Grecka infrastruktura nie radzi sobie z masowym napływem tysięcy imigrantów przybywających z krajów takich, jak Syria czy Afganistan - ostrzegł w piątek premier Aleksis Cipras, apelując o wsparcie Unii Europejskiej. Bruksela zapowiedziała pomoc dla Aten.
- Teraz jest czas na to, by przekonać się, czy Unia Europejska to wspólnota oparta na zasadzie solidarności, czy też wspólnota krajów próbujących chronić własne granice - oświadczył premier w Atenach po spotkaniu z szefami ministerstw odpowiedzialnych za opanowanie kryzysu.
- Napływ imigrantów do Grecji przekracza możliwości naszej infrastruktury - podkreślił Cipras. - Wiąże się to z dużymi problemami, dlatego zwróciliśmy się o pomoc do UE.
Rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. migracji Natasha Bertaud oceniła w piątek, że sytuacja Grecji w związku z napływem coraz większej liczby imigrantów jest bardzo trudna. Z opublikowanych w piątek danych unijnej agencji ds. zarządzania granicami Frontex wynika, że tylko w lipcu do Grecji dotarło 49 550 imigrantów, przede wszystkim z Syrii i Afganistanu. "To więcej niż przez cały 2014 rok. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest poważna" - wskazała Bertaud.
Poinformowała, że w przyszłym tygodniu KE ma zamiar zatwierdzić grecki program działań, który pozwoli na uruchomienie środków z unijnego Funduszu Azylu, Migracji i Integracji. W latach 2014-20 Grecja ma otrzymać w sumie 260 mln euro z tego funduszu, a także 166 mln euro z Funduszu Bezpieczeństwa Wewnętrznego na ochronę granic.
Frontex podał w piątek, że w pierwszych siedmiu miesiącach br. do Grecji przedostało się 130 500 imigrantów, o pięć razy więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Przeprawiają się oni na niewielkich łodziach z Turcji na greckie wyspy Lesbos, Chios, Kos i Samos. Ponieważ dystans do przemierzenia jest niewielki, przemytnicy szmuglują ludzi na przepełnionych małych łodziach. Niemal codziennie dochodzi do wypadków - informuje Frontex w komunikacie.
Prowadzona przez unijną agencję operacja patrolowa Posejdon ma pomóc greckiej straży przybrzeżnej w radzeniu sobie z kryzysową sytuacją, jednak Fronteksowi brakuje personelu i sprzętu, który zapewnić miały kraje unijne. - Dwa miesiące temu poprosiliśmy o wzmocnienie operacji Posejdon oraz naszych operacji na Węgrzech. Niestety, do dziś nie otrzymaliśmy wystarczającej ilości sprzętu i personelu - oświadczył wiceszef Fronteksu Gil Arias Fernandez, cytowany w komunikacie prasowym.
- Pomimo dodatkowych funduszy, możemy nie być w stanie pomóc krajom, które potrzebują wsparcia, jeśli nie będziemy mieć potrzebnego sprzętu. Apeluję do krajów UE, by rozważyły przekazanie Fronteksowi więcej środków na te operacje - dodał.
W operacji Posejdon uczestniczy obecnie 14 łodzi i statków patrolowych, dwa śmigłowce i dwa samoloty.
Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) ocenił pod koniec lipca, że Grecji grozi kryzys humanitarny związany z napływem nielegalnych imigrantów. Według tej organizacji Ateny powinny potraktować falę uchodźców jako rodzaj "klęski żywiołowej", wobec której trzeba znaleźć środki zaradcze.
UNHCR wezwał też UE do wsparcia Grecji i bardziej sprawiedliwego rozłożenia ciężaru spadającego obecnie na ten kraj oraz na Włochy. Według ONZ tylko w czerwcu do Grecji przybyło 50 tys. ludzi. Z kolei reporterzy agencji Reutera w ciągu jednej godziny w czwartek byli świadkami przybycia na grecką wyspę Lesbos blisko 100 osób z Syrii i Afganistanu.
Tysiące imigrantów uciekają ze swych krajów przed biedą i prześladowaniami do zadłużonej Grecji. Obecnie rząd w Atenach prowadzi rozmowy z międzynarodowymi wierzycielami o nowym pakiecie ratunkowym, który ma wynieść ok. 86 mld euro. (PAP)
awi/ akl/ kar/