodzić formowaniu się w Unii Europejskiej jednolitego rynku gazu. Ugoda z KE ma pewne plusy, niemniej jest dla Gazpromu trudna - przyznaje ten ekspert.
Część rozmówców gazety nie wyklucza, że działania Gazpromu przyczynią się do rozwiązania sporów wokół planowanych gazociągów Nord Stream 2, Turecki Potok, czy wokół wykorzystania gazociągu Opal. - Fakt, że Gazprom poszedł na rękę Komisji Europejskiej i spełnił jej żądania, oznacza, że krajom UE pozostanie coraz mniej formalnych powodów do wysuwania pretensji do projektów Gazpromu - mówi Iwan Kapitonow z moskiewskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji.
Z kolei Iwan Andrijewski zwraca uwagę, że w sprawie ewentualnego przedłużenia do granicy z UE jednej z nitek Tureckiego Potoku "stanowisko KE jest dość niekonstruktywne". Również Krutichin ocenia, że decyzja Gazpromu w sporze z Komisją Europejską może zupełnie nie odbić się na losie spornych projektów gazowych. "Jaki będzie los projektów Gazpromu w Europie, nie wie na razie - jak się wydaje - sama Unia Europejska" - konkluduje "Niezawisimaja Gazieta".
KE w poniedziałek przyjęła zobowiązania Gazpromu w ramach wstępnej ugody z koncernem. Gazprom ma m.in. wyeliminować ograniczenia dotyczących reeksportu gazu, a nawet ułatwić odsprzedaż tam, gdzie nie ma połączeń. Ma też zapewnić, że ceny gazu w Europie Środkowej i Wschodniej będą odzwierciedlać ceny rynkowe.
Z nieoficjalnych źródeł wynika, że zef Komisji Europejskiej skłania się ku poparciu projektu Nord Stream 2, a decyzja ta najprawdopodobniej zostanie ogłoszona tuż po wrześniowych wyborach w Niemczech (więcej o tym tutaj)
.
Komisja jednocześnie zwróciła się do zainteresowanych państw regionu, w tym Polski, o komentarze na temat propozycji Gazpromu. Czas na przesłanie uwag to siedem tygodni. Dopiero po ich przeanalizowaniu KE podejmie decyzję, czy zobowiązania Gazpromu wystarczą, by zamknąć postępowanie, rozpoczęte w 2015 roku.
Gazprom nakładał ograniczenia terytorialne w umowach o dostawy zawieranych z hurtownikami i niektórymi odbiorcami przemysłowymi w ośmiu państwach członkowskich. Chodziło o Polskę, Bułgarię, Czechy, Estonię, Łotwę, Litwę, Węgry i Słowację. Z tego względu swobodny handel gazem w Europie Środkowo-Wschodniej nie jest możliwy. Ugoda przewiduje usunięcie wszystkich barier dla swobodnego przepływu gazu.
Przypomnijmy, że na początku lutego rosyjski koncern zareagował na utratę pełnego dostępu do gazociągu OPAL sięgnięciem do zapasów gazu w podziemnych zbiornikach w Europie, bez zwiększania tranzytu gazu przez Ukrainę.
Z Moskwy Anna Wróbel