Komisja nie zdecydowała się na zaproponowanie sankcji budżetowych wobec Hiszpanii i Portugalii, mimo że kraje te od kilku lat łamią zasady finansowe UE. Zgodnie z unijnymi regułami deficyt budżetowy nie może przekraczać 3 proc. PKB kraju.
- To nie jest właściwy moment z gospodarczego czy politycznego punktu widzenia, żeby podjąć rekomendowanie sankcji, ale wrócimy do tej sprawy na początku lipca - mówił na konferencji prasowej w Brukseli unijny komisarz ds. gospodarczych i finansowych Pierre Moscovici.
Jak tłumaczył, poprzednie zalecenia dla Portugalii straciły ważność w grudniu, natomiast rekomendacje dla Hiszpanii nie są już realistyczne. - Dlatego proponujemy nowe terminy, żeby oba te państwa poprawiły swoje nadmierne deficyty - uzasadniał komisarz. KE chce, by Portugalia i Hiszpania zbiły deficyty poniżej 3 proc. PKB odpowiednio w 2016 i 2017 r.
- Proponujemy, żeby kraje te otrzymały dodatkowo jeden rok. To oznacza, że tempo zmian musi być odpowiednie - wskazywał komisarz. Portugalia miała spełniać unijne reguły w tym roku, a Hiszpania w przyszłym. Oba kraje nie mają na to szans.
W 2015 r. Hiszpania osiągnęła deficyt na poziomie 5,1 proc. PKB (wobec celu wynoszącego 4,2 proc.). Władze tego kraju przewidują, że w tym roku deficyt budżetowy wyniesie 3,6 proc. PKB, natomiast w przyszłym 2,9 proc. PKB.
Te projekcje mogą stanąć jednak pod znakiem zapytania po planowanych na czerwiec przyspieszonych wyborach parlamentarnych. Pełniący obowiązki premiera lider prowadzącej w sondażach Partii Ludowej Mariano Rajoy zapowiedział w środowym wywiadzie dla "Financial Times" obniżenie podatków, co ograniczyłoby wpływy budżetowe.
Z kolei Portugalia według szacunków KE w ubiegłym roku osiągnęła deficyt na poziomie 4,4 proc. PKB, a dopiero w przyszłym roku ma spaść on do 2,7 proc. PKB.
Komisja Europejska może podjąć decyzje o rekomendacji sankcji dla państw UE za łamanie reguł budżetowych. Mogą one wynieść 0,2 proc. PKB. Jeszcze nigdy nie zdecydowano się jednak na ten krok.
W swoich dorocznych rekomendacjach obejmujących prawie wszystkie państwa unijne KE wezwała do podjęcia działań sprzyjających ożywieniu gospodarczemu i tworzeniu miejsc pracy. Zalecenia nie zostały wydane w stosunku do Grecji, która jest objęta programem pomocowym.
- Wciąż mamy duży deficyt - wskazywał Moscovici. W tym roku w strefie euro będzie on wynosił 1,9 proc. PKB, a w roku 2017 1,6 proc. Dla porównania w 2010 r. poziom deficytu państw eurolandu wynosił 6 proc. ich PKB.
KE zarekomendowała w środę zdjęcie procedury nadmiernego deficytu wobec Irlandii, Cypru i Słowenii. Jeśli przedstawiciele państw członkowskich w Radzie UE zgodzą się z tą rekomendacją, tylko cztery państwa strefy euro będą objęte procedurą nadmiernego deficytu: Francja, Grecja, Hiszpania i Portugalia (plus wielka Brytania i Chorwacja spoza eurolandu). To spora poprawa, bo wiosną 2011 r. 24 kraje UE były w procedurze nadmiernego deficytu.
W przypadku Belgii, Finlandii i Włoch Komisja stwierdziła, że redukcja ich długu nie następuje w przewidzianym tempie. Dług publiczny w tych krajach przekracza limit wyznaczony unijnymi regulacjami, ale KE nie zdecydowała się na wszczęcie wobec nich procedur nadmiernego deficytu. - Przewidujemy, że państwa te nadrobią zaległości i spełnią wymogi traktatu w tym roku - uzasadniał Moscovici.
Jak podkreślił, Włochy chciałyby skorzystać z maksymalnej elastyczności dotyczącej wydatków budżetowych, jakie przewidziała KE. Dzięki temu podejściu kraje UE, które już mają napięte budżety, mogą nie kwalifikować niektórych nieprzewidzianych wydatków jak np. tych związanych z przyjmowaniem uchodźców, do oceny przez Brukselę.
Komisarz tłumaczył, że porozumienie z Włochami w tej sprawie przewiduje, że kraj ten w budżecie na 2017 r. zadba o zgodność z unijnymi regułami fiskalnymi i cel dotyczący obniżenia deficytu będzie przestrzegany. - Uważamy, że Włochy powinny móc skorzystać z dużej części elastyczności przewidzianej na ten rok. Jest oczywiste, że bardzo dokładnie przejrzymy się projektowi budżetu włoskiego, który otrzymamy w październiku - zastrzegł Moscovici.