Wcześniej Varga nie wykluczał, że euro mogłoby zostać przyjęte na Węgrzech do końca dekady.
Minister oświadczył w piątek, że problemy i trudności, jakie przeżywała w ostatnich latach strefa euro, sprawiają, że przyjęcie obecnie unijnej waluty nie jest zbyt pociągającą perspektywą.
Według niego Węgry nie chcą na razie spieszyć się z wprowadzeniem euro, bo jeśli ich stopień rozwoju gospodarczego nie będzie zbliżony do średniej państw eurolandu, mogą na tym stracić. Podkreślił, że łatwo mogłoby się wówczas zdarzyć to, co przytrafiło się niektórym państwom śródziemnomorskim, które z powodu słabszej konkurencyjności nie były w stanie wykorzystać możliwości strefy euro.
Minister dodał, że Węgry spełniają wszystkie, z wyjątkiem jednego, warunki przyjęcia euro - jest nim wstąpienie do europejskiego mechanizmu stabilizacji walutowej ERM II.
Varga zaznaczył jednak, że to, iż jego kraj nie chce póki co przyłączać się do mechanizmu kursowego, jest jego własną decyzją. Jak zaznaczył, Węgry wykonały ogromny krok naprzód, gdyż jeszcze sześć lat temu nie spełniały żadnego warunku wejścia do strefy euro.
Szef resortu gospodarki nawiązał też do Brexitu. Jak podkreślił, rząd zabiega, by przyciągnąć na Węgry istotnych graczy gospodarczych opuszczających Wielką Brytanię. Jego zdaniem jest na to szansa głównie w przemyśle motoryzacyjnym. Rząd w Budapeszcie chce też, by Europejski Urząd Nadzoru Bankowego przeniósł się na Węgry, jeśli będzie zmuszony opuścić Londyn.
W wywiadzie dla wtorkowego wydania dziennika "Magyar Hirlap" Varga powiedział: "Jeśli procesy gospodarcze będą trwałe i bardziej zbliżymy się do średniego stopnia rozwoju w UE, a nasza wydajność jeszcze się poprawi, to nie uważam przyłączenia się do strefy euro pod koniec dekady za pozbawione podstaw". Zaznaczył, że aby mogło do tego dojść, euro musi być stabilniejsze, a wspólna polityka fiskalna pewniejsza.