Władze miejskie Aberdeen w północnej Szkocji zwołały szczyt naftowy z udziałem polityków, przedsiębiorców i związkowców. Celem szczytu jest opracowanie strategii przetrwania przemysłu naftowego na Morzu Północnym w obliczu spadku cen ropy.
Liderka samorządu Aberdeen, labourzystka Jenny Laing powiedziała, że chodzi o plan ratowania tysięcy miejsc pracy, związanych z wydobyciem ropy i zaapelowała o obecność na szczycie przywódców Szkockiej Partii Narodowej, Nicoli Sturgeon i konserwatystów, Davida Camerona.
Swoją obecność zadeklarował już przywódca Partii Pracy w Szkocji, Jim Murphy. Władze Aberdeen zaproszą też ministrów obu rządów, w Edynburgu i Londynie oraz przedstawcieili brytyjskiego Zarządu Ropy i Gazu, innych federacji branżowych i związków zawodowych.
W czwartek prezes stowarzyszenia niezależnych firm wydobywczych Brindex powiedział BBC, że sektor naftowy w Szkocji jest _ bliski załamania _. Robin Allan oświadczył, że żaden nowy projekt eksploatacji złóż nie przetrwa, jeśli cena ropy spadnie poniżej 60 dolarów za baryłkę.
W piątek wynosiła ona już niespełna 62 dolary, choć jeszcze w czerwcu było to ponad 110 dolarów. Część firm naftowych zapowiedziała już zwolnienia grupowe, inne zamroziły płace, lub uprzedziły o obniżce wynagrodzeń od nowego roku.
Czytaj więcej w Money.pl