Minister Szyszko zaznaczył, że globalne porozumienie klimatyczne zawarte w grudniu ub.r. w Paryżu mówi o tym, że do końca obecnego wieku "mamy w ten sposób działać, aby zmniejszyć tempo wzrostu koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze do tego stopnia, aby średnia temperatura nie podniosła się w końcu wieku o więcej niż dwa stopnie w porównaniu z okresem przedindustrialnym". - I można to robić swoimi metodami, z poszanowaniem specyfiki własnego kraju - podkreślił.
Jak dodał, działania mogą biec w dwóch kierunkach: zmniejszania emisji dwutlenku węgla do atmosfery poprzez odnawialne źródła energii i nowe technologie spalania oraz poprzez pochłanianie CO2. W tym kontekście wskazał na rolę CO2 w regeneracji lasów i gleb, bez czego nie można mówić o poprawie jakości wody. Przyznał, że resort będzie się starał o uwzględnienie pochłaniania w przepisach unijnych.
- Polityka klimatyczna wytyczona przez porozumienie paryskie mówi: mniej emitować, ale również neutralizować emisję, poprzez pochłanianie i magazynowanie CO2 w lasach i glebach, regenerując przy tym układy przyrodnicze po to, żeby chronić bioróżnorodność, żeby zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe, żeby zapewnić dobrą wodę i dobre powietrze - zauważył.
- Natomiast Unia Europejska swoją politykę oparła tylko i wyłącznie o redukcję emisji i to jeszcze redukcję emisji w gruncie rzeczy w sześciu działach produkcji, gdzie obowiązuje handel emisjami: przy produkcji ciepła, energii elektrycznej, stali, cementu, papieru i szkła. To jest mały procent emisji światowej, nie mówiąc już o całym bilansie dwutlenku węgla funkcjonującego w powietrzu i nie tylko w powietrzu, ale również i w glebie - mówił Szyszko.
Jak zaznaczył, nawet gdyby Unia zredukowała emisje do zera, to i tak protokół z Paryża nie wejdzie w życie, bo udział Unii Europejskiej w światowej emisji CO2 to ok. 8 proc., a potrzeba 55 proc. światowych emisji.
- Polityka klimatyczna, która została wytyczona na 21. Konferencji Stron Konwencji Klimatycznej ONZ będzie obowiązywała po roku 2020, o ile ratyfikują to porozumienie państwa, których globalna emisja stanowi 55 proc. udziału w całej emisji światowej - wyjaśnił minister. W związku z tym - jak wskazał - żeby porozumienie to weszło w życie, muszą ratyfikować go takie potęgi ludnościowe jak Chiny lub Indie.
Jak podkreślił, kraj ten ma średnią emisję na głowę mieszkańca zdecydowanie mniejszą niż w Unii Europejskiej, ale ma 1 mld 400 mln mieszkańców.
- Mówi się, że Chiny najbardziej niszczą atmosferę, produkując dwutlenek węgla. Ale one mają przecież 1 mld 400 mln mieszkańców, a średnia emisja w przeliczeniu na jednego mieszkańca tego kraju wynosi niecałe 6 ton CO2. Podczas gdy w UE to 13 ton na głowę, a u unijnego rekordzisty, Luksemburgu - 25 ton - powiedział minister.
Według niego gdyby zastosować politykę klimatyczną Unii Europejskiej, czyli redukcję emisji o 40 proc., wobec wszystkich krajów świata, musiałyby jej dokonać np. także Indie, gdzie emisja na mieszkańca wynosi tylko 1 tonę CO2. - Przy takim podejściu, takiej samej procentowo redukcji dla wszystkich, mieszkaniec Luksemburga będzie mógł mieć i lodówkę i klimatyzację, a Hindus nie będzie mógł nawet ogniska rozpalić - tłumaczył.
- W UE wychwytywanie CO2 jest dozwolone dyrektywą - tylko jest to tak zwana metoda CCS, czyli wychwytywanie dwutlenku węgla i w formie skroplonej magazynowanie go w pokładach geologicznych przy cenie dochodzącej do 100 euro za jedną tonę. Ten sam efekt możemy osiągnąć, sadząc i regenerując lasy, sadząc lasy w Chinach, sadząc lasy w Kazachstanie, sadząc lasy np. w Afryce Północnej. W tym przypadku też będzie wychwytywany dwutlenek węgla, czyli będziemy mieli ten sam efekt. Zmniejszymy koncentrację dwutlenku węgla w atmosferze, a jednocześnie będziemy w ten sposób chronić bioróżnorodność, poprawiać produkcyjność gleb, mieć więcej dobrej wody i lepsze powietrze. Czy nie jest to racjonalne wyjście? - pytał minister.
Jego zdaniem takie podejście jest jednak sprzeczne ze stanowiskiem tych, którzy uważają, że najlepszą metodą jest redukcja emisji, a szczególnie tych, którzy nie posiadają własnych tradycyjnych zasobów energetycznych, ale powstają u nich nowe technologie.
- Czyli najlepszą rzeczą jest to, żeby uzależniać kogoś od obcych technologii? Nie. W polityce klimatycznej wytyczonej w Paryżu mówimy wyraźnie: jak najszybciej, jak najtaniej, jak najbardziej efektywnie. I Polska chce być tu liderem - podsumował Jan Szyszko.