Zapytanie posła PiS dotyczyło głośnych ostatnio reparacji wojennych. Z tym, że zostało zadane na początku lipca, a więc jeszcze zanim rozpętała się na ten temat medialna burza.
"Panie Ministrze przecież rząd tak zwanego PRL-u w 1953 roku nie miał legitymacji społecznej na to żeby z tych odszkodowań zrezygnować, bo był to rząd wybrany w sposób oszukańczy i zależny od Związku Radzieckiego nie miał prawa podjąć takiej decyzji" - napisał Adam Ołdakowski, a jego słowa przytacza "Gazeta Wyborcza".
Do takiej argumentacji odniósł się Magierowski. "Zawarte w piśmie tezy prawne są nie do końca spójne z argumentacją podnoszoną w ostatnim czasie przez niektórych Przedstawicieli Rządu RP w środkach masowego przekazu i wskazujące, że Polsce należą się od Niemiec reparacje. Departament Prawno-Traktatowy sporządził w tej sprawie notatkę dla Pana Ministra" - podkreślił wiceminister spraw zagranicznych.
I dodał, że "jak dotąd nie ma informacji, by oficjalne stanowisko Rządu RP wyrażone w uchwale z 2004 r. uległo zmianie". Sprawę jako pierwsza opisała "Gazeta Wyborcza"
Chodzi tutaj o dokument, który został wydany przez rząd Marka Belki 19 października 2004 roku. "Oświadczenie Rządu PRL z 23 sierpnia 1953 r. o zrzeczeniu się przez Polskę reparacji wojennych Rząd RP uznaje za obowiązujące" - czytamy w nim.
"Oświadczenie z 23 sierpnia 1953 r. było podjęte zgodnie z ówczesnym porządkiem konstytucyjnym, a ewentualne naciski ze strony ZSRR nie mogą być uznane za groźbę użycia siły z pogwałceniem zasad prawa międzynarodowego, wyrażonych w Karcie Narodów Zjednoczonych" - głosi komunikat sprzed 13 lat.
W tym miejscu Magierowski kolejny raz podkreśla, że oficjalne stanowisko rządu w tej sprawie nie uległo zmianie. Co więcej, dodaje że "w myśl art. 9 Konstytucji RP Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego". Wciąż o odszkodowania mogą się natomiast ubiegać indywidualni poszkodowani.
To o tyle ciekawe, że odpowiedź wiceministra spraw zagranicznych została opublikowana w przeddzień wizyty Witolda Waszczykowskiego w TVP. 9 sierpnia szef polskiej dyplomacji stwierdził w wywiadzie dla telewizji publicznej, że "decyzja z 1953 r. o zrzeczeniu się przez Polskę reparacji może zostać podważona".
MSZ wyjaśnia
W czwartkowym komunikacie do kwestii zapytania posła Adama Ołdakowskiego odniósł się sam resort. Wyjaśnia, co oznacza termin "stanowisko polskiego rządu nie uległo zmianie od 2004 roku".
"Od tamtego czasu bowiem nie były podejmowane formalno-prawne decyzje w tym zakresie. Sformułowanie to jest wyłącznie opisem istniejącego stanu faktycznego. Nieuprawnione jest więc wyciąganie z niego wniosku, że obecny rząd podtrzymuje stanowisko z 2004 r. bądź, że nie popiera reparacji" - czytamy w opublikowanym na stronie MSZ komunikacie.
Wygląda więc na to, że rząd nie zarzucił pomysłu i być może jednak będzie starał się o odszkodowanie od Niemców. "Obecnie MSZ, wspólnie z innymi instytucjami państwowymi, kompleksowo bada przedmiotową problematykę" - napisał resort.
Mularczyk wywołał medialną burzę
Na początku sierpniaposeł PiS Arkadiusz Mularczyk poinformował, że zwrócił się do Biura Analiz Sejmowych w tej sprawie. Ma ono sprawdzić, czy Polska może domagać się od Niemiec reparacji wojennych.
Wątpliwości nie mają za to eksperci. - To radosna twórczość posła Mularczyka. Społeczność międzynarodowa uznawała rządy komunistyczne w Warszawie, które podpisywały ważne do dziś umowy międzynarodowe. Rezygnacja z reparacji jest więc ostateczna - mówi "Gazecie Wyborczej"prof. Władysław Czapliński, specjalista od prawa międzynarodowego.