Prezydent Francji kontynuuje podróż po krajach Europy Środkowej. W czwartek w Bukareszcie spotkał się z Klausem Iohannisem, prezydentem Rumunii. Zapewnił go, że poprze starania Rumunii o wejście do strefy Schengen. Jednak dopiero wtedy, gdy zostanie ona zreformowana.
- Macie prawo domagać się integracji z Schengen. Jestem na to absolutnie otwarty - oświadczył.
Pewni politycy, pewne środowiska
Jak komentuje AFP, ten gest Macrona wynika z woli przekonania wschodnioeuropejskich partnerów Francji do jego inicjatywy dotyczącej zmodyfikowania unijnej dyrektywy o delegowaniu pracowników, o której pisaliśmy w money.pl. Macron zabiega o poparcie Bukaresztu, który na razie przyjął jego uwagi do wiadomości, ale nie obiecuje poparcia tego planu.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z Iohannisem Macron odniósł się, choć nie wprost, do działań m.in. polskiego rządu. Powiedział, że pewni politycy i środowiska biznesowe w Europie chcą "korzystać z funduszy strukturalnych (UE) i rozwijać model (społeczny), który jest dumpingiem fiskalnym i socjalnym".
Macron i wielu innych polityków na Zachodzie nazywają "dumpingiem socjalnym" korzystanie przez firmy z państw Europy Środkowej i Wschodniej z możliwości delegowania swych ludzi do bogatszych krajów unijnych oraz płacenia składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek kraju pochodzenia.
Opinia publiczna
Prezydent Francji powiedział, jeśli nie zreformuje się tej dyrektywy, której konsekwencje stały się pożywką dla populistów na Zachodzie Europy, doprowadzi to do "rozmontowania Unii Europejskiej", ponieważ "opinia publiczna nie zaakceptuje w żadnym kraju silnie rozwiniętym funkcjonowania takiego systemu".
- System w istocie wymaga ulepszeń - zgodził się Iohannis po spotkaniu w Macronem. - Z jednej strony, we Francji jest niezadowolenie z powodu niezgłoszonych pracowników. Z drugiej strony w Europie Wschodniej, w Rumunii jest wielu ludzi, którzy chcą pracować we Francji, Niemczech, Hiszpanii. Jest jasne, że dyrektywa wymaga więcej jasności i ulepszeń - dodał prezydent Rumunii.
Choć Iohannis nie zadeklarował poparcia, Macron powiedział, że do końca roku oczekuje kompromisu w sprawie nowelizacji dyrektywy.
Wyjaśnił też, że reforma strefy Schengen powinna oprzeć się na wspólnych ustaleniach krajów unijnych i wymaga uzyskania kompromisu w sprawie zasad przyznawania azylu uchodźcom, przepisów imigracyjnych oraz przyjmowania osób spoza UE.
W piątek w Warnie Macron spotka się z prezydentem i premierem Bułgarii - Rumenem Radewem i Bojko Borysowem.
Komisja Europejska przedstawiła w 2016 roku propozycję nowelizacji dyrektywy w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.
Ma mu przysługiwać nie tylko płaca minimalna, jak jest obecnie, lecz także inne obowiązkowe składniki wynagrodzenia, takie jak premie czy dodatki urlopowe. Gdy okres delegowania przekroczy dwa lata, pracownik delegowany - zgodnie z propozycją KE - byłby objęty prawem pracy państwa goszczącego. Dla polskich firm, które delegują prawie pół miliona pracowników, to skrajnie niekorzystne zapisy.
Francja, wspierana przez kilka innych zachodnich krajów, w tym Niemcy, forsuje ograniczenie delegowania do 12 miesięcy.