Komisja Europejska finalizuje prace nad propozycjami mającymi na celu opodatkowanie aktywności firm w internecie. Podatek obejmie nie tylko gigantów, jak Google czy Facebook, ale też innych dużych graczy.
Komisja Europejska pracuje nad przepisami mającymi doprowadzić do opodatkowania firm, które wykorzystując obecnie obowiązujące przepisy, nie płacą podatku tam, gdzie wypracowują zysk, lecz w kraju, który oferuje niższe stawki. Stąd wiele firm technologicznych jako swoją siedzibę w UE wybrało Irlandię, w której podatek korporacyjny wynosi 12,5 proc.
Komisja na razie oficjalnie nie poinformowała o pracach, ale PAP dotarł do informacji, że dwa projekty są na ukończeniu. Źródła Agencji w Brukseli mówią o tym, że zostaną zaprezentowane 21 marca.
Państwa unijne już jakiś czas temu dostrzegły ten problem. Nie chcąc zmniejszać potencjalnych wpływów do swoich budżetów, część z nich już rozpoczęła prace nad stworzeniem regulacji na poziomie krajowym. Urzędnicy w Brukseli doszli jednak do przekonania, że rozwiązanie - obejmujące wszystkie państwa - będzie lepsze niż 28 różnych legislacji, które poszatkują jednolity rynek.
Wirtualna działalność firm, zyski realne
Nowe przepisy mają pomóc odpowiedzieć np. na pytanie, gdzie opodatkować zysk szwajcarskiej witryny znanej wyszukiwarki internetowej, którego używa mieszkający w Belgii Szwajcar, aby kupić coś w sklepie we Francji?
Komisja chce w swoich dyrektywach na nowo zdefiniować stałe przedstawicielstwo firmy tak, żeby przystosować ją do nowych realiów gospodarki cyfrowej.
Według Reutersa wielkie firmy, których znacząca część zysku jest wypracowywana w internecie, mogłyby zapłacić 3 proc. od swojego obrotu. Źródła, z którymi rozmawiała PAP, wskazują, że raczej będzie to forma podatku pośredniego (jak np. podatek stosowany od gier losowych czy zwykły VAT) w wysokości 1,5 proc. Byłby on stosowany na poziomie krajowym i to urzędy poszczególnych państw członkowskich miałyby go egzekwować.
Pomysł zyska akceptację Polski. Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska popiera wprowadzenie podatku cyfrowego.
Podatek dla gigantów
Szczegóły propozycji wciąż mogą się zmienić, bo cały czas jest ona dyskutowana. KE planuje jednak, że nowym podatkiem objęte będą przedsiębiorstwa, które mają globalne dochody wynoszące około 750 mln euro.
Podatek mogą zapłacić firmy, które np. czerpią zyski z reklam w sieci czy handlują danymi swoich użytkowników (które zresztą ci użytkownicy sami im dostarczają). Przykładem może być wyrażenie zainteresowania niebieskim krzesłem, np. przez kliknięcie "lubię to" czy wyszukiwanie w internecie informacji na ten temat. W ten sposób generujemy informację na temat swojego gustu czy zainteresowań. Właściciel witryny, na której to zrobiliśmy, sprzedaje tę informację i w ten sposób na zupełnie innej stronie, którą odwiedzamy, pojawiają się reklamy niebieskich krzeseł.
Urzędnicy w Brukseli zapewniają, że nowe rozwiązania nie będą powodowały obciążeń dla firm czy administracji krajów członkowskich, bo wielkie korporacje już teraz doskonale wiedzą, gdzie i z jakiego rodzaju aktywności generują jakie zyski.