Przejęcie ostatnich pięciu niezależnych gazet regionalnych przez oligarchów związanych z premierem Viktorem Orbánem oznacza, że na Węgrzech nie ma już niezależnej od rządu lokalnej prasy. Organizacja Reporterzy bez Granic mówi o "podzwonnym dla niezależności prasy na Węgrzech". Czy tak będzie wyglądać zapowiadana przez Jarosława Kaczyńskiego "repolonizacja mediów"?
Russmedia, największy wydawca prasy na Węgrzech, poinformował o sprzedaży swoich ostatnich trzech gazet regionalnych: "Hajdú-Bihari Napló", Észak-Magyarország i "Kelet-Magyarország".
Nabywcą jest spółka pośrednio kontrolowana przez potężnego austriackiego biznesmena Heinricha Pecinę, główną postać finansowego zaplecza rządzącego Węgrami Fideszu.
Zaledwie kilka dni wcześniej dwa inne lokalne tytuły - "Kisaföld" i "Délmagyarország" - zostały przejęte przez właściciela kasyn i magnata medialnego Andy'ego Vajnę, kolejnego bliskiego, ale oczywiście nieformalnego współpracownika Victora Orbána. Przejmując wydawnictwo Lapcom, Vajna kupił też bulwarówkę "Bors".
Atak na pluralizm mediów
Niemal jednoczesną sprzedaż ostatnich pięciu niezależnych od rządu gazet regionalnych oligarchom związanym z premierem Victorem Orbánem potępiła organizacja Reporterzy bez Granic (Reporters Sans Frontières, RSF).
"Przejęcie ich w ostatnich kilku dniach jest ostatnim atakiem na pluralizm w kraju, w którym rząd wciąż rozszerza swoją władzę nad mediami" - napisała organizacja. "W niecały rok Fidesz przejął kontrolę nad całą prasą regionalną. To podzwonne dla niezależności mediów na Węgrzech" - ocenił RSF.
Dlaczego RSF mówi o roku i przejęciu przez ludzi Orbána całej prasy regionalnej? Zakup pięciu tytułów lokalnych jest bowiem jedynie ostatnim akcentem prowadzonej od zeszłego roku operacji łamania niezależności prasy regionalnej, która na węgierskiej prowincji ma silną pozycję. Według RSF impulsem do tych działań są zbliżające się wybory parlamentarne na Węgrzech w marcu 2018 r.
Obecnie do trójki związanych z Orbánem oligarchów należy wszystkie osiemnaście gazet regionalnych na Węgrzech. Nie ma tam już także niezależnych gazet ogólnokrajowych - ostatnia została przejęta przez zaprzyjaźnionego z rządem biznesmena w lipcu.
Kluczową postacią w całym przedsięwzięciu przejmowania mediów jest wspomniany Heinrich Pecina, założyciel i właściciel funduszu inwestycyjnego Vienna Capital Partners. VCP działa także w Polsce - fundusz doradzał między innymi przy przejmowaniu Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych przez Advent International i sprzedaży Agros Nova funduszowi IK Investment Partners.
Zamknięcie niewygodnej gazety, czyli szukanie modelu biznesowego
O Pecinie zrobiło się głośno w październiku zeszłego roku, gdy kontrolowane przez niego wydawnictwo Mediaworks najpierw zawiesiło, a następnie zamknęło wydawaną od 60 lat lewicującą gazetę "Népszabadság", główny opozycyjny dziennik na Węgrzech.
Spółka Mediaworks próbowała przekonywać, że zamknięcie gazety było związane z "poszukiwaniem dla niej nowego modelu biznesowego, zgodnego z obecnymi trendami na rynku prasy".
Wideo: o co chodzi z r epolonizacją mediów?
The Budapest Beacon przypomina, że gazeta przestała się ukazywać wkrótce po publikacji serii artykułów na temat wstydliwych szczegółów życia osobistego i konfliktu interesów szefa banku centralnego (MNB).
Gazeta napisała między innymi, że György Matolcsy, który został powołany na szefa MNB przez Victora Orbána w 2013 roku, zamieszkał w luksusowym apartamencie należącym do szefa związku banków węgierskich, prezesa węgierskiego oddziału UniCredit. Konflikt interesów miał mieć miejsce także w przypadku romansu Matolcsyego z byłą pracownicą MNB.
Cudowne dziecko funduszy unijnych
Jak to jednak możliwe, że lewicująca gazeta opozycyjna była wydawana przez firmę kontrolowaną przez zausznika Victora Orbána? Wyjaśnienie jest całkiem proste.
Spółka Mediaworks powstała w październiku 2014 roku po tym, gdy Vienna Capital Partners przejęła wydawane na Węgrzech tytuły od wydawnictw Ringier i Axel Springer. Jednym z nich był "Népszabadság".
Wydawnictwo Mediawors, do którego należy 13 regionalnych dzienników na Węgrzech, w grudniu 2016 roku zostało sprzedane spółce Opimus Press. Stoi za nią przyjaciel Victora Orbána z dzieciństwa Lőrinc Mészáros.
Ten były właściciel niewielkiej firmy układającej gazociągi uważany jest obecnie za głównego pośrednika premiera w sprawach biznesowych. Mészáros korzysta z przyjaźni z Orbánem pełnymi garściami, a przez The Budapest Beacon określany jest mianem "cudownego dziecka funduszy unijnych".
Repolonizacja czyli renacjonalizacja
Temat "odpolitycznienia" i "repolonizacji" mediów przewija się w retoryce Prawa i Sprawiedliwości od lat, ale głośno o tym zrobiło się w październiku 2016 roku. W związanej z PiS "Gazecie Polskiej" ukazał się wówczas artykuł pod tytułem "Czas na repolonizację. Koniec z niemiecką dominacją w mediach".
Temat podchwyciła "Gazeta Wyborcza", która napisała, że PiS planuje przed wyborami samorządowymi w 2018 roku ustawowo zmusić niemiecki koncern Neue Passauer Presse do sprzedania państwowemu bankowi PKO BP wydawnictwa Polska Press, do którego należy 20 dzienników regionalnych.
Wszystkie zainteresowane strony zaprzeczyły, ale temat nie zniknął. W ostatnim okresie o repolonizacji mediów coraz częściej mówią sami politycy PiS. Jarosław Kaczyński na antenie Telewizji Trwam repolonizację mediów określił jako jedną z dużych reform rządu PiS, a wiceminister kultury Jarosław Sellin zapowiedział, że projekt ustawy o "dekoncentracji struktur właścicielskich w mediach" zostanie ogłoszony wczesną jesienią.