- Europa nie ucierpi z powodu kryzysu finansowego w Grecji, ponieważ ma wystarczające mechanizmy obronne - powiedział w sobotę dziennikarzom minister finansów Francji Michel Sapin (na zdjęciu), który uczestniczy w obradach Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Waszyngtonie. Tymczasem Kreml zdementował plotki, jakoby miał podpisać z Grecją bardzo korzystną dla Aten umowę energetyczną.
- Jeżeli wydarzy się coś niepokojącego, to będzie to miało poważne następstwa dla Grecji, a nie dla innych krajów strefy euro. Nie jesteśmy wszyscy w takiej samej sytuacji, w jakiej byliśmy 4-5 lat temu - powiedział Sapin.
- Nauczyliśmy się budować mury, aby się chronić, aby chronić system bankowy i inne kraje, które mogłyby być narażone, gdyby coś się stało Grecji. Tak więc Europa jest o wiele silniejsza, to Grecja jest zagrożona - dodał.
Szef francuskiego resortu finansów podkreślił, że "Grecja musi respektować zasady, które obowiązują wszystkie kraje w strefie euro". - Grecja podpisała nie tylko memorandum, ale także układy i ma zobowiązania, które muszą być przestrzegane.
Zgodnie z ustaleniami eurogrupy z 20 lutego, do końca kwietnia Grecja ma uzgodnić z wierzycielami pełną listę reform. Zatwierdzenie programu reform jest warunkiem wypłacenia przez eurogrupę i Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostatniej transzy pomocy w wysokości 7,2 mld euro. Jeśli Grecja nie otrzyma tej pomocy, grozi jej niewypłacalność.
W czwartek Komisja Europejska poinformowała, że nie jest zadowolona z postępów w negocjacjach z Grecją.
Rosja zapewnia: żadnej pomocy dla Grecji nie będzie
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zdementował w sobotę pogłoski o planowanym na wtorek podpisaniu umowy o współpracy energetycznej z Grecją w zamian za pomoc dla Aten w wysokości do 5 mld euro. Według niemieckiego "Spiegla" dzięki tym pieniądzom Ateny będą mogły przedłużyć negocjacje z wierzycielami.
- Nie ma żadnego porozumienia. Oczywiście kwestia współpracy energetycznej (z Grecją) była dyskutowana i będzie badana przez ekspertów, ale Rosja nie obiecała pomocy finansowej po prostu dlatego, że nikt się o nią nie zwracał - powiedział Pieskow w wywiadzie dla radia Business FM.
Wcześniej o możliwości podpisania takiego porozumienia informował niemiecki tygodnik "Spiegel" oraz źródła oficjalne w Atenach.
Według "Spiegla" Grecja zamierza, być może już w najbliższy wtorek, podpisać porozumienie z Rosją w sprawie współpracy energetycznej, dzięki któremu może wkrótce otrzymać do 5 miliardów euro.
Tygodnik twierdzi, że miałaby to być zaliczka, jaką strona rosyjska wypłaci Atenom na poczet zysków, jakie Grecja będzie ciągnąć z tranzytu gazu planowanym gazociągiem Turecki Potok. Gazociąg ten ma dostarczać rosyjski gaz do Europy przez Turcję i Grecję.
"Spiegel" powołał się na informację greckiego tygodnika finansowego "Agora", który twierdzi w najnowszym wydaniu, że dzięki tym pieniądzom z Rosji Ateny będą chciały przedłużyć do czerwca negocjacje z wierzycielami.
Zgodnie z ustaleniami eurogrupy z 20 lutego, do końca kwietnia Grecja ma uzgodnić z wierzycielami pełną listę reform. Zatwierdzenie programu reform jest warunkiem wypłacenia przez eurogrupę i Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostatniej transzy pomocy w wysokości 7,2 mld euro.
W czwartek Komisja Europejska poinformowała, że nie jest zadowolona z postępów w negocjacjach z Grecją.
Turecki Potok ma zastąpić magistralę South Stream, od której budowy rosyjski koncern Gazprom odstąpił po zablokowaniu projektu przez Komisję Europejską.
Czytaj więcej w Money.pl