Ministerstwo transportu Niemiec i koncerny samochodowe długo broniły się przed katalizatorem SCR dla diesli . Najnowsza ekspertyza rządu udowadnia, że technologia ta ma sens - pisze "Spiegel".
Jak pisze "Deutsche Welle", miliony posiadaczy diesli w Niemczech z dużym niepokojem oczekują orzeczenia Federalnego Sądu Administracyjnego ws. zakazu wjazdu do centrum miast.
Orzeczenie ma zapaść w przyszłym miesiącu. Właściciele samochodów z silnikiem diesla obawiają się, że wprowadzenie zakazu doprowadzi do spadku wartości pojazdów o wiele tysięcy euro. Bo, jaki sens miałoby kupno używanego auta, którym nie można pojechać na zakupy czy do pracy w śródmieściu.
W opinii ekspertów skutki głośnej afery spalinowej VW, zwanej dieselgate, ujawnionej w 2015 r., można by ograniczyć doposażając odpowiednio samochody z silnikiem diesla. Nie zgadzały się dotąd na takie rozwiązanie ani niemieckie ministerstwo transportu, ani przemysł motoryzacyjny.
Tymczasem, jak informuje „Spiegel”, na zlecenie rządu opracowana została przez Georga Wachtmeistra z Uniwersytetu Technicznego (TU) w Monachium ekspertyza, wg której rozwiązaniem dla diesli byłby katalizator SCR. „Katalizatory SCR są bardzo skutecznym sposobem redukcji emisji spalin, dlatego poleca się ich użycie” – wynika z ekspertyzy.
Redukcja tlenków azotu o 90 procent
Według "Spiegla" technologia SCR nie jest niczym nowym i stosowana jest już od jakiegoś czasu w wielu pojazdach w Niemczech. Jednak w przypadku technologii SCR w silnikach diesla potrzebna jest specjalna substancja Ad Blue, będąca roztworem syntetycznego mocznika i wody destylowanej, która uzdatnia spaliny w układzie wydechowym, zamieniając tlenki azotu w wolny azot i parę wodną.
Jak wynika z ekspertyzy, doposażenie diesli w katalizator SCR pozwoliłoby zredukować emisję tlenków o 90 procent. Przy tym koszt montażu wyniósłby około 1300 euro. Poza tym samochody z technologią SCR posiadałyby w papierach specjalną adnotację pozwalającą na poruszanie się bez ograniczeń w miastach.
Argumenty producentów samochodów, jakoby montaż systemu SCR był wyjątkowo skomplikowany, oraz że brakuje na niego miejsca, nie przekonują eksperta z monachijskiego Uniwersytetu Technicznego. Georg Wachtmeister powołuje się na przykłady aut, które przewidziane są na eksport do Stanów Zjednoczonych, w tym modele VW passata, mercedesa klasy E czy audi A4, w których przewidziano miejsce na technologię SCR.
Koncerny samochodowe nie chcą płacić
Niewyjaśniona zostaje jednak kwestia, kto zapłaci za takie dodatkowe wyposażenie diesli. Niemiecka minister środowiska Barbara Hendricks (SPD) jest zdania, że koszty te powinni ponieść producenci samochodów, którzy odrzucają wszelką finansową odpowiedzialność z tytułu afery dieselgate. Podobnego zdania jak minister Hendricks jest Juergen Resch, szef niemieckiej organizacji ochrony środowiska Deutsche Umwelthilfe.
Kanclerz Angela Merkel (CDU) zapowiedziała na ostatnim z trzech szczytów ws. afery dieslowej pod koniec ubiegłego roku, że należy poczekać na ekspertyzę ws. technologii SCR, którą miało opracować powołane przez Merkel Narodowe Forum Diesla. „Ekspertyza jest gotowa. Decyzja należy teraz do rządu” – pisze "Spiegel".