Grecja jest sparaliżowana komunikacyjnie z powodu strajku powszechnego. W Atenach nieprzejezdne są główne drogi. Rozpoczęły się też pierwsze manifestacje przeciwko nowym oszczędnościom, które mają zostać przyjęte w czwartek przez grecki parlament.
Od rana Grecy mają ogromne trudności w poruszaniu się po Atenach. Samochody stoją w wielokilometrowych korkach, a z powodu deszczu doszło do wielu stłuczek. Funkcjonowanie komunikacji miejskiej ograniczono tylko do określonych godzin, aby ci, którzy chcą wziąć udział w manifestacjach, mogli dotrzeć do centrum.
W Atenach i Salonikach rozpoczęły się pierwsze demonstracje. Organizują je największe związki zawodowe budżetówki i sektora prywatnego oraz ruch PAME. Osobne manifestacje przeprowadzają mundurowi - policjanci i wojskowi. W środę z portów w całej Grecji nie wypływają też promy, a podróżujący samolotami proszeni są o wcześniejsze skontaktowanie się z biurem podróży.
Protestujący sprzeciwiają się kolejnym obniżkom pensji i emerytur, co ma byćskutkiem nowych reform i na co zgodził się gabinet Aleksisa Ciprasa. Są one warunkiem zakończenia oceny greckich reform i odblokowania kolejnej transzy z ostatniego programu kredytowego dla tego kraju.
Ateny liczą też na uzyskanie porozumienia w kwestii restrukturyzacji greckiego zadłużenia. Ostatni program kredytowy dla Grecji opiewa na łączną sumę do 86 mld euro. W lipcu Grecja musi spłacić kolejne raty długów.