Wicepremier Mateusz Morawiecki bierze się za raje podatkowe. Z polskiej listy zniknie pięć krajów. Resort finansów uznał, że nie są już konkurencją podatkową. W skrócie: nie pomagają w skubaniu na CIT i PIT. Barbados, Federacja Saint Kitts i Nevis, Saint Vincent i Grenadyny, Księstwo Liechtensteinu oraz Wspólnota Bahamów trafiły do pilotażowego programu poprawiania współpracy podatkowej.
Małe egzotyczne wysepki to niezbędny element klasycznego łańcucha w unikaniu opodatkowania. Barbados przez lata kojarzył się nie tylko z piosenkarką Rihanną, ciepłym klimatem, ale i właśnie z nie do końca czystymi intencjami podatkowymi. Ale z tym już koniec.
Zgodnie z projektem rozporządzenia ministra finansów polska lista rajów podatkowych już niebawem się skurczy. Dlaczego? Niektóre egzotyczne wyspy przestaną być rajami podatkowymi.
Co ważne - w polskim prawie nie ma zakazu prowadzenia działalności w krajach, które trafiły na listy rajów podatkowych. Co tak naprawdę oznacza zmiana? - To, że jakiś kraj jest na liście rajów podatkowych ma bardzo mały wpływ na przedsiębiorców. Dla instytucji finansowych, najczęściej banków, oznacza to więcej obowiązków dokumentowych. I tyle. Listy rajów mają niewielką moc. A warto zauważyć, że brakuje na nich niektórych rajów. Dlaczego? Bo i jednej oficjalnej definicji nie ma - wyjaśnia money.pl Radosław Piekarz z kancelarii podatkowej A&RT.
Mniej dokumentacji - to wszystko, co mogą zyskać przedsiębiorcy. Korki od szampanów nie wystrzelą jednak w zbyt wielu przedsiębiorstwach. Według szacunków resortu Morawieckiego w tej chwili 30 tys. podmiotów to "podatnicy podatku dochodowego od osób prawnych, realizujący transakcje lub dokonujący wypłat na rzecz podmiotów będących rezydentami terytorium wymienionego na liście rajów podatkowych lub uzyskujący dochody w tych terytoriach". Ostatecznie na tej zmianie skorzysta od kilkuset do kilku tysięcy przedsiębiorstw.
Kiedy dany kraj przestaje być rajem podatkowym? Gdy jest skory do współpracy.
Przejrzystość i możliwość wymiany informacji podatkowych (bo tak oficjalnie nazywa się ten wymóg) to kryterium, które stosuje aż 14 państw UE. Wśród nich m.in. Belgia, Bułgaria, Niemcy, Grecja, Hiszpania, Francja, Włochy, Wielka Brytania i Polska. Dla Niemców wymiana informacji to jedyne kryterium, które decyduje o wpisaniu na listy rajów podatkowych. W innych krajach bierze się pod uwagę jeszcze chociażby szkodliwe elementy systemu lub niskie stawki podatkowe.
Bezlitośni Portugalczycy
Najbardziej rygorystyczni są Portugalczycy. Na liście mają 85 rajów podatkowych. Polska lista rajów podatkowych - z 2015 roku - ma 31 pozycji. Znaleźć można tam chociażby Panamę, księstwo Andory, republikę Liberii czy Makau. W 2015 roku resort finansów też wykreślał niektóre kraje z listy.
Ministerstwo Mateusza Morawieckiego wzięło się za poprawianie listy rajów podatkowych ze względu na najnowsze dane OECD. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju uznała, że kilka krajów zapracowało na wyższą ocenę. Wynika z niej, że dane państwo lub terytorium w dużym stopniu spełnia międzynarodowe standardy.
Z 28 państw członkowskich Unii Europejskiej tylko 16 państw członkowskich posiada listę krajów i terytoriów uznawanych za raje podatkowe. Reszta - czyli 12 państw - nie korzysta z takiego systemu. Polska nie jest więc pod tym względem wyjątkowa. Odpowiedni projekt rozporządzenia Ministra Rozwoju i Finansów pojawił się w środę. Teraz jest na etapie uzgodnień międzyresortowych.
Eksperci nie mają wątpliwości, że klasyczne raje podatkowe - małe wyspy z zerowymi stawkami - nie znikną praktycznie nigdy. Bo zawsze znajdą się państwa, które w ten sposób będą chciały zarabiać.
W zamian za niskie podatki często trzeba ponosić inne lokalne opłaty. I w ten sposób na wyspach budowana jest chociażby infrastruktura lokalna. Bardzo często raje podatkowe mają przepisy wymagające posiadania przedstawiciela na miejscu albo nieruchomości. A w tym z kolei specjalizują się też lokalne biura podatkowe i deweloperzy. I tak biznes na egzotycznych wyspach się kręci.
Polscy eksperci podatkowi nie mają też wątpliwości, że przestępcy podatkowi nie muszą wykorzystywać egzotycznych miejsc do przestępstw. Bez takiego celu działają Malta czy Cypr. Na ten problem zwraca uwagę Piekarz.Jak twierdzi, gdyby przestępcy podatkowi z Polski chcieli unikać podatków, to wybraliby zupełnie inne miejsca, takie jak Cypr czy Malta. - Cypru nie ma na listach rajów podatkowych, a wszyscy dobrze wiedzą, jak jest wykorzystywany - wyjaśnia.
Inteligentne raje podatkowe
Zdaniem prof. Dominika Gajewskiego od lat w Unii Europejskiej rośnie inny problem. Problem inteligentnych rajów podatkowych.
- Możemy mówić o zjawisku, w którym państwa świadomie wprowadzają pewne rozwiązania, które zachęcają podatników z innych państw, by do nich przeniosły się ze swoimi dochodami do opodatkowania. Takim przykładem może być Austria czy Luksemburg, coraz więcej mówi się o Czechach i Słowacji - to tak zwane inteligentne raje podatkowe w obrębie Unii Europejskiej - wyjaśnia money.pl.
Warto na to spojrzeć na przykładzie Luksemburga. Na żadnych listach rajów podatkowych się nie znalazł. I jednocześnie prawie 300 największych międzynarodowych koncernów płaciło od 1 do 3 proc. przy obowiązującej w kraju stawce 29 proc. A przecież tak niskie podatki to raczej domena wspomnianych egzotycznych wysp.
Prof. Gajewski wyjaśniał działanie inteligentnych rajów podatkowych w jednym z wywiadów dla money.pl. Dlaczego konkurencję o polskie podatki wygrywają sąsiedzi z południa? Bo stosują nieuczciwe chwyty.
- Czechy i Słowacja przyjęły w polityce podatkowej tzw. zasadę gościnności. Na przykładzie: mamy przedsiębiorcę, który prowadzi zakład wulkanizacyjny w Cieszynie i tam wykonuje działalność. Kiedy kupi narty biegowe na firmę, to dosyć szybko polski urząd skarbowy zakwestionuje mu ten zakup. Bo niby co wspólnego mają narty z wulkanizacją? Ale prowadząc rozliczenia podatkowe w Czechach ten sam przedsiębiorca ma dużą szansę, by uniknąć kontroli. A bez kontroli nikt nie zakwestionuje zakupu nart - tłumaczył.
- Konkurencja podatkowa pomiędzy krajami jest oczywiście dopuszczalna. Ale szkodliwa konkurencja podatkowa to już zjawisko niebezpieczne. Zresztą Czechy i Słowacja same tego doświadczyły. Austria - to państwo doskonale sobie poradziło z kryzysem w 2008 roku. Nie ma tam jednak wielkiego przemysłu, ale Austriacy znaleźli sobie inny pomysł, jak przetrwać trudne lata. Wprowadzili korzystne rozwiązania podatkowe dla dużych przedsiębiorstw. I były to regulacje w większości naruszające normy unijne. Nie ma tajemnicy, że to Czesi i Słowacy - jako najbliżsi sąsiedzi - tracili na tym najbardziej - dodawał prof. Gajewski.
Zdaniem prof. Gajewskiego co roku polski budżet z tytułu unikania opodatkowania może tracić nawet 100 mld zł (CIT i VAT). - Pozytywnym sygnałem jest to, że problem jest dostrzegany przez polskie władze. Wicepremier Morawiecki ma świadomość, że jest to poważny problem, który zagraża bezpieczeństwu budżetowemu i stabilności finansowej państwa - mówił niedawno money.pl.
Ostrzega jednak, że "Polska nie wypracowała jeszcze polityki, która skutecznie przeciwdziałałaby międzynarodowemu unikaniu opodatkowania CIT. Dotychczasowy ciężar działań poszedł w kierunku uszczelniania systemu VAT".