Premier Beata Szydło rozmawiała telefonicznie w poniedziałek ws. pracowników delegowanych z premierami: Słowacji Robertem Fico i Hiszpanii Mariano Rajoyem - poinformował rzecznik rządu Rafał Bochenek.
- Premierzy ocenili postępy w pracach wspólnej grupy roboczej w ramach V4 dotyczące dyrektywy o pracownikach delegowanych. W rozmowie podkreślono aktualność wspólnego stanowiska V4. Premier Fico zwrócił uwagę na konstruktywną rolę Grupy Wyszehradzkiej - powiedział PAP Bochenek.
Jak poinformował, w poniedziałek szefowa polskiego rządu rozmawiała również z premierem Hiszpanii Mariano Rajoyem.
- W odniesieniu do dyrektywy o pracownikach delegowanych premierzy nawiązali do ich rozmowy w czasie konsultacji międzyrządowych w Warszawie w czerwcu tego roku i przypomnieli wspólne elementy stanowiska obu krajów. Polska i Hiszpania nadal będą konsultowały swoje stanowiska zarówno na poziomie roboczym, jak i premierów - zaznaczył rzecznik rządu.
Poinformował również, że dyrektywa o pracownikach delegowanych będzie w najbliższym czasie przedmiotem rozmów na marginesie spotkania z premierami krajów bałtyckich.
W 2016 r. Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę.
Ma mu przysługiwać nie tylko płaca minimalna, jak jest obecnie, lecz także inne obowiązkowe składniki wynagrodzenia, takie jak premie czy dodatki urlopowe. Gdy okres delegowania przekroczy dwa lata, pracownik delegowany - zgodnie z propozycją KE - byłby objęty prawem pracy państwa goszczącego. Dla polskich firm, które delegują prawie pół miliona pracowników, to skrajnie niekorzystne zapisy.
Francja, wspierana przez kilka innych zachodnich krajów, forsuje ograniczenie delegowania do 12 miesięcy. Obecne rozwiązanie, zgodnie z którym firma płaci składki na świadczenia społeczne od delegowanych pracowników według stawek kraju pochodzenia, Macron i wielu innych polityków na Zachodzie nazywają "dumpingiem socjalnym".
Rzecznik rządu podkreślił, że w rozmowie z Mariano Rajoyem premier Szydło ponownie przekazała kondolencje w związku z atakami terrorystycznymi, które miały miejsce w Hiszpanii oraz zapewniła o solidarnej postawie Polski w obliczu walki z terroryzmem.
Jak już pisaliśmy w money.pl swoimi ostatnimi wizytami omijającymi Węgry i Polskęprezydent Francji Emmanuel Macron chce odizolować te dwa kraje sprzeciwiające się niekorzystnym zmianom. Najwyraźniej więc aktywność premier Szydło w tej sprawie ma utrudnić te wysiłki.
Odnosząc się do ostatniego spotkania w Salzburgu szefów rządów Austrii, Francji, Czech i Słowacji o pracownikach delegowanych, dziennik "Le Monde" pisał, że niczego tam nie podpisano i żeby się dowiedzieć, czy Francja wygrała walkę w tej sprawie, czekać trzeba na najbliższe spotkanie ministrów pracy UE 23 października. "Jednak to, co francuski prezydent nazwał "dobrą wolą" Pragi i Bratysławy, pozwala co najmniej na podział w jedności Grupy Wyszehradzkiej" - czytamy w "Le Monde".
Z kolei niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisał w sobotę, że dążenie Polski do zachowania dyrektywy o pracownikach delegowanych w obecnym kształcie jest zgodne z polskim interesem, ale szanse na przeforsowanie jej stanowiska są małe. Niekorzystne zmiany odczuje pół miliona Polaków.
"W zrozumiałym interesie Polski jest zachowanie dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych w obecnym kształcie" - pisze autor komentarza Reinhard Veser. I wyjaśnia, że firmy, które działają na podstawie kwestionowanej przez Francję dyrektywy, są dla Polski "znaczącym czynnikiem gospodarczym".
"Odrzucając postulowane przez prezydenta Francji zmiany, rząd w Warszawie postępuje tak samo, jak Emmanuel Macron: reprezentuje merytorycznie zrozumiałe stanowisko swojego kraju" - czytamy w "FAZ".