Władze Grecji zwróciły się w czwartek wieczorem do swych wierzycieli - Unii Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego - o nowy pakiet pomocowy w wysokości 53,5 mld euro na trzy lata. W zamian Ateny zaproponowały m.in. podwyżkę VAT-u, reformę emerytur i administracji publicznej.
Aktualizacja 7:35
W nocy z czwartku na piątek grecki rząd opublikował propozycje wysłane do swych kredytodawców.
W liczącym 13 stron dokumencie, który nazwano "Priorytetowe działania i zobowiązania" Grecja zgodziła się na wprowadzenie prawie wszystkich środków, których domagali się jej wierzyciele 26 czerwca. Wówczas Ateny odrzuciły te żądania i ogłosiły, że zorganizują referendum - przypomina agencja AFP.
Jednak, jak pisze BBC, teraz premier Aleksis Cipras w zamian za reformy domaga się o wiele więcej niż w ubiegłym miesiącu. Szef rządu chce restrukturyzacji greckiego długu a także 53,5 mld euro na pokrycie zobowiązań kredytowych do końca czerwca 2018 r.
Media informowały również o pakiecie inwestycji w wysokości 35 mld euro. Jednak według źródła w rządzie greckim, na które powołuje się agencja AFP, Komisja Europejska już przewidziała taki pakiet.
Dziś propozycjami władz w Atenach zajmą się eksperci eurolandu, jutro spotkają się ministrowie finansów strefy euro, a na niedzielę planowany jest szczyt eurogrupy i szczyt UE, który może albo dać zielone światło do rozpoczęcia rozmów o wsparciu dla Aten albo - w razie braku porozumienia - przedyskutować konsekwencje ewentualnej niewypłacalności Grecji.
Największe kłopoty z zaakceptowaniem greckich propozycji mogą jednak czekać Aleksisa Ciprasa we własnym parlamencie, w którym głosowanie nad projektem pomocy odbędzie się w piątek wieczorem. Szef greckiego rządu będzie musiał przekonać deputowanych ze swojej partii Syriza, by zagłosowali w parlamencie za oszczędnościami, a część jego kolegów partyjnych jest temu zdecydowanie przeciwna.
W dokumentach przysłanych do Brukseli nie ma prośby o redukcję zadłużenia, a to był od dawna jeden z postulatów władz w Atenach, który jednak może jeszcze powrócić podczas negocjacji. Tymczasem euroland do tej pory nie zgadzał się na dyskusje na ten temat. W Brukseli coraz częściej można usłyszeć, że to nie musi być redukcja, ale wydłużenie okresu spłaty zaciągniętych pożyczek i obniżenie odsetek.
Wczoraj dość nieoczekiwanie głos w dyskusji w tej sprawie zabrał szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który mówił, że "konieczna jest realistyczna propozycja wierzycieli" w tej sprawie. - W przeciwnym razie będziemy nadal w tym ospałym tańcu, który trwa od pięciu miesięcy - powiedział Tusk.
W dokumencie Grecy zgodzili się na "ujednolicony system stawek VAT w wysokości 23 proc.". Podniesiony miałby zostać m.in. VAT od restauracji; obecnie obowiązuje 13-procentowa stawka. VAT od produktów podstawowych, prądu, wody i hoteli wynosiłby 13 proc., a 6 proc. w przypadku leków, książek i teatrów.
Jak przypomina AFP, w ostatnich miesiącach podwyżki VAT-u były kością niezgody między Atenami a wierzycielami.
Grecki rząd zaproponował również podwyższenie podatku od firm żeglugowych oraz zniesienie ulg podatkowych dla wysp, poczynając od tych najbogatszych i najbardziej turystycznych, czego domagali się kredytodawcy. Te środki miałyby stopniowo zacząć wchodzić w życie w październiku i w pełni obowiązywać do końca 2016 r. Ulgi zostaną utrzymane jedynie na najbardziej odległych wyspach.
Wśród propozycji znalazło się także podniesienie wieku emerytalnego do 67 lub minimum 62 lat. Proces ten ma przebiegać stopniowo do 2022 roku.
Rząd przewidział również deregulację niektórych zawodów, m.in. inżynierów i notariuszy.
Władze Atenach zaproponowały także zmniejszenie wydatków wojskowych o 300 mln euro do końca 2016 r. i ustalenie sztywnego harmonogramu prywatyzacji. Rząd zgodził się sprzedać pozostające udziały państwa w greckiej spółce telekomunikacyjnej OTE, której głównym akcjonariuszem jest Deutsche Telekom. Zapowiedziano też przetargi w sprawie prywatyzacji portów w Pireusie i Salonikach do października.
Greckie władze chciałaby, aby kredytodawcy zrewidowali cele dotyczące nadwyżki pierwotnej kraju przez kolejne cztery lata, gdyż w ostatnich dniach sytuacja ekonomiczna kraju pogorszyła się, głównie po wprowadzeniu kontroli przepływów kapitału i zamknięciu banków.
Wcześniej przewidywano, że Grecja utrzyma pierwotna nadwyżkę budżetową na poziomie 1 proc. w bieżącym roku, 2 proc. w 2016 r., 3 proc. w 2017 r., a wreszcie 3,5 proc. w 2018 r.
Rząd zaproponował też serię działań do walki z unikaniem płacenia podatków i reorganizację systemu pobierania podatków.
Agencja AP komentuje, że w pakiecie zawarto wymagane od dawna przez wierzycieli, ale będące dotychczas nie do zaakceptowania dla Aten, podwyżki podatków i cięcia w wydatkach państwa na emerytury.
Jest "ważne aby instytucje [wierzyciele] wzięły je pod uwagę w swojej ocenie [wniosku o pomoc przedłożonego przez Grecję]" - napisał na Twitterze rzecznik szefa eurogrupy Jeroena Dijsselbloema Michel Reijns.
Zapowiedział, że nie będzie żadnych komentarzy szefa eurogrupy dopóki instytucje nie ocenią propozycji Aten.
W sprawie ulżenia Grecji w spłacie zadłużenia na Unię Europejską naciskają Stany Zjednoczone. Na wypowiedź amerykańskiego sekretarza skarbu dotyczącą greckiego długu, ostro zareagował niemiecki minister finansów. - To niech Amerykanie zajmą się Grecją, a my Portoryko - powiedział Wolfgang Schauble. Portoryko, należące do USA, stojące na skraju bankructwa, również - na razie bezskutecznie - prosi o redukcję części długu.