Od ponad dwóch lat Unia Europejska pracuje nad przepisami, które uregulują handel czterema metalami wchodzącymi w skład elektroniki: cyny, tantalu, wolframu i złota. To tzw. krwawe minerały. Z racji na ich wartość i rzadkość występowania, ich handlem często zajmują się grupy zbrojne. A w kopalniach wykorzystuje się dzieci czy niewolników.
O przyjęcie regulacji utrudniających handel materiałami, jeśli ich wydobycie lub produkcja mogą być związane z rozlewem krwi, apelował jeszcze w poprzedniej kadencji Parlament Europejski. Wówczas to minerały konfliktu skłóciły Unię, o czym informowaliśmy w WP money. Kilkuletnie prace nie były łatwe - spory toczyły się o to, by uszczelniając system, nie spowodować zbyt dużych obciążeń administracyjnych.
Poparte przez przedstawicieli państw członkowskich rozporządzenie zobowiązuje unijne firmy sprowadzające cynę, tantal, wolfram i złoto, do upewnienia się, że w łańcuchu dostaw nie ma podmiotów, które mogą ze sprzedaży surowców sfinansować konflikt zbrojny.
Metale te mają zastosowanie m.in. w przemyśle motoryzacyjnym, elektronicznym, lotniczym, maszynowym, a także w budownictwie, sprzęcie oświetleniowym czy jubilerstwie. UE jest ich dużym importerem. Wśród eksporterów są państwa, w których trwają konflikty, a środki ze sprzedaży metali mogą służyć finansowaniu walk (np. na zakup broni). Przykładami takich obszarów są Demokratyczna Republika Konga i region Wielkich Jezior Afrykańskich.
Zgodnie z nowymi regulacjami importerzy cyny, wolframu, tantalu i złota z obszarów ogarniętych konfliktami albo zagrożonych nimi, będą zobowiązani do dochowania tzw. należytej staranności przy kontrolowaniu swoich dostawców. Jej zasady zostały określone przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Obowiązek ten zostanie wprowadzony od 1 stycznia 2021 roku.
Dziurawe prawo
W przepisach jest jednak wiele wyjątków, co krytykują organizacje walczące o wyeliminowanie z naszej elektroniki surowców dających dochód grupom zbrojnym w różnych częściach świata – podkreśla Instytut Globalnej Odpowiedzialności.
Z obowiązku będą zwolnieni bowiem mali importerzy, jak dentyści i jubilerzy, którzy nie byliby w stanie sprostać dodatkowym obciążeniom administracyjnym. Przepisy nie obejmują też materiałów pochodzących z odzysku.
Oznacza to, że przepisy obejmą tylko te firmy, które importują do Europy czyste metale lub ich rudy. A takich przedsiębiorstw jest stosunkowo niewiele, bo większość surowców przetwarzana jest głównie w Afryce lub Azji. Więcej firm sprowadza na unijny rynek podzespoły, zawierające te same cztery metale lub gotowe już produkty - te będą poza kontrolą.
- Ta zmiana w unijnym prawie ma dla nas słodko-gorzki smak, choć Parlament ogłosił wielki sukces – przekonuje Ewa Jakubowska-Lorenz z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności. - Unia robi krok we właściwym kierunku, bo wyraźnie pokazuje, że firmy muszą ponosić odpowiedzialność etyczną za swoje produkty. Równocześnie jednak zatrzymuje się w pół kroku, bo zobowiązuje do tego tylko część biznesu i to tę mniejszą. Pozostali mogą, ale nie muszą sprawdzać czy ich produkty nie finansują konfliktów zbrojnych. A wiadomo, że jak nie muszą to nie będą tego robić, bo to kosztuje. Doceniamy jednak to, że w ogóle jakaś część firm została objęta obowiązkową kontrolą, bo biznes mocno lobował, a Komisja go popierała, by dla wszystkich ewentualna kontrola była w pełni dobrowolna.
95 proc importu?
Z danych na które powołuje się Rada UE wynika, że mimo wyjątków dla mniejszych odbiorców przepisy mają pokryć 95 proc. importu metali i minerałów, których dotyczą.
Duże unijne firmy, zatrudniające ponad 500 osób, które używają wspomnianych minerałów w produkcji, będą zachęcane do informowania krajowych organów o źródle pochodzenia i sposobach pozyskiwania minerałów oraz zgłaszania tych informacji do unijnego rejestru.
Komisja Europejska ma opublikować listę przedsiębiorstw, które złożą pisemną deklarację, że są "odpowiedzialnym importerem" minerałów. Odpowiednie organy państw członkowskich mają kontrolować, czy ci przedsiębiorcy dochowują należytej staranności w sprawdzaniu pochodzenia minerałów.
KE ma opublikować także niewiążące wytyczne, które pomogą przedsiębiorcom ocenić, czy miejsce pochodzenia minerału to obszar konfliktu lub tzw. obszar wysokiego ryzyka.
Przepisy zostały w marcu przegłosowane przez Parlament Europejski. Zaaprobowanie ich przez Radę UE, w której zasiadają przedstawiciele państw członkowskich, kończy prace nad tymi regulacjami.