Komisja Europejska może uderzyć przygotowywanymi właśnie przepisami dotyczącymi standardów socjalnych, w tym praw pracowniczych, w Polskę i inne kraje "nowej Unii". Nasi europosłowie biją na alarm, że nowe zapisy są niebezpieczne dla Polski i będą szkodzić naszej konkurencyjności.
Projekt regulacji ma być gotowy na wiosnę. Poważnym sygnałem ostrzegawczym dla rządów państw, które mają bardziej liberalne podeście do praw pracowniczych i ochrony socjalnej niż Francja czy Belgia, może być już przyjęta w czwartek w Strasburgu rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie europejskiego filaru praw socjalnych.
Dokument wyraża oczekiwania większości w europarlamencie co do tego, jak powinny być skonstruowane unijne reguły dotyczące podstawowego zestawu praw socjalnych i bazowe warunki odnoszące się do pracowników niezależnie od kraju członkowskiego czy typu umowy, jaką mają zawartą.
- Jest tam dużo zapisów dobrych, ale są też zapisy niebezpieczne dla Polski - powiedziała PAP zajmująca się tym tematem w PE europosłanka PO Danuta Jazłowiecka. Podobnie sytuację ocenia PiS, którego eurodeputowani wskazują, że rozwiązana, o jakich mowa w raporcie, mogą doprowadzić do pogarszania konkurencyjności niektórych krajów unijnych.
Choć projektu przepisów jeszcze nie ma, z wypowiedzi komisarz ds. zatrudnienia i praw socjalnych Marianne Thyssen, a także sprawozdania PE można wnioskować, w którym kierunku będą zmierzały regulacje. Tłem jest presja pod jaką są "stare" kraje unijne, które mają dużo bardziej rozbudowany i kosztowny system świadczeń socjalnych. Związkowcy na Zachodzie domagają się, by ukrócić konkurencję opartą na warunkach pracy, na czym wygrywają firmy z takich państw jak np. Polska.
Jazłowiecka wskazuje, że konsekwencją niebezpiecznych z punktu widzenia naszego kraju zapisów może być rezygnacja z odpowiedzialności za politykę społeczną przez państwa członkowskie na rzecz UE i postawienie jej nad polityką gospodarczą. - To jest zupełnie irracjonalne i utopijne. Jest oczywiste, że jeśli nie będziemy mieli wysokiego wzrostu gospodarczego, jeśli nie będziemy mieli pieniędzy na politykę społeczną, to jej nie będziemy mogli prowadzić na wysokim poziomie. Polska nie może się na to zgodzić - zaznaczyła.
W podobnym tonie wypowiada się Zbigniew Kuźmiuk z PiS. - To jest ostatecznie kolejna unijna utopia. My jako EKR głosowaliśmy przeciwko temu sprawozdaniu. Wprowadzanie jakichkolwiek unijnych rozwiązań w tym zakresie jest nie do przyjęcia - powiedział PAP polityk. Zwrócił uwagę, że zachodnie państwa unijne, które są zamożniejsze niż te wschodnie, stać na więcej jeśli chodzi o zabezpieczenie społeczne.
Inną z wywołujących kontrowersje propozycji na jaką się zanosi jest przygotowanie specjalnego funduszu tylko dla krajów strefy euro. Po środki z niego mogłyby one sięgać w przypadku np. jakiegoś kryzysu czy trudnej sytuacji na rynku pracy. Byłoby to w zasadzie zdublowanie Europejskiego Funduszu Społecznego, do którego mogą jednak sięgać wszystkie państwa unijne.
- To jest bardzo niebezpieczne dla nas. To by oznaczało być może likwidację w przyszłości Europejskiego Funduszu Społecznego i zastąpienie go funduszem adresowanym tylko dla krajów strefy euro. Wyraźnie widać, że Europa Zachodnia próbuje budować Europę dwóch prędkości - uważa Jazłowiecka.
Dwa główne związki zawodowe z Polski, Solidarność i OPZZ, popierają ustanowienie nowych, europejskich reguł socjalnych. Szczególnie do gustu przypadł im pomysł europosłów, by określić wysokość płacy minimalnej na poziomie 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia (mediany) w danym państwie.
- Na papierze możemy napisać całe mnóstwo rzeczy, ale dziś polityka związków zawodowych powinna być bardzo odpowiedzialna, jak np. w krajach skandynawskich, gdzie prowadzi się negocjacje, analizuje, na ile zmiana prawa pracy może doprowadzić do obniżenia konkurencyjności firm. Jeśli będziemy tylko obciążali przedsiębiorstwa, to one wówczas nie będą mogły konkurować - uważa eurposłanka PO.
Kuźmiuk przekonuje, że rozwiązania dotyczące polityki społecznej powinny być wypracowywane nie na poziomie UE, a na poziomie państw członkowskich. - Oczywiście są poważne problemy na poziomie unijnym, które można by próbować rozwiązywać z pomocą środków unijnych - wskazuje polityk PiS. Jego zdaniem jednym z przykładów może być demografia. - Takie programy jak polskie 500+ mogłyby być współfinansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego - uważa europoseł.
Polska ma jeszcze czas, by wpływać na KE przed przedstawieniem przez nią projektów. Gdy projekty zostaną położone na stole, zaczną się nad nimi negocjacje na poziomie państw członkowskich w Radzie UE i w PE.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka