Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu (NAFTA), zawarty w latach 90. między Kanadą, Meksykiem i USA, przyniósł stronie kanadyjskiej niewiele korzyści i zakonserwował kraj w roli dostawcy surowców, a nie twórcy innowacji - powiedziała ekspertka ds. porozumień handlowych, Kanadyjka Maude Barlow. - Było to tylko dobre dla sektora biznesowego, niedobre dla drobnych rolników. I to chyba bardzo ważna informacja dla Polski - zaznaczyła.
Barlow - była doradczyni ONZ, działaczka na rzecz sprawiedliwych umów handlowych, a także laureatka tzw. alternatywnego Nobla (Right Livehood Award, nagrody przyznawanej za szczególne osiągnięcia w działaniach humanitarnych na rzecz ludzkości) - była w tym tygodniu w Warszawie na zaproszenie pozarządowego Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.
W Polsce mówiła m.in. o zawartym między Kanadą a Unią Europejskim Kompleksowym Porozumieniu Gospodarczo-Handlowym (CETA) oraz negocjowanym między USA a UE Transatlantyckim Porozumieniu Handlowo-Inwestycyjnym (TTIP).
Według niej zarówno CETA, jak i TTIP wymagają bardzo wnikliwej analizy. Zauważyła, że na papierze korzyści obu stron wyglądają równo, jednak w jej ocenie równe nie są: umacniają tylko wielki biznes, a osłabiają małe państwa.
Przypomniała też, że przeciw Kanadzie międzynarodowe koncerny wszczęły 37 pozwów; to najwięcej sporów w arbitrażu międzynarodowym, wytoczonych przeciw państwu rozwiniętemu.
Ucierpią rolnicy
Ekspertka przyznała, że dzięki NAFTA nastąpił wzrost w kanadyjskim handlu międzynarodowym, szczególnie wzmógł się eksport żywności i surowców do Stanów Zjednoczonych. Jednak - jak mówiła - z perspektywy kanadyjskiej najwięcej skorzystały wielkie firmy, zwłaszcza wielki przemysł energetyczny, gdyż dzięki układowi może bez ograniczeń przesyłać nośniki energii do USA.
- Druga rzecz, straciliśmy naszą bazę produkcyjną. Kanada to gospodarka typu branch plant economy (oparta na spółkach-córkach wielonarodowych firm), gdzie wiele naszych fabryk to kanadyjskie spółki-córki firm amerykańskich. Więc z kraju, gdzie nieco ponad jedną czwartą PKB stanowił przemysł, zeszliśmy do zaledwie 11 proc. Powróciliśmy do naszej bazy surowcowej; sprzedajemy drewno, ryby, kopaliny, metale, potaż, energię itd. - wyliczała.
- Odkryliśmy też, że nie było to dobre dla pracowników. Wynagrodzenia praktycznie stoją w miejscu. Nasi robotnicy robią to samo, co robili przed 30 laty, a koszty życia poszły w górę- dodała.
- Więc było to tylko dobre dla sektora biznesowego, niedobre dla drobnych rolników. I to chyba bardzo ważna informacja dla Polski - zaznaczyła.
Będziemy dostawcą surowców?
Maude Barlow wskazała, że przed NAFTA Kanada produkowała żywność głównie na własne potrzeby. Po wejściu umowy w życie zaczęto koncentrować się na eksporcie i coraz więcej ziemi wykorzystuje się pod uprawy i hodowlę. Doszło do zmiany struktury agrarnej: małe, lokalne gospodarstwa rodzinne o zróżnicowanej produkcji zastąpiły wielkie farmy przemysłowe. A te - jak zwróciła uwagę - potrzebują ogromnych ilości wody, co wzbudza dodatkowe obawy środowiskowe.
Oprócz tego - dodała Kanadyjka - doszło do obniżenia standardów m.in. w zakresie wykorzystania środków ochrony roślin, czy uboju zwierząt, gdyż w handlu transgranicznym wymagają one harmonizacji.
- CETA i TTIP co prawda mają mieć wpisany w treść proces harmonizacji. NAFTA formalnie tego nie miała, ale mimo to on przebiega, gdyż dla wielkich firm lepiej, jeśli obowiązują te same standardy - zauważyła ekspertka.
- Poprzez NAFTA oraz wcześniejsze kanadyjsko-amerykańskie porozumienie o wolnym handlu z 1988 r. zgodziliśmy się na zniesienie regulacji obowiązujących amerykańskie korporacje, działające w Kanadzie - zaznaczyła. - Podpisana cztery lata później NAFTA dodała tylko ISDS, a więc klauzulę o rozwiązywaniu sporów między inwestorem a państwem.
Zyskają korporacje
- Szczególnie małym rządom to (ISDS) wiąże ręce w działaniach wobec korporacji z wielkich krajów - powiedziała. - A jeśli chodzi o stosunki z USA, spójrzmy prawdzie w oczy: są więksi. Na papierze to może wyglądać równo, ale nie jest.
Największe straty z tytułu NAFTA według niej poniósł Meksyk. - Miliony meksykańskich rolników straciły środki do życia. To była katastrofa, ponieważ zezwolono na wwóz północnoamerykańskich subsydiowanych produktów spożywczych do Meksyku - wskazała.
Przypomniała m.in. o rabunkowej działalności kanadyjskich firm wydobywczych, rugowaniu meksykańskich chłopów oraz rebelii zapatystów w stanie Chiapas, jednym z najuboższych regionów kraju, w dniu wejścia w życie Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu, czyli 1 stycznia 1994 roku. - Myślę, że Meksyk był największym przegranym - zaznaczyła.
Umowa gotowa do lipca
Unia Europejska i USA negocjują warunki umowy o wolnym handlu od 2013 roku. W lutym w Brukseli zakończyła się 12. runda unijno-amerykańskich rozmów. Strony zapowiedziały, że do lipca będą mieć gotową ujednoliconą treść większości porozumienia.
Jednocześnie UE i USA zadeklarowały, że chciałyby zakończyć negocjacje do końca 2016 roku, jeszcze przed zmianą administracji w USA. Do lata przewidują jeszcze dwie rundy rozmów, a następnie wkroczenie w końcową fazę, w której omawiane będą sprawy najtrudniejsze. Eksperci twierdzą jednak, że będzie to niezwykle trudne, ze względu na liczbę zgłaszanych przez obie strony uwag.
Negocjacje nad umową CETA (od ang. Comprehensive Economic and Trade Agreement) zakończono już we wrześniu 2014 r. Zastrzeżenia niektórych państw UE budziły zapisy o ochronie inwestorów. KE i Kanada zgodziły się więc na nowy system rozstrzygania sporów, który zrywa z ISDS.
Taką propozycję Komisja Europejska złożyła też Amerykanom. Waszyngton jeszcze na nią nie odpowiedział.