Kontrowersje wzbudza niska cena akcji, wynosząca 3 funty i 35 pensów. Jest to najniższa jak dotąd cena akcji RBS w tym roku - i aż o jedną trzecią mniejsza, niż ta, którą rząd zapłacił przejmując 80 procent udziałów w banku i ratując go przed upadkiem w szczycie krachu kredytowego w 2008 roku.
Sprzedaż 600 milionów akcji przyniesie teraz państwu stratę w wysokości miliarda funtów. - Podatnicy chcą oddzyskać swoje pieniądze, a dostaną tylko 2/3 - powiedziała Barbara Keely z Partii Pracy i dodała, że to straszna lekkomyślność stracić z dnia na dzień miliard funtów.
Również część ekspertów zarzuca rządowi wybór złego momentu do reprywatyzacji, lekceważenie sygnałów rynkowych i interesu podatników. Inni tłumaczą, że wypuszczenie na wolny rynek tanich udziałów powinno wywołać popyt wśród inwestorów, którzy podbiją cenę. Umożliwiłoby to kolejny etap prywatyzacji już ze sporym zyskiem.