Jednocześnie nie może ich sprzedać za tanio ze względu na wymagania Europejskiego Banku Centralnego.
Założony jeszcze za życia Michała Anioła, bank Monte dei Paschi di Siena wali się pod ciężarem złych długów. Od grudnia ubiegłego roku to już zmartwienie włoskich podatników, bo rząd zapowiedział wtedy, że go dofinansuje i wykupi jego akcje.
Bank ogłosił, że policzył już większość potencjalnych strat, ale sceptycy twierdzą, że niekoniecznie - podaje Bloomberg.
Nawet jak na kraj, w którym banki mają w portfelu 360 mld euro niepracujących kredytów, czyli 6 tys. euro w przeliczeniu na obywatela, Monte Paschi się wyróżnia. Prawie 35 proc. udzielonych przez ten bank kredytów - według danych PricewaterhouseCoopers z czerwca ubiegłego roku - będzie trudnych do odzyskania.
Po tym, gdy w 1999 roku bank wszedł na giełdę, wartość udzielonych pożyczek się potroiła, osiągając poziom 155 mld euro w 2010 roku. Niezależnie od pomocy państwa, jaką bank dostał w 2009 i 2013 roku, wartość brutto niepracujących kredytów zwiększyła się siedmiokrotnie do 47 mld euro na koniec 2015 r.
Wille w Toskanii na wyprzedaży
Część z tego jest widoczna w krajobrazie Toskanii, która od wielu lat przyciągała turystów, winiarzy i producentów oliwek. Na kupca czekają wielohektarowe farmy należące do firm, które zbankrutowały.
Monte Paschi wpompował na przykład 3 mln euro w firmę Aquilaia Estate, która miała produkować milion butelek wina rocznie. Teraz bank ma w portfelu niespłacony kredyt i nieruchomości, które są warte mniej niż połowę wartości pożyczki.
Miejscowy sąd w Grosseto robił już dwa nieudane podejścia do sprzedaży - podaje Bloomberg. Musiał w końcu obniżyć cenę wywoławczą do 1,3 mln euro. A i prawdopodobnie ta kwota może okazać się za wysoka ze względu na kryzys w branży nieruchomości.
Niedaleko miejscowości Scansano ulokowana jest kolejna porażka banku - Aia della Macina. W połowie ukończony kompleks turystyczny został wsparty przez Monte Paschi kwotą 1,6 mln euro w 2002 roku. Według udostępnionych przez bank danych w 2006 roku próbowano tę nieruchomość sprzedać za 2 mln euro. Bezskutecznie, mimo kolejnych sześciu aukcji. Sąd obniżył teraz cenę wywoławczą do 733 tys. euro.
- Ceny są i tak nadal nierealistycznie wygórowane - powiedział Bloombergowi Luca Desideri, agent nieruchomości w Grosseto. - To nie są dobre ceny na nieruchomości, bo nie ma kupujących.
Nawet luksusowe nieruchomości nie znajdują nabywców. Niedaleko Scansano jest zamek Montepo otoczony 400 hektarami winnic i sadów oliwkowych. Właściciel, Jacopo Biondi Santi, dziedzic arystokratycznej rodziny, pożyczył w Monte Paschi 18 mln euro. Miał problem ze spłatą i w 2011 roku nieruchomość wystawiona została w serwisie aukcyjnym za 13 mln euro.
Obecnie wycofano ofertę, bo Biondi Santi udało się znaleźć finansowanie do spłaty długu po tym, jak jego rodzina sprzedała udziały w większej plantacji wina koło Sieny w grudniu ubiegłego roku - podaje Bloomberg na podstawie informacji Giovanniego Gatteschi, prawnika rodziny. To jednak jeden z nielicznych przypadków, gdy pieniądze wrócą do banku.
Wymogi EBC blokują sprzedaż
Wszystko to są zresztą echa światowego kryzysu finansowego sprzed prawie dziesięciu lat. Monte Paschi w czasie boomu na nieruchomości oferował finansowanie kupna wielkich farm z zabezpieczeniem na czteroletnich przychodach ze sprzedaży wina - powiedział Desideri.
Wiele biznesplanów okazało się jednak nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością. I bank musi teraz coś zrobić z zalegającymi w jego majątku nieruchomościami.
Nie może jednocześnie ich sprzedać za tanio, bo wtedy nie spełniałby wymagań kapitałowych Europejskiego Banku Centralnego. Musi więc je nadal wykazywać w księgach finansowych, a w międzyczasie wciąż tracą one na realnej wartości.