Szef Rady Europejskiej Donald Tusk i premier Słowacji Robert Fico liczą, że piątkowy nieformalny szczyt Unii w Bratysławie będzie punktem zwrotnym dla Wspólnoty. Obaj politycy będą gospodarzami spotkania prezydentów i premierów 27 państw Unii.
Głównym miejscem obrad będzie Zamek Bratysławski. Na szczególne znaczenie szczytu, odbywającego się poza Brukselą, zwracał uwagę premier Słowacji Robert Fico. Nasi południowi sąsiedzi sprawują prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.
- Nie przyjechaliśmy do Bratysławy, by się nawzajem pocieszać - mówił dziennikarzom szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Były polski premier zaznaczył, że Unia potrzebuje "trzeźwej i brutalnie szczerej" oceny sytuacji. Według Donalda Tuska, taka postawa da nadzieję na przyszłość.
- Jestem absolutnie pewien, że musimy tu w Bratysławie i także po szczycie zapewnić naszych obywateli, że dostaliśmy nauczkę z Brexitu i że jesteśmy w stanie przywrócić stabilność i poczucie bezpieczeństwa i skutecznej ochrony. Mam nadzieję, że tak zwana bratysławska mapa drogowa, którą przedstawię na szczycie, będzie pierwszym krokiem w tym kierunku - powiedział Tusk.
Były polski premier podkreślił po niedawnym spotkaniu w Warszawie z premier Beatą Szydło, że najważniejsze jest, aby Warszawa nie dołączyła do tych, którzy chcą "zachwiać europejskim statkiem".
W liście kierowanym do unijnych przywódców, Donald Tusk podkreślił, że szczyt w Bratysławie powinien być "punktem zwrotnym" w kwestii ochrony zewnętrznych granic Unii. Przewodniczący Rady Europejskiej napisał również, że z dyskusji z europejskimi liderami wynika, iż nowe kompetencje dla unijnych instytucji nie są popierane przez stolice państw Wspólnoty. "Narodowe elektoraty chcą większego wpływu na decyzje Unii" - pisał Donald Tusk, dodając, że instytucje europejskie powinny jedynie wspierać priorytety ustalone przez państwa członkowskie, a nie narzucać własne. Zaprzeczył przy tym, by jego wizja Unii odbiega od tej przedstawionej przez szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera. - Jesteśmy jak jedna pięść - stwierdził Donald Tusk. I tłumaczył, że Unia potrzebuje dziś politycznej woli współpracy między państwami członkowskimi a także efektywnych instytucji europejskich.
Celem premier Beaty Szydło na bratysławski szczyt jest rozmowa o reformie Unii Europejskiej. Na czwartkowej konferencji prasowej szefowa polskiego rządu ubolewała, że 27 państw UE nie ma obecnie wspólnego stanowiska przed szczytem. - To jest błąd, a szef Rady Europejskiej Donald Tusk powinien dążyć do tego, żeby państwa Unii podjęły poważną rozmowę na temat jej przyszłości - mówiła premier. Według zapowiedzi Beaty Szydło, wspólne stanowisko na szczycie przedstawi Grupa Wyszehradzka, składająca się z Polski, Słowacji, Czech i Węgier.
- Na pewno będzie z mojej strony również przedstawienie zdecydowanego oczekiwania, że Unia będzie poddana reformom, bo tego po prostu Wspólnota dzisiaj potrzebuje - podkreślała Beata Szydło. Jak przyznała, w Bratysławie będzie poruszonych bardzo dużo ważnych kwestii, ale bez wiążących decyzji.
Wiceszef MSZ Konrad Szymański powiedział IAR, że Beata Szydło będzie przekonywała między innymi, by jasno podzielić kompetencje między instytucjami unijnymi. Jak tłumaczył sekretarz stanu ds. europejskich, idea, by "Komisja Europejska nie zajmowała się polityką", jest akceptowana przez wszystkie państwa Grupy Wyszehradzkiej.
Z kolei prezydent Francji Francois Hollande na dzień przed szczytem odbył w Paryżu konsultacje z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Francuski przywódca chce w Bratysławie ustalić "kalendarz prac z etapami i mapę drogową" dotyczącą przyszłych wyzwań dla UE.
O potrzebie "bardzo jasnej agendy" mówiła Angela Merkel. Jak zapewniła, Europa musi chronić granice zewnętrzne, żeby sprostać wyzwaniom terroryzmu i migracji. Natomiast w ocenie prezydenta Francji, w Bratysławie kluczowe będą kwestie bezpieczeństwa zewnętrznych granic, zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom i przyszłości gospodarki europejskiej, ze szczególnym naciskiem na sytuację ludzi młodych.
Gospodarz szczytu premier Słowacji Robert Fico podkreślił, że spotkanie przywódców Wspólnoty powinno dać odpowiedź na pytanie o aktualną pozycję Unii Europejskiej. - Będę bardzo szczęśliwy, jeśli Bratysława rozpocznie proces, nazwijmy go procesem bratysławskim, który będzie kontynuowany na Malcie i w Rzymie na wiosnę 2017 roku - mówił szef słowackiego rządu, nawiązując do planowanych kolejnych spotkań europejskich przywódców.
Z kolei szef kancelarii premiera Węgier Janos Lazar mówił, że kraje Grupy Wyszehradzkiej zapewne przygotują na szczyt w Bratysławie wspólne stanowisko. "Będzie się ono skupiało na wzmocnieniu suwerenności państw narodowych UE" - wyjaśnił. Zdaniem węgierskiego ministra, priorytetowymi zadaniami szczytu powinno być powstanie europejskiej armii i wzmocnienie Frontexu, agencji zarządzania granicami zewnętrznymi Unii.