Gangi przemytników imigrantów, wysyłające ich w bardzo ryzykowną podróż przez Morze Śródziemne do Europy, mają konta w bankach w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Izraelu i Norwegii. Inwestują też ogromne sumy w Dubaju - pisze w czwartek "La Repubblica".
Włoski dziennik, powołując się na materiały śledczych i podsłuchy rozmów telefonicznych, opisał finansowy mechanizm procederu przerzutu ludzi, który jednej tylko międzynarodowej szajce, rozbitej właśnie na Sycylii, przynosił roczne obroty w wysokości około 100 milionów euro.
"Sztab" całej operacji znajduje się w Libii, skąd wypływają łodzie, pontony i kutry pełne imigrantów z wielu krajów Afryki oraz Bliskiego Wschodu.
Z zapisu rozmów telefonicznych wynika, że przemytnicy przyznają miejsca na pokładzie w zamian za przelew dokonany na jedno z licznych kont, jakie mają w wielu bankach w Europie, a nawet za Atlantykiem. Największe sumy lokują potem w międzynarodowych instytucjach finansowych w Dubaju, gdzie piorą te pieniądze.
"To przerażające sumy z wieloma zerami" - powiedział jeden ze śledczych, cytowany w gazecie. Zwrócił uwagę na łatwość, z jaką handlarze ludźmi otwierają konta i lokują na nich pieniądze pochodzące z przestępczego procederu. Prowadzący dochodzenie nie wykluczają też ich powiązań z niektórymi afrykańskimi dyktatorami.
Szef gangu, który z Libii zarządza swoimi kontami w Izraelu i Szwecji, zarabia na każdej łodzi po 80 tysięcy dolarów. Inny przemytnik kupił właśnie córce dom za 13 milionów euro - pisze "La Repubblica".
Komórki gangów działają także we Włoszech i również czerpią ogromne zyski; pomagają imigrantom uciec z przeznaczonych dla nich ośrodków i organizują dalszy etap podróży do innych krajów europejskich.
Czytaj więcej w Money.pl