Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Minerały konfliktu skłóciły Unię. Czy wspólnota wprowadzi obowiązek kontroli łańcuchów dostaw?

0
Podziel się:

Komisja Europejska, Rada i Parlament w poniedziałek rozpoczęły oficjalne negocjacje w sprawie uregulowania handlu minerałami konfliktu. Czy Unia będzie miała skuteczne prawo?

Minerały konfliktu skłóciły Unię. Czy wspólnota wprowadzi obowiązek kontroli łańcuchów dostaw?
(robertharding/EastNews)

Komisja Europejska, Rada i Parlament w poniedziałek rozpoczęły oficjalne negocjacje w sprawie uregulowania handlu minerałami konfliktu. Czy Unia będzie miała skuteczne prawo? - Handel to nie licencja na zabijanie - grzmią eurodeputowani Marie Arena i David Martin.

Od początku lutego rozpoczęły się oficjalne negocjacje w Unii Europejskiej dotyczące uregulowania handlu minerałami, których wydobycie ma miejsce w rejonach wojny, jest pod kontrolą organizacji przestępczych lub zbrojnych bojówek łamiących prawa człowieka, a pozyskane przez nie pieniądze finansują kolejne konflikty zbrojne.

Obecne przepisy unijne nie nakładają na firmy europejskie obowiązku sprawdzenia, gdzie i w jakich okolicznościach wydobywane są cztery minerały - cyna, tantal, wolfram i złoto - używane do produkcji elektroniki, a także wielu innych produktów, jak samochody, oświetlenie czy sprzęt AGD. A to właśnie te minerały, nie bez przyczyny, nazywane są minerałami konfliktu albo krwawymi minerałami.

Organizacje obywatelskie, jak Instytut Globalnej Odpowiedzialności, od lat alarmują, że lwia część kopalń cyny, tantalu, wolframu i złota znajduje się w rękach zbrojnych grup, które wyzyskują pracowników i pracownice, w tym dzieci, a dochody z niewolniczej pracy przeznaczają na zakup broni. Dzieje się to przede wszystkim w Afryce - głównie w Kongo i Republice Środkowoafrykańskiej, ale także w Azji - jak choćby Birmie - oraz Ameryce Południowej - w Kolumbii. W sumie ma to miejsce w około 80 miejscach konfliktu na świecie.

Zobacz także: Dzieci w kopalniach zarabiają 2 dolary dziennie i z tego płacą haracz:

16 procent światowego importu

Unia Europejska odpowiada za 16 proc. światowego importu tych czterech minerałów, używanych w wielu procesach produkcyjnych. Dodatkowo sprowadza ogromne ilości tych metali w gotowych już dobrach konsumenckich i przemysłowych, przede wszystkim w elektronice, czyli smartfonach, tabletach czy laptopach - podaje Instytut Globalnej Odpowiedzialności. W sumie szacuje się, że wartość handlu tymi minerałami to 28 mld euro rocznie - podaje Polska Agencja Prasowa. Jeśli wziąć pod uwagę jeszcze sprzęt, do którego się je wykorzystuje, wartość rynku się podwoi.

Organizacje obywatelskie, w tym IGO, oczekują, że UE wprowadzi obowiązek kontroli łańcuchów dostaw przez cały biznes, który sprowadza do Europy cynę, tantal, wolfram i złoto – niezależnie czy w formie rud, czystych metali, czy też gotowych produktów.

- Firmy muszą wziąć odpowiedzialność za to, jak ich decyzje biznesowe wpływają na świat. W tym przypadku powinny zostać zobowiązane do tego, by sprawdzały, kto zarabia na dokonywanych przez nie zakupach surowców i wyeliminowały tych dostawców, którym zarobek służy do finansowania konfliktów. Tylko wtedy europejscy konsumenci będą mogli mieć pewność, że dokonywane przez nich zakupy nie przyczyniają się do wyzysku i przemocy - mówi Ewa Jakubowska-Lorenz z IGO.

Walka trwa już ponad 5 lat

Unia Europejska w tej sprawie wciąż jest w tyle za Chinami, które już pewne regulacje wprowadzają i USA, gdzie z kolei handel tymi minerałami reguluje tak zwana ustawa Dodda Franka. Odnosi się ona jednak tylko do spółek notowanych na amerykańskiej giełdzie i nie obejmuje innych importerów.

Sprawa kontroli przepływu pieniędzy ze sprzedaży minerałów konfliktu omawiana jest od lat. Już w 2010 roku Parlament Europejski apelował o przyjęcie przez UE podobnych przepisów, jakie obowiązują w USA.

Podczas tegorocznych prac trzech głównych instytucji unijnych: Komisji, Rady i Parlamentu, zderzają się dwie wizje nowego prawa. Z tym że, jak zauważa Instytut Globalnej Odpowiedzialności, tylko jeden projekt rzeczywiście ma szansę poprawić sytuację i będzie prawem skutecznym.

Rada kontra Parlament

- Istnieje niebezpieczeństwo, że Unia przyjmie nieskuteczne prawo, mimo że uznała ten temat za ważny i wymagający rozwiązania - ostrzega Ewa Jakubowska-Lorenz.

Konflikt przebiega na linii Parlament Europejski - Komisja Europejska wspierana przez Radę Europejską. Oba projekty różnią się tym, że w myśl rozwiązań proponowanych przez Parlament, Unia powinna wprowadzić obowiązek kontrolowania łańcuchów dostaw przez wszystkie firmy, korzystające z czterech minerałów konfliktu.

Tymczasem Komisja Europejska chce kontroli łańcuchów dostaw jedynie przez firmy, które sprowadzają te surowce w formie rud lub czystych metali i w dodatku zakłada, że będą one dobrowolne. Miałoby to działać na zasadzie autocertyfikacji, to znaczy około 500 importerów z całego świata dobrowolnie poddawałyby się temu audytowi, a co roku publikowane byłyby listy "sprawdzonych" hut i rafinerii. To właśnie ten projekt wspiera spora część państw zrzeszonych.

- Takie regulacje sprawią jedynie, że Europa uspokoi sumienie, ale de facto nie będzie to miało żadnego realnego wpływu na zmianę sytuacji ani zachowań firm - tłumaczy negocjatorka z ramienia Parlamentu Europejskiego, należąca do frakcji Socjalistów i Demokratów Marie Arena. - Stanowisko Parlamentu Europejskiego jest jasne. Chcemy uczciwego i odpowiedzialnego handlu. Dlatego bronimy obowiązkowych regulacji, które będą stosowane nie tylko w stosunku do surowców, ale także do wytwarzanych produktów, z który korzystamy w Europie - apeluje cytowana przez socialistsanddemocrats.eu.

Wspiera ją również eurodeputowany David Martin, który przypomniał, że Europa ma szansę skorygowania błędów z przeszłości i wprowadzenia skutecznego systemu prawnego. - Wiemy, że dobrowolne programy się nie sprawdziły. Wzywamy rządy krajowe do potraktowania swoich obowiązków poważnie i zobowiązania UE do uczciwego pozyskiwania minerałów - stwierdził.

Bardziej restrykcyjne prawo wpiera również wiele organizacji pozarządowych, a także obywatele, którzy podpisują petycję, popierającą projekt Parlamentu. - W Polsce podpisało się pod nią już ponad 1,5 tys. osób. Nawet część biznesu domaga się obowiązkowych regulacji, które obejmą cały rynek minerałów konfliktu - podkreśla Jakubowska-Lorenz.

Wśród korporacji, które publicznie wyraziły poparcie dla obowiązku kontroli łańcuchów dostaw, są: norweska firma telekomunikacyjna Telenor i duński koncern farmaceutyczny Novo Nordisk - podaje IGO.

Stanowisko w tej sprawie Unia Europejska ma wypracować jeszcze w tym roku.

wiadomości
gospodarka
unia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)