- Wiceszef KE Frans Timmermans oświadczył, że podczas wtorkowego posiedzenia ministrów ds. europejskich, na którym KE przedstawiała informację w sprawie procedury praworządności wobec Polski, większość krajów poparła jego działania w tej sprawie.
Jak relacjonował, zdecydowana większość państw członkowskich stwierdziła, że KE powinna kontynuować swoje wysiłki, aby prowadzić dialog z polskimi władzami i wypracowywać rozwiązanie.
Wiceszef KE dodał przy tym, że ma wrażenie, iż polski rząd jest otwarty na dialog.
- Było szerokie porozumienie wokół stołu, że praworządność to wspólny interes i wspólna odpowiedzialność instytucji i państw członkowskich - powiedział Timmermans na konferencji prasowej.
- Sądzę, że to ważny punkt startowy, aby rozwiązywać problemy, jeśli są takie w tym obszarze - dodał.
Głos w sprawie Polski zabrali przedstawiciele 22 państw UE.
Sankcje na Polskę
Nad Polską wciąż wisi groźba unijnych sankcji. Przewodniczący europejskich liberałów chce, by Europarlament wystąpił z wnioskiem o nałożenie sankcji na Polskę w związku z prowadzoną kontrolą praworządności.
Guy Verhofstadt powiedział dziennikarzom, że rozmawia na ten temat z przedstawicielami grup politycznych - o czym więcej pisaliśmy w money.pl.
- Jest taka możliwość i sprawdzamy teraz, czy jest większość w Parlamencie, żeby do tego doprowadzić - mówił Verhofstadt. - Tak zrobimy w momencie, kiedy Komisja Europejska da jasny sygnał, że według niej nie ma innego wyjścia.
**Jednogłośna decyzja**
Zgodnie z zapisami traktatowymi, wniosek o nałożenie sankcji na jakiś kraj, włącznie z odebraniem głosu na unijnych posiedzeniach ministerialnych, może złożyć Parlament Europejski albo Komisja Europejska.
Tymczasem wiceszef Komisji Frans Timmermans przyznał, że wyczerpał możliwości działania w ramach prowadzonej procedury. Mówił, że zdaje sobie sprawę z braku poparcia wśród unijnych krajów dla wniosku o nałożenie sankcji na Polskę.
Do tego potrzebna jest bowiem jednomyślna decyzja wszystkich państw, a kilka już sygnalizowało, że takiego wniosku nie poprze.href="http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/sankcje-ue-wobec-polski,220,0,2234076.html">
To nie pierwsza dyskusja o sankcjach wobec Polski. W połowie stycznia, przed wyborami na przewodniczącego KE, czyli nim Rada Europejska przedłużyła mandat Donalda Tuska na kolejne 2,5 roku, kandydaci na to stanowisko musieli opowiedzieć się za lub przeciw ewentualnym karom.
Jak pisaliśmy w money.pl, już wówczas większość z siedmiorga kandydatów na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego wypowiedziała się "za". Wśród nich był również kandydat liberałów, wspomniany Guy Verhofstadt.
Twierdząco na to pytanie odpowiedziała kandydatka Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), belgijska głuchoniema europosłanka Helga Stevens, co zaskoczyło uczestników debaty, gdyż do jej frakcji należą europosłowie PiS. Prócz niej kandydatki Zielonych - Brytyjka Jean Lambert i Zjednoczonej Lewicy Europejskiej - Włoszka Eleonora Forenza. Jednoznacznych odpowiedzi nie udzielili z kolei kandydaci dwóch największych frakcji: socjalista Gianni Pittella oraz Antonio Tajani z centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej.
Zdecydowanie przeciwko sankcjom wobec Polski wypowiedział się wówczas jedynie rumuński eurodeputowany Laurentiu Rebega, kandydat małej eurosceptycznej frakcji Europa Narodów i Wolności.