Decyzja Donalda Trumpa w sprawie Iranu może wsadzić kij w szprychy sztandarowego programu ekipy gospodarczej PiS. Groźba karania sankcjami za handel z Iranem przeraża przedsiębiorców, ale rząd nie zamierza wycofywać się z wspierania ekspansji na tym rynku.
Wypowiedzenie przez Donalda Trumpa tzw. umowy nuklearnej z Iranem i groźba nakładania amerykańskich sankcji na przedsiębiorstwa handlujące z tym państwem postawiło pod znakiem zapytania ekspansję polskich firm na irańskim rynku. W dodatku silnie wspieraną przez rząd. Program GO IRAN realizowany przez Polską Agencję Handlu i Inwestycji to jeden z ciekawszych pomysłów na wsparcie polskich przedsiębiorców. Iran to w końcu 80-milionowy kraj, który o pozycję regionalnego mocarstwa konkuruje z Turcją i Arabią Saudyjską.
- Rynek irański niesie w sobie ogromny potencjał dla polskich firm. To bardzo ludny i bogaty w ropę kraj, który ma zapóźnienia rozwojowe ze względu na wcześniejsze sankcje. Dla polskich firm to wręcz wymarzony partner. Potrzebuje bardzo wielu produktów, które są wytwarzane przez polskie firmy. W dodatku o jakości pożądanej w Iranie – tłumaczy w rozmowie z money.pl Marek Kłoczko, dyrektor generalny Krajowej Izby Gospodarczej.
Eksportowy sukces
Polscy przedsiębiorcy, gdy tylko otworzyła się możliwość bezpiecznego wejścia na perski rynek, błyskawicznie przystąpili do działania. W ciągu dwóch lat wartość naszego eksportu skoczyła niemal trzykrotnie – z niespełna 50 mln dol. w 2015 r. do 139 mln dol. w 2017 r. Przed kilkunastoma tygodniami zniknęła także najpoważniejsza bariera blokująca dalszy rozwój - PKO BP i BGK umożliwiły dokonywanie bezpośrednich rozliczeń między firmami z Polski i Iranu. A właśnie m.in. sektor finansowy chce wziąć na celownik amerykański prezydent.
Zarówno zerwanie umowy, jak i groźba sankcji, zupełnie nie zrażają Polaków. Dzień po konferencji prezydenta USA szef placówki handlowej w Teheranie Jarosław Kaczyński opowiadał w Warszawie o perspektywach rozwoju irańskiego rynku i korzyściach płynących z dwustronnej współpracy. Miesiąc wcześniej tłumaczył, że perska gospodarka pod wieloma względami przypomina polską z okresu transformacji ustrojowej, a do tego ponad połowa konsumentów to osoby poniżej 35. roku życia. Zachęcał nie tylko do sprzedaży swoich towarów Persom, ale i realizowania produkcji w Iranie.
Także Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii nie zamierza ustępować pod presją Donalda Trumpa oraz jego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, który wprost groził nakładaniem amerykańskich sankcji na europejskie firmy i stawiał warunki rządom państw członkowskich UE.
Polacy robią swoje
"Pomimo decyzji prezydenta Donalda Trumpa z 8 maja br. resort nie planuje w najbliższym czasie wstrzymania programu Go Iran z uwagi na perspektywiczne znaczenie tego rynku" – czytamy w przesłanym nam oświadczeniu resortu.
Szansą na utrzymanie obecności polskich firm w Iranie - w ocenie dyrektora KIG - jest spór na linii Bruksela-Waszyngton. - Wiemy o europejskich próbach przekonywania USA do tego, by pozostały przy układzie. Chińczycy także nie zamierzają stosować się do amerykańskich zakazów. To bardzo złożona gra, którą polskie firmy powinny obserwować bardzo uważnie - ocenia Kłoczko i dodaje, że zachowanie amerykańskiej głowy państwa przywodzi na myśl "zagrywki" stosowane w biznesie
- Prezydent Trump lubi testować. Najpierw coś zapowiada, a później czeka na reakcje i w oparciu o nie podejmuje decyzje - wskazuje ekspert KIG.
Wyjątkowo twarda postawa Brukseli, która szykuje się do wdrożenia mechanizmu ochrony firm narażonych na amerykańskie sankcji, to wyjątkowy "prezent" dla polskich polityków. Mogą bowiem zrzucać z siebie odpowiedzialność, być proamerykańscy i europejscy równocześnie.
Jean-Claude Juncker wprost przyznał, że UE wbrew USA będzie respektować umowę JCPOA z Iranem, polskie MPiT odpowiedzialność za działania kieruje do Brukseli, a szef polskiego MSZ może w USA zapewniać, że Warszawa będzie przekonywać Brukselę do zrozumienia amerykańskich racji.
"W chwili obecnej nie ma jeszcze pełnej jasności, co do działań administracji amerykańskiej w stosunku do firm współpracujących z Iranem. Trwają konsultacje na szczeblu unijnym, w jaki sposób firmy z krajów członkowskich będą mogły korzystać z ewentualnej ochrony ze strony Unii Europejskiej" - takie stanowisko prezentuje MPiT.
Wielkie pieniądze
Gra toczy się o wielkie pieniądze zachodnich koncernów. Tylko francuski Total miał zaplanowaną inwestycję wartą miliard dolarów, którą zawiesił po ruchu Donalda Trumpa. Amerykańskich sankcji wystraszyły się także m.in. Airbus czy Allianz. - Polskie firmy mogą zostać trafione niejako "rykoszetem". Brak możliwości handlu z Iranem przy obecnym poziomie wymiany będzie bardziej utratą potencjału niż poważnym ciosem w naszą gospodarkę – podkreśla Marek Kłoczko. Te, z którymi rozmawialiśmy, przyznają wprost, że Donald Trump namieszał w ich planach rozwoju biznesu. Dodają, że liczą na jasną deklarację polskiego rządu.
Co ważne, na perskim rynku pojawił się nie tylko prywatny biznes. Także państwowe spółki handlowały z Iranem lub szukały możliwości nawiązania w tym kraju relacji biznesowych. To m.in. PGNiG, Lotos czy PKN Orlen.
Ten ostatni głośno chwalił się kolejnymi tankowcami przybijającymi do nabrzeża gdańskiego naftoportu. Iran miał być bowiem jednym z kierunków, pozwalających na uniezależnienie się od Rosjan. Przynajmniej na razie nie będzie. Zastąpić go może Arabia Saudyjska, sprawdzony sojusznik USA, który w regionie zyska najwięcej na amerykańskich sankcjach.
"Koncern może na bieżąco reagować na zmiany zachodzące w otoczeniu, zarówno ekonomiczne, jak i geopolityczne. Najlepszym dowodem jest biznesowe spotkanie z przedstawicielami Saudi Aramco" - poinformował nas PKN Orlen.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl