Tam, hybrydowe i elektryczne auta na drodze „"potykają się" o siebie.Czasami nie widać innych samochodów niż hybrydy (konwencjonalne i typu plug-in) oraz auta elektryczne. U nas takie modele to wciąż wynalazki. Nawet jeśli Toyota chwali się, że samochodów hybrydowych sprzedała w Polsce łącznie już 25 tys. egzemplarzy – na przestrzeni 14 lat (!) – to Norwegowie więcej hybryd kupili w ciągu ostatnich...15 miesięcy (dokładnie – 27 082 sztuki).
O rosnącej popularności samochodów hybrydowych i dynamice ich sprzedaży najlepiej świadczy porównanie wyników sprzedaży z pierwszych kwartałów ostatnich czterech lat. Od początku stycznia do końca marca w 2014 roku, na norweskie drogi wyjechało 476 hybryd, w 2015 roku – 912, w 2016 roku – 4501, a w bieżącym roku – 6418.
_ Zdj.: Volvo Press, Biuro Prasowe Mitsubishi, agencja 123.rf _
Trzy lata temu udział hybryd w samochodowym rynku w Norwegii wynosił zaledwie 1,17 proc.. W tym czasie udział aut elektrycznych był ponad dziesięciokrotnie większy – samochody napędzane wyłącznie energią elektryczną stanowiły 12,55proc. rynku. W tym roku, jak do tej pory, udział aut tylko z silnikiem elektrycznym pod maską wynosi 18,96 proc.. Kawałek rynkowego tortu, który zajmują samochody hybrydowe w ciągu trzech lat wzrósł z niewiele ponad procenta do 15,78 proc..
W ubiegłym roku do najpopularniejszych samochodów hybrydowych wśród Norwegów należały: Mitsubishi Outlander PHEV (21 333 sprzedanych aut), VW Passat GTE (13 330 sztuk), VW Golf GTE (11 102 egzemplarze) i Volvo XC90 T8, czyli hybryda typu plug-in i jednocześnie najmocniejsza odmiana szwedzkiego SUV-a (9589 samochodów). Co ciekawe, duże i mocne Volvo wyprzedziło w rankingu inne modele marek premium, mniejsze i słabsze – BMW 330e, Audi A3 e-Tron, BMW 225xe Active Tourer. Kolejny duży hybrydowy SUV – BMW X5 40e – cieszył się o niemal połowę mniejszym wzięciem niż SUV "Made in Sweden".
Dlaczego Norwegowie wybierają hybrydy?
Do przesiadki z aut z silnikami spalinowymi do pojazdów napędzanych energią elektryczną (wyłącznie elektrycznych lub hybrydowych), Norwegowie zostali zachęceni dopłatami i licznymi korzyściami, na które składają się m.in. odliczenia podatkowe, dostęp do rozbudowanej infrastruktury z punktami "tankowania" za darmo, bezpłatne parkingi czy możliwość korzystania z tzw. BUS-pasów.
Nie ma się co dziwić, że masowo przesiedli się oni do aut z silnikami elektrycznymi pod maską, które potrafią poruszać się bez emisji żadnych szkodliwych substancji, bo... nie opłaca im się jeździć innymi samochodami. Nawet jeśli ładowanie z gniazdka w domu kosztuje, a za możliwość korzystania ze stacji szybkiego ładowania Norwegowie są gotowi zapłacić do trzech razy tyle, koszty eksploatacji samochodów, w których silnik jest napędzany energią elektryczną są kilka razy niższe niż aut z silnikiem benzynowym czy wysokoprężnym.
_ Zdj.: Volvo Press, Biuro Prasowe Mitsubishi, agencja 123.rf _
Wraz ze wzrastającą liczbą samochodów hybrydowych i elektrycznych, w Norwegii rośnie liczba ogólnie dostępnych stacji ładowania. W 2015 roku było ich około 1350, a już za niecałe trzy lata ma ich być 25 000. Tak wynika z przelicznika – jedna stacja ładowania powinna przypadać na maksimum dziesięć samochodów.Tych w 2020 roku ma być w Norwegii już 250 000. Ogromny wzrost popularności samochodów hybrydowych typu plug-in wynika z dwóch faktów – po pierwsze, ich zasięg na energii elektrycznej wzrósł do sensownego poziomu i nawet w wypadku tak dużych i ciężkich aut, jak – na przykład – hybrydowe Volvo XC90, wynosi około 40 km. To mniej więcej tyle, ile średnio w ciągu dnia pokonują samochody w Europie.
Część kierowców dziennie przejeżdża nawet trzy razy tyle, ale spora grupa na pokonanie 40 km potrzebuje tygodnia. Po drugie, czas ładowania akumulatorów do 80 proc. pojemności w stacji szybkiego ładowania skrócił się do około 30 minut. Biorąc pod uwagę, że już do końca tego roku, norweski rząd ma w planie wybudować na głównych drogach sieć stacji szybkiego ładowania (co maksymalnie 50 kilometrów), niewielki zasięg samochodów hybrydowych typu plug-in jako aut elektrycznych przestaje być problemem w codziennym użytkowaniu. W "rezerwie" zawsze pozostaje tradycyjny napęd spalinowy.
Nowoczesne auta trzeba odchudzić
Dla producentów aut hybrydy są nie tylko poligonem do testowania nowych rozwiązań technicznych i technologicznych w dziedzinie układów napędowych, ale – przede wszystkim – najtańszym lekarstwem w walce z coraz bardziej restrykcyjnymi normami emisji spalin. Normami, które samochody wyposażone w tradycyjne silniki – zarówno benzynowe, jak i wysokoprężne – spełniają z coraz większym trudem.
Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, hybrydowe zespoły napędowe, czyli połączenie dwóch silników – spalinowego (benzynowego lub Diesla) i elektrycznego – upowszechniły się na tyle, że niektórzy producenci już dzisiaj oferują samochody hybrydowe w cenie aut z silnikiem wysokoprężnym (patrz – Toyota). Zastosowanie w autach "dopalacza" w postaci silnika elektrycznego umożliwiło też wykrzesanie z samochodów lepszych osiągów (przy niższym zużyciu paliwa) niż w autach napędzanych wyłącznie spalinowymi jednostkami napędowymi.
Najbardziej spektakularnym dowodem możliwości hybryd jest 24-godzinny wyścig-maraton w Le Mans, w którym samochody tego typu rządzą od lat. Z podwórka bardziej zwyczajnych aut, na uwagę zasługuje Volvo, którego najmocniejsze i najszybsze modele w ofercie to samochody hybrydowe. Ich silniki karmią się nie tylko oktanami, ale również elektronami.
_ Zdj.: Volvo Press, Biuro Prasowe Mitsubishi, agencja 123.rf _
Zanim motoryzacja w dzisiejszym kształcie "dojedzie" do ściany, samochody hybrydowe będą miały swoje pięć minut. Już niedługo silnik elektryczny stanie się tak obowiązkowym wyposażeniem każdego auta, jakim przez lata było koło zapasowe. Taki element "wyposażenia" seryjnego w swoich wszystkich nowych modelach Szwedzi chcą mieć już od 2020 roku. Żeby tak się stało, samochody trzeba będzie znacząco odchudzić, bo dodatkowe akumulatory nie tylko sporo ważą, ale również zabierają cenną przestrzeń.Rozwiązaniem tego problemu mogłyby być akumulatory, które wykorzystują włókna węglowe, nanostruktury i kondensatory o dużej pojemności, zwane superkondensatorami. Takie akumulatory są o 15 proc. lżejsze niż tradycyjne, a także bardziej wydajne.
Kolejna ich zaleta polega na tym, że można je dowolnie kształtować. Elementy wykonane z nowatorskich akumulatorów mogłyby w samochodzie zastąpić nie tylko pokrywy(bagażnika i silnika), ale także dach, czy nawet drzwi.
Partnerem artykułu jest Volvo