Protestujący zapewniają, że akcja nie wpłynie na bezpieczeństwo pacjentów.
Członkowie dziewięciu branżowych związków zawodowych odeszli od łóżek pacjentów o godzinie 8. Wśród strajkujących są m.in. pielęgniarki, położne i pracownicy pogotowia. Nie zgadzają się z decyzją władz, które nie wprowadziły w życie powszechnych podwyżek o 1 proc., które postulował niezależny organ zajmujący się analizą wynagrodzeń w służbie zdrowia.
Czterogodzinny strajk ma poprzedzić dalsze formy protestu, które będą polegać m.in. na odmowie pracy po godzinach i korzystaniu ze wszystkich dostępnych przerw. Akcja ma trwać przez sześć dni od wtorku.
Władze w Londynie zdecydowały się przyznać jednoprocentowe podwyżki tym pracownikom służby zdrowia, którym nie przysługiwały automatyczne wzrosty wynagrodzeń. Tymi z kolei byli premiowani ci pracownicy, którzy rozwijali się zawodowo. Związki uważają, że wzrost wynagrodzeń powinien dotyczyć wszystkich pracowników służby zdrowia.
Dziewięć związków zawodowych pracowników służby zdrowia zrzesza ponad 400 tysięcy osób.
Czytaj więcej w Money.pl