Wielu z nich zwracało uwagę, że ożywiona współpraca turecko-rosyjska w sferze budowy nowych tras przesyłowych gazu może doprowadzić do nieopłacalności projektów, dzięki którym kraje Unii kupowałyby gaz ze złóż kaspijskich i złóż na Morzu Śródziemnym, znajdujących się na wodach terytorialnych Egiptu i Izraela.
Podkreślano, że Gazprom proponuje Turcji relatywnie niskie ceny i to może prowadzić do trudności w realizacji projektów pozwalających na dywersyfikację dostaw.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za współpracę energetyczną krajów unijnych Marosz Szefczowicz przekonywał, że mimo wszystko gaz kaspijski dotrze wkrótce na południe Europy. - Konkurencja jest rzeczywiście bardzo trudna, ale jednocześnie jestem głęboko przekonany, że będziemy mieli gaz kaspijski przed rokiem 2020 - mówił.
Tak zwany Korytarz Południowy, którym popłynie gaz z Azerbejdżanu, a w przyszłości być może z innych krajów regionu kaspijskiego, ma stanowić alternatywę dla dominujących na rynku europejskim dostaw z Rosji.