Informacja spływające z Polski do Brukseli zdominowałspór Polski z Komisją Europejską. To jednak nie jest główny temat trwającego szczytu przywódców unijnych państw. Za ten bowiem trzeba uznać pieniądze. I właśnie na nich skupił się premier Mateusz Morawiecki.
Agenda spotkania Rady Europejskiej jest nadzwyczaj bogata. Przez dwa dni najważniejsi politycy w Unii Europejskiej mają rozmawiać o migrantach, kolejnej perspektywie budżetowej, brexicie, reformie strefy euro, polityce obronnej, czy wspólnym systemie walki z nieuczciwymi praktykami podatkowymi.
Ten ostatni punkt postanowił wykorzystać Mateusz Morawiecki, który swoją pracę, jeszcze jako członek rządu Beaty Szydło, zorientował właśnie na zwiększenie skuteczności poboru podatków i walce z nadużyciami. W trakcie konferencji prasowej po spotkaniu z liderami państw UE przekonywał, że ma nadzieję, iż Warszawa wspólnie z Paryżem i Berlinem zdoła "wyperswadować niektórym krajom członkowskim UE" tworzenie prawa w taki sposób, że de facto stają się „rajami podatkowymi”.
- Chcemy wykorzystać wszystkie możliwe instrumenty, żeby nie można było omijać podatków, jak miało to miejsce do tej pory - podkreślił. Jak oszacował, luka VAT-owska powoduje w skali całej UE obniżenie wpływów nawet o 155 mld euro.
Unia Europejska ma bogatą historię w sferze deklaracji walki z unikaniem opodatkowania. Efekty to już zupełnie inna sprawa – Wspólnota jest w stanie zmusić międzynarodowe korporacje do liczenia się z europejskimi regulacjami, co pokazuje m.in. sprawa koncernu Apple w Irlandii, jednak gdy przychodzi do rozmów o legislacji państw członkowskich, skutków nie widać. Przykładem chociażby niezakończona afera, w której rolę czarnego charakteru odegrał Jean-Claude Junkcer, obecny szef Komisji Europejskiej. Przed kilku laty wyszło na jaw, że w czasie, gdy był szefem rządu Luksemburga, skutecznie blokował europejskie próby walki z agresywną optymalizacją podatkową.