Przeciętny Grek - łącznie z dziećmi i emerytami - jest już zadłużony przez państwo na kwotę prawie 29 tys. euro. W ciągu 10 lat dług ten przyrósł o 67 procent. Inwestorzy w napięciu oczekują na wyniki rozmów na spotkaniu Eurogrupy w Brukseli w sprawie zadłużenia i planów reform Grecji.
Euro spadło względem dolara w poniedziałkowe przedpołudnie o 0,3 proc. Rentowność dwuletnich obligacji rządowych Grecji skoczyła o 35 punktów bazowych do 20,86 proc. Akcje na ateńskiej giełdzie spadają o 2,8 proc. Poniedziałek to w Brukseli kolejny dzień serii negocjacji Eurogrupy z Grecją.
Niemiecki minister finansów Wolfgang Scheuble stwierdził w ubiegłym tygodniu, że o porozumienie 11 maja będzie trudno. Potem w podobnym tonie wypowiedział się szef greckiego resortu finansów. Już 12 maja jest jednak do spłacenia 750 mln euro na rzecz MFW.
- Łącznie w maju Grecy będą musieli wpłacić 1 mld euro. Kolejne płatności dla MFW dają łącznie w czerwcu ponad 1,6 mld euro. Według deklaracji Ateny są w stanie ściągnąć ponad 2 mld nadwyżek z instytucji publicznych. Do czerwca prawdopodobnie mają więc jeszcze czym płacić - uważa Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.
Przeciętny Grek (łącznie z dziećmi i emerytami) jest już zadłużony przez państwo na kwotę prawie 29 tys. euro. W ciągu 10 lat dług ten przyrósł o prawie 12 tys. euro. Dla porównania przeciętny Polak ma na głowie "tylko" 5,4 tys. euro długu państwa.
Zadłużenie Grecji w mld zł i procent zadłużenia w PKB src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1423660496&de=1431356460&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=KGH&colors%5B0%5D=%231f5bac&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Negocjacje z Grecją dotyczą wypłacenia Atenom ostatniej transzy pomocy w wysokości 7,2 mld euro, bez której państwu greckiemu grozi niewypłacalność. W zamian Grecy muszą przedstawić plan reform, które gwarantowałyby przyszłą wypłacalność kraju.
O to jest jednak trudno, bo rządząca lewicowa partia Syriza nie chce rezygnować ze zdobyczy socjalnych, obniżek emerytur, czy pensji w sektorze publicznym. A bez tego kraj nie będzie w stanie obsługiwać swojego zadłużenia.
Ostatnie informacje wskazują, że rząd ma teraz nawet kłopoty z utrzymaniem tzw. nadwyżki strukturalnej budżetu państwa, tj. większych przychodów z podatków, niż kosztów budżetu, bez kosztów obsługi długu. Tylko taka nadwyżka może gwarantować, że kraj w ogóle jest w stanie obniżać swoje zadłużenie.
Negocjacje toczą się powoli i pożyczkodawcy wykluczają możliwość porozumienia na dzisiejszym spotkaniu. Ateny mają nadzieję na pozytywne stanowisko Eurogrupy, mimo że w sprzeczności z takim oczekiwaniem pozostaje budżet państwa, wydatki na płace i emerytury.
Dwa tygodnie temu premier Grecji Aleksis Cipras oświadczył, że spodziewa się, iż porozumienie z kredytodawcami i wierzycielami jego kraju nastąpi "najpóźniej do początku maja". Nie wykluczył też rozpisania referendum, jeśli UE nie pójdzie na kompromis. Cipras deklarował wtedy, że jego rząd gotów jest na pójście na kompromis z UE i rozważyć m. in. prywatyzację części gospodarki.
Czy Grecja wyjdzie ze strefy euro?
Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ uważa, że do Grexitu nie dojdzie. - Generalnie większość decydentów uspokaja, że szanse na wyjście Grecji ze strefy euro są niewielkie, nawet jeśli będzie bankructwo, to kraj nie wyjdzie ze strefy euro. Czym by groziło wyjście? Wizerunek waluty euro ucierpi. Okaże się, że wbrew temu co decydenci twierdzą, kraj, który raz wstąpił, może jednak ze strefy wyjść. Idea stabilności obszaru może być podważona. Rynki finansowe mogą się obawiać, że kiedyś w przyszłości inne kraje mogą zrobić podobnie - twierdzi Rogalski.
- Jeśli Grecja wyjdzie ze strefy to sama zrobi sobie kłopoty. Będą problemy systemu bankowego, niepokoje społeczne, zamieszki, chaos. Swoją drogą, gdyby coś takiego się stało, to byłaby nauczka dla innych krajów, że nie należy iść tą drogą - dodaje Rogalski. - Taka sytuacja nie jest w interesie Europy. Z tego właśnie powodu decydenci będą robić wszystko, żeby do Grexitu nie doszło. Grecja jest na Bałkanach, niepokoje są jakby wpisane w tradycję tego regionu. Jest ryzyko, że Grecja zbankrutuje, ale uważam, że nie wyjdzie ze strefy euro - podsumowuje.
Terminy spłaty długu nie będą dotrzymane?
- Jeśli porozumienie nie zostanie osiągnięte, Grecja może się opóźnić ze spłatą najbliższej raty do MFW, ale zgodnie z literą umów byłaby traktowana jako bankrut dopiero za półtora miesiąca. Przez najbliższe 4-6 tygodnie prowadzone będą procedury wyjaśniające. Ateny kupią sobie czas - mówi Marta Petka-Zagajewska, główny ekonomista Raiffeisen Polbank..
- Nie sądzę, by Grecja przestała spłacać długi, prawdopodobnie jest jednak opóźnienie wtorkowej płatności do MFW - ocenia Marta Petka-Zagajewska. - Poza tym na scenariuszu Grexitu nikt nie zyska, ani strefa euro, ani Grecja i nie należy się spodziewać jego realizacji.
Jak wyjaśnia główna ekonomistka Raiffeisen Polbanku ewentualna niewypłacalność Grecji nie grozi już sektorowi bankowemu, bo większość długu Grecji skupiły banki centralne.
- Grexit wiązałby się z zawieruchą na rynkach. Greckie aktywa ciążyłyby jednak bardziej sektorowi finansów publicznych, a nie sektorowi prywatnemu. Na samym początku kryzysu oznaczało to problemy sektora bankowego, a teraz żadnego istotnego ryzyka pogrążenia części banków w niewypłacalności nie ma. Grexit to scenariusz negatywny, ale nie katastroficzny - twierdzi Marta Petka-Zagajewska.
W tle negocjacji jest porozumienie Grecji z Rosją, a konkretnie z Gazpromem, od którego rząd Grecji ma dostać 5 mld dolarów wsparcia, w związku z zezwoleniem na budowę gazociągu. Część grecka inwestycji ma kosztować 2 mld dolarów. Gazprom chce ułożyć nową rurę do Europy Południowej i Środkowej, która ma zastąpić magistralę South Stream, od budowy której monopolista odstąpił po zablokowaniu projektu przez Komisję Europejską.
Czytaj więcej w Money.pl