Europejski Bank Centralny (EBC) zrealizował dopiero część programu ratowania gospodarki strefy euro za pomocą skupowania aktywów (luzowanie ilościowe), a już ma kłopoty ze względu na zawirowania na chińskich rynkach - pisze "Wall Street Journal".
W styczniu EBC podjął decyzję o ratowaniu gospodarki unii walutowej, zagrożonej przez stagnację i zbyt niską inflację i zrealizował dopiero jedną trzecią programu luzowania ilościowego polegającego na emisji pieniądza i skupowaniu obligacji państw oraz banków, a już okazuje się, że gospodarcze spowolnienie Chin niweluje częściowo efekty jego starań - pisze "WSJ".
Duża zmienność na rynkach finansowych sprawia, że inwestorzy uciekają w bezpieczne inwestycje, a za takie uchodzi teraz euro, które w związku z tym umacnia się - wyjaśnia "WSJ". Oznacza to, że podraża to europejski eksport, który powinien być kołem zamachowym gospodarki.
"Siły, które działają na rynku, utrudniają EBC realizowanie jego głównego zadania, jakim jest doprowadzenie inflacji (w ujęciu rocznym) z powrotem do poziomu bliskiego 2 proc. z jej obecnego terytorium, które jest bliskie zera" - kontynuuje nowojorski dziennik finansowy.
Zbyt niska inflacja spowalnia wzrost gospodarczy, zwiększa też ciężar długu; "niepokojącym sygnałem jest to, że wzrosła ona ostatnio", co stawia pod znakiem zapytania zdolność EBC do rozruszania gospodarki strefy euro.
Wiceprezes EBC Vitor Constancio, starając się uspokoić nieco niepokoje, jakie zasiało spowolnienie gospodarcze Chin i poniedziałkowe załamanie tamtejszych giełd, powiedział, że rynki "przesadnie reagują na Chiny" i na giełdach następuje obecnie korekta.
"WSJ" napisał jednak, że obawy o sytuację w Chinach mogą poważnie zaszkodzić planom uzdrowienia europejskiej gospodarki.
"EBC może zostać zmuszony do podjęcia działań (ratunkowych), zwłaszcza jeśli sposób ratowania Chin i innych gospodarek azjatyckich (przez banki centralne) doprowadzi do aprecjacji euro" - prognozuje "WSJ", odnosząc się do kroków, na jakie zdecydował się Bank Ludowy Chin.
Podjął on we wtorek decyzję o obniżeniu o 50 pkt bazowych tzw. rezerwy obowiązkowej, która obliguje banki do deponowania pewnych kapitałów w banku centralnym, a także obniżył główne stopy procentowe.
Zmniejszenie rezerw obowiązkowych banków oznacza duży zastrzyk gotówki dla gospodarki, zwiększa bowiem podaż pieniądza.
Jakimś rozwiązaniem dla EBC byłoby - zdaniem "WSJ" - przedłużenie programu luzowania ilościowego poza wyznaczony wcześniej termin zakończenia tej interwencji, czyli wrzesień 2016 roku.
Znany komentator "Financial Times" Martin Wolf pisze w środowym wydaniu dziennika, że niepokój o wpływ chińskiej gospodarki na globalną sytuację i kruche ożywienie w Europie jest zupełnie uzasadniony. Tym bardziej - pisze "FT" w innym artykule - że interwencja centralnego banku Chin nie uspokoiła tamtejszych rynków.
"Ostatnie wydarzenia (w Chinach) są bardzo istotne, bo zdają się dowodzić, że chińskie władze nie są w stanie poradzić sobie z problemami" gospodarki - podkreśla Wolf. "A to wpłynie na cały świat" - konkluduje publicysta.
Inne stanowisko prezentuje komentator "New York Timesa" Nicolas Lardy, który uważa doniesienia o kryzysie w Chinach za "fałszywy alarm" i mocno przesadzoną oceną sytuacji. "Chiny nie przechodzą gospodarczego i finansowego załamania, lecz spóźnioną korektę na rynkach (kapitałowych)" - pisze Lardy.