Już wkrótce możemy stać się świadkami wojny handlowej między trzema największymi mocarstwami gospodarczymi. Chiny i UE nie zostawią bowiem amerykańskich ceł na stal i aluminium bez odpowiedzi. A to oznacza poważne perturbacje dla globalnej gospodarki.
Zapowiedź nałożenia ceł na import aluminium i stali do Stanów Zjednoczonych Ameryki wygłoszona przez Donalda Trumpa była dla wielu wstrząsem. Lider światowego mocarstwa może w ten sposób zburzyć tworzony od lat międzynarodowy ekosystem, w którym biznes miał być ponad interesami polityków. Przynajmniej w relacjach największych graczy. Jeśli Amerykanie wcielą słowa prezydenta w życie, scenariuszy jest tylko jeden. Świat stanie się areną, być może, największej w historii wojny handlowej. Zaangażowanie w nią zapowiedziały już trzy największe gospodarki świata.
Jako pierwsza z poważnych graczy, po słowach Tumpa, zareagowała druga pod względem wartości gospodarka świata - Unia Europejska. Szef KE Jean-Claude Juncker zapowiedział, że amerykańskie cła importowe będą oznaczać wprowadzenie ceł na dobra sprowadzane z USA do Europy. Wymienił m.in. burbon i dżinsy.To ostrzeżenie stało się groźbą wczoraj - unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmstroem poinformowała, że w Brukseli gotowy jest już pełen pakiet środków odwetowych.
Na zdecydowane kroki gotowe są także Chiny - trzecia pod względem wartości gospodarka świata. - Podejmiemy usprawiedliwioną i konieczną odpowiedź - mówił podczas sesji Światowej Organizacji Handlu minister spraw zagranicznych Państwa Środka Wang Yi. I choć Pekin postanowił negocjować z Amerykanami porzucenie pomysłu, to nieoficjalnymi kanałami ostrzega przed poważnymi konsekwencjami. Były chiński dyplomata, a obecnie analityk He Weiwen w rozmowie z PAP rozwinął wątek "koniecznej odpowiedzi".
- Chiny mają wiele narzędzi (by zareagować i zaszkodzić USA - red.) - mówił He Weiwen. Wśród nich wymienił wprowadzenie ceł na import amerykańskiej ropy, gazu, a nawet soi i bawełny.
By dopełnić obrazu sytuacji, która może czekać świat już wkrótce, należy przypomnieć, że odwetem na amerykańskie cła zagroziły także: Kanada, Meksyk i Brazylia (wszystkie są wśród 15 największych gospodarek świata). Sam Donald Trump wydaje nie przejmować się takim scenariuszem. W rozmowie z premierem Szwecji beztrosko rzucił: "wojny handlowe nie są takie złe".
Na takim konflikcie stracą nie tylko jego uczestnicy. Być może nawet bardziej od nich ucierpią mniejsze gospodarki. Takie, jak Polska.