Po ogłoszeniu przez Londyn planu obniżenia podatku korporacyjnego szef resortu finansów Francji Michel Sapin rozpoczął ofensywę przeciw temu projektowi, który nazwał dumpingiem podatkowym - piszą we wtorek francuskie gazety.
- Nie możemy się znaleźć w sytuacji bardzo ostrej konkurencji podatkowej między nami (Francją a Wielką Brytanią) lub w sytuacji dumpingu fiskalnego - powiedział we wtorek Sapin, odnosząc się do zapowiedzi brytyjskiego ministra finansów George'a Osborne'a. - Nie należy wychodzić z trudności, które sami sobie ściągnęli na głowę, za pomocą takich anonsów - dodał.
- Czy jest się w Unii czy się nie jest, każdy z nas powinien zachowywać się w sposób przyjazny - kontynuował minister.
- Ponadto nie sądzę, by Wielka Brytania powinna odpowiadać na trudności związane ze swą wiarygodnością czy atrakcyjnością finansową za pomocą środków fiskalnych - relacjonuje jego słowa "Le Figaro".
Sapin opowiada się też za obniżeniem francuskiego podatku korporacyjnego i za zbliżeniem go do średniej europejskiej. - W kontekście, jaki powstał po Brexicie, jest to nieodzowne - podkreślił minister.
Brytyjski minister finansów udzielił na początku lipca wywiadu dziennikowi "Financial Times", w którym powiedział, że rząd rozważa obniżenie podatku korporacyjnego (CIT) do poziomu około 15 proc., by zrównoważyć niekorzystne konsekwencje Brexitu i zapobiec przenoszeniu miejsc pracy oraz całych operacji biznesowych na kontynent.
Zjednoczone Królestwo potrzebuje teraz "gospodarki superkonkurencyjnej" - tłumaczył w rozmowie z "FT".
Od ujawnienia planów Londynu stale pojawiają się deklaracje francuskich polityków i biznesmenów potępiające plan obniżenia brytyjskiego CIT.
Jako pierwszy, w dniu, w którym ukazał się wywiad Osborne'a, na jego propozycję zareagował ubiegający się o nominację Republikanów we francuskich wyborach prezydenckich były premier Alain Juppe. Powiedział on, że skoro Londyn zamierza obniżyć podatki, to Francja "będzie musiała na to zareagować" i ratować konkurencyjność swojej gospodarki.
Stanowisko w tej sprawie zajęła też federacja francuskich pracodawców Medef; jej szef Pierre Gattaz wezwał do obniżenia francuskich podatków dla firm. - Nie mówię, że trzeba zejść do 15 proc., ale jeśli jesteśmy zbyt oddaleni od średniej (podatków europejskich), to wygrywają wtedy nasi konkurenci - powiedział Gattaz.
Obecnie w Europie podobną stawkę - 12,5 proc. CIT - oferuje przedsiębiorcom tylko Irlandia. Dla porównania - podatek korporacyjny w Niemczech to około 30 proc., a we Francji - 33 proc.
Francuski tygodnik "L'Obs", komentując plany Londynu, podkreśla, że "nie są one niewinne". Wielka Brytania zdaje sobie sprawę, że londyńskie City może utracić status europejskiej stolicy finansów; szczególnie kuszący dla finansistów jest teraz Dublin - również ze względu na niski CIT. Londyn stara się więc stworzyć sobie przewagę konkurencyjną i zatrzymać w ten sposób biznes, który mógłby odpłynąć na kontynent lub do Irlandii.
Francuskie ministerstwo finansów na razie minimalizuje groźbę zawartą w propozycji Osborne'a - pisze "Le Figaro".
- Nie sądzę, aby istniał zorganizowany plan uczynienia ze Zjednoczonego Królestwa raju podatkowego, chodzi raczej o zajęcie pewnego stanowiska, któremu jednak należy się przeciwstawić - powiedział rozmówca "Le Figaro" reprezentujący resort finansów.
Paryski dziennik przypomina, że do zaniżania podatków bardzo krytycznie usposobiony jest Waszyngton, któremu nie podoba się przenoszenie central wielkich amerykańskich firm do Irlandii po to tylko, by ograniczyć płacenie podatków.
We wtorek wizytę w Paryżu złożył amerykański minister finansów Jack Lew, który wcześniej odwiedził Wielką Brytanię. Lew ostrzegł kraje europejskie przed "próbami obniżania podatków korporacyjnych w sposób nieskoordynowany" - podaje "Le Figaro".
Radio "France Info" zauważa jednak, że Londyn będzie skłonny szukać wszelkich sposobów na ratowanie swojej gospodarki. Media przypominają, że szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) Christine Lagarde ostrzegła już, że z powodu wyjścia z UE PKB Wielkiej Brytanii do roku 2019 będzie mniejszy o 1,5 do 4,5 proc. w stosunku do tego, ile wynosiłby, gdyby nie doszło do Brexitu.