- Zainwestowaliśmy 5 mld euro. Jeżeli UE zmieni w okresie późniejszym przepisy na naszą niekorzyść, pojawią się pytania, np. o odszkodowanie za straty - powiedział Matthias Warnig odpowiedzialny za projekt w wywiadzie dla tygodnika "Wirtschaftswoche". Dodał także, że nie rozumie, jak w praktyce miałoby funkcjonowaćrozszerzenie dyrektywy gazowejna gazociągi poza unijnym rynkiem wewnętrznym. – Kto w takim wypadku przejmie warte miliardy euro zobowiązania Gazpromu? – pyta.
Warnig odpowiada w ten sposób na plany Komisji Europejskiej. Rozszerzenie dyrektywy gazowej ma w założeniu ograniczyć rosyjskie wpływy poprzez objęcie Nord Stream 2 unijnym prawem. KE liczy, że nawet, jeśli budowy nie da się zablokować, to chociaż uda się ją opóźnić i dostosować ją do unijnego prawa.
Nord Stream 2 to druga nitka gazociągu przez Bałtyk, który połączy Rosję i Niemcy. Jego rurami będzie mogło popłynąć 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Jego budowa ma się skończyć pod koniec 2019 r. Po tej dacie Rosja zamierza wstrzymać przesyłanie gazu przez rurociągi przebiegające przez Ukrainę.
W skład konsorcjum, które współfinansuje inwestycje wchodzą niemieckie Uniper i Wintershall, francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell.