Jak podkreśla portfolio.hu, najwięcej zawodów, w których brakuje rąk do pracy, występuje w budownictwie. Są to m.in.: cieśla, elektryk, malarz, stolarz, kamieniarz, operatora dźwigu, ale brakuje także np. dyplomowanych inżynierów budownictwa.
W branży informatycznej obowiązek uzyskania pozwolenia zniesiono dla programistów, administratorów systemów oraz inżynierów telekomunikacyjnych z Ukrainy i Serbii.
W handlu najbardziej brakuje kasjerów, w turystyce pracowników restauracji, w tym kucharzy, a w transporcie kierowców rożnych pojazdów, np. autobusów, trolejbusów czy maszynistów metra. W służbie zdrowia i opiece socjalnej nie ma wystarczającej liczby pielęgniarzy i pracowników socjalnych.
Według styczniowego badania instytutu GKI ok. 81 proc. firm węgierskich deklarowało braki wykwalifikowanej siły roboczej, a jedna piąta nie była w stanie znaleźć wystarczającej liczby pracowników z wykształceniem wyższym.
Wiceprezes Krajowego Stowarzyszenia Pracodawców i Zakładów Przemysłowych (MGYOSZ) Peter Lakatos mówił w zeszłym roku, że niedostatek siły roboczej wynika głównie, obok emigracji, ze spadku liczby urodzeń. Obecnie więcej osób przechodzi na emeryturę, niż wchodzi na rynek pracy.
Według czerwcowego badania Instytutu Publicus 71 proc. ankietowanych deklarowało, że ich krewny lub znajomy wyemigrował albo stale podejmuje pracę za granicą. 15 proc. ankietowanych oznajmiło, że sami planują w przyszłości podjęcie pracy za granicą. Odsetek ten największy jest wśród młodych w wieku 18-29 lat (37 proc.). Ci, którzy mają takie plany, tłumaczą to przede wszystkim niskimi wynagrodzeniami.
Na Węgrzech spada liczba ludności. Pod koniec 2016 roku wynosiła ona 9,8 mln, podczas gdy jeszcze w 2005 roku było to 10,1 mln.