Nowi imigranci to samo dobro - uważają ekonomiści Banku Światowego. Najnowszy raport tej instytucji pokazuje, że dzięki nim globalny handel ma szansę porządnie się rozpędzić.
- Migracje są korzystne dla świata w średniej i dłuższej perspektywie - zapewnia Philip Schellekens, główny ekonomista Grupy Banku Światowego. Zgodnie z najnowszymi danymi, do tej pory w krajach Wspólnoty złożonych zostało ponad 700 tys. wniosków o udzielenie azylu. Tylko w tym roku do Europy przez Morze Śródziemne trafiło ponad 330 tys. imigrantów, z czego 210 tys. wylądowało u wybrzeży Grecji, a 120 tys. - Włoch. Najnowszy raport Banku Światowego przekonuje, że to, co nazywamy kryzysem migracyjnym, jest także szansą dla krajów, które zdecydują się przyjąć uchodźców.
Ma to związek przede wszystkim ze zjawiskiem starzenia się Europejczyków. Jak zaobserwowali autorzy publikacji, jeszcze kilkadziesiąt lat temu światowa populacja wzrastała na poziomie 2 proc. rocznie. Obecnie ta wartość jest dwukrotnie mniejsza, a szacuje się, że w 2050 roku osiągnie jedynie 0,5 proc. Społeczeństwa szybko się starzeją, a liczba dzieci systematycznie maleje - na całym świecie jest ich jedynie około 2 mld.
Będzie to miało bezpośredni wpływ na odsetek ludzi w wieku produkcyjnym, czyli osób, na barkach których będzie złożony ciężar utrzymania starzejącego się społeczeństwa i gospodarczej kondycji poszczególnych krajów. Jak pokazują dane Banku Światowego, jeszcze trzy lata temu osoby w wieku produkcyjnym stanowiły 66 proc. całego społeczeństwa. Ich odsetek od 2012 roku systematycznie się obniża.
Największe szanse na zbilansowanie tych strat i utrzymanie poziomu gospodarczego, zdaniem autorów raportu, mają te kraje, które dziś stanowią główny cel przemieszczania się ludności. - Migracje są szansą na ożywienie sytuacji gospodarczej krajów napływowych. Przyjmowanie uchodźców ma korzystny wpływ na gospodarkę w dalszej perspektywie - podkreśla Philip Schellekens, główny ekonomista Grupy Banku Światowego.
Do podobnych wniosków doszli autorzy raportu OECD. Autorzy publikacji twierdzą, że Europa jest w stanie poradzić sobie z kryzysem migracyjnym, ale tylko udana integracja przyniesie jej wymierne korzyści ekonomiczne i finansowe.
Szansa, a nie tylko problem
Jak podaje Urząd Wysokiego Komisarza do spraw Uchodźców (UNHCR), aż 15 procent uchodźców stanowią dzieci. UNHCR zauważa również, że 80 proc. spośród 330 tys. przybyłych do Europy imigrantów stanowią młodzi mężczyźni w wieku produkcyjnym. Jego zadaniem integracja uchodźców musi być postrzegana jako inwestycja.
Dodatkowo, jak wynika z raportu OECD, nowa fala imigrantów różni się od poprzednich nie tylko większą różnorodnością względem kraju pochodzenia, profilu i motywacji, ale przede wszystkim poziomem wykształcenia. Przeważający uchodźcy z Syrii są bardziej wykwalifikowani niż inne grupy napływające do Europy. Choćby te, które w latach 90. uciekały przed wojną na Bałkanach.
- Ogólnie na imigrację można też patrzeć jako na szansę, a nie tylko problem. Pierwsi uciekający najczęściej są lepiej wykształceni i młodzi. Niemcy są mądrym narodem i potrafią liczyć. Są szalenie pragmatyczni i ta otwartość na imigrantów może wynikać właśnie z tego. Jest to moja prywatna opinia wynikająca ze znajomości tego kraju i ludzi, a nie badań - zastrzegała w rozmowie z money.pl Karolina Majdzińska z Instytutu Gospodarstwa Społecznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Podobnego zdania jest również znany ekonomista z Business Centre Club profesor Stanisław Gomułka, który w wywiadzie dla money.plprzekonywał, że Polsce też potrzebna jest pewna liczba imigrantów.
Szacunki, jakie przywołuje ekspert, wskazują na to, że aby utrzymać liczbę ludności na obecnym poziomie, potrzebujemy napływu imigrantów rzędu 200 tys. osób rocznie. I tak nie jesteśmy w najgorszej sytuacji, bo Niemcy potrzebują nawet do 500 tys. - Imigracja w znacznej skali byłaby zatem czymś pożytecznym i pożądanym. Ważne też, by utrzymywała się na stałym poziomie, by w ciągu 10 lat oznaczało to napływ dwóch milionów, a w bardziej odległej perspektywie 25 lat - nawet 5 milionów osób - uważa prof. Gomułka.
Liczba migrantów i tak będzie rosła. Potrzebna integracja
Bank Światowy udowadnia, że demografia jest istotnym napędem rozwoju. Dodatkowo odpływ najlepiej wykształconych, młodych ludzi z krajów biednych pogłębia ich problemy i ma wpływ na PKB. Korzystają na tym kraje przyjmujące migrantów. To jednak, jak prognozuje Bank Światowy, wywoła kolejne kryzysy.
- Będziemy mieć do czynienia z rosnącym napięciem między krajami biednymi. Z drugiej strony z ożywieniem gospodarczym na świecie przy jednoczesnym spadku liczby ludności w wieku produkcyjnym. Istnieje więc możliwość, aby kraje mogły ściślej ze sobą współpracować, a migracje mogą to ułatwić - stwierdza Philip Schellekens.
Jak pokazują dane zebrane przez instytut Gallupa, liczba imigrantów w najbliższych latach stale będzie rosła - działoby się tak nawet gdyby nie było wojny w Syrii (co w oczywisty sposób zwiększyło liczbę uchodźców z tego kraju).
Ile potrzeba czasu, by uchodźcy zintegrowali się ze społeczeństwem kraju, do którego emigrowali? Badania European Labour Force 2008 pokazują, że długo - średnio od 6 do 15 lat.
Proces ten jednak można przyspieszyć za sprawą właściwej polityki imigracyjnej. Według raportu OECD, jednym z najważniejszych jej elementów powinno być jak najszybsze wdrożenie dzieci i młodych do systemu edukacji oraz intensywna nauka języka.
Nie mniej istotnym elementem jest pomoc dorosłym w znalezieniu pracy. Tego wszystkiego nie da się jednak zrobić bez wcześniejszego poznania sytuacji rodzinnej, umiejętności już posiadanych i potencjału uchodźców. Podstawowym błędem, według OECD, jest sposób rozmieszczania imigrantów w dużych jednolitych skupiskach. Tworzenie gett nie sprzyja integracji między imigrantami a społeczeństwem gospodarza.
Jednak takie działania oznaczają też, że polityka integracji dla uchodźców nie zwróci się natychmiast. Na to potrzeba lat. Wszyscy uchodźcy, którzy się osiedlają, muszą budować podstawowe umiejętności, które umożliwią im funkcjonowanie w społeczeństwie przyjmującym. Tylko udana integracja przyniesie wymierne korzyści ekonomiczne i fiskalne państwom przyjmującym - konkludują autorzy raportu OECD.