W Wielkiej Brytanii słychać głosy, że Google wykpił się śmiesznie niską sumą, oferując urzędowi skarbowemu wyrównanie podatkowe za ostatnich 10 lat.
Google zareagował w ten sposób na krytykę, że ujmował niemal cały swój brytyjski zysk - 4,5 miliarda funtów rocznie - w rozliczeniach podatkowych w Irlandii i na Bahamach. Okazało się, że firma zaoferowała Francji trzy razy więcej - 500 milionów euro - za podobne uchylanie się od podatku, mimo że ma tam kilkakrotnie niższe obroty. Po ogłoszeniu zwycięstwa nad Googlem rząd w Londynie szybko zmienił zdanie, a premier David Cameron twierdzi teraz, że to "dobry początek".
Brytyjski rząd podjął starania o globalne rozwiązanie problemu ucieczki wielkich korporacji do rajów podatkowych, ale - jak powiedział BBC John McDonnell, labourzystowski kanclerz skarbu w "gabinecie cieni" - sprawa Google'a to precedens, podważający międzynarodowe rokowania, które wydawały się odnosić sukces.
Sprawą zainteresowały się już parlamentarne komisje finansów publicznych i skarbu oraz brytyjski Urząd Audytu. A opozycyjna Partia Pracy zainicjowała publiczną petycję, by wydobyć od Google'a znacznie wyższą sumę.